wtorek, 1 grudnia 2009

dorosłość skrojona na miarę

wydziergam Ci świat piękny
a Ty wpleciesz w niego
swoje koraliki
kolorowe jak marzenia
obmyte doświadczeniem

popłyniemy na kraj świata
zajrzeć ogromnemu żółwiowi
w źrenice
może w jego oczach
znajdziesz odpowiedź
„dlaczego „
a urwisko jakie powstało
-w przyszłości
przestanie nękać sny
systematycznie
zasypywane teraźniejszością

tyle świata Twoim stało się
udziałem
a przed Tobą
dalszych tras tysiące
w siostrzanych skarpetkach najcieplej
i wbrew fizyce –każda do pary
a przyjaciół gromada
wzmocniona talerzem
gorącej pomidorówki
poniesie razem z Tobą
w dorosłość
kuferek pełen wspomnień
z dziecięcych lat swawoli
i wsuniętych drżącą dłonią
tych najboleśniejszych

przewiąż je nadzieją i pewnością
którą na dnie serca skrywasz
podnieś wzrok wysoko
ponad szarość bytu doczesnego
i mrugnij do kogoś
kto nadal trzyma kciuki
za Twoje szczęście

środa, 18 listopada 2009

a ja ciebie...- piosenka romantyczna

wiosną każą znów zakochać się
taka to wiosenna moda
lecz ja nie chcę wcale zmieniać cię
na lepszy model
na nowy wzór

wiosną każą znów zakochać się
lecz mi ciebie ciągle szkoda
jesteś moim romantycznym snem
przez wszystkie lata
przez wszystkie dni

każdą chwilą ukochany
czekam na ciebie
każdy promień światła drga
twoje imię
co tam wiosna z modą swą
miłości nowe
nie kuszą mnie,
nie pragnę ich

a ja ciebie ukochany
wciąż kochać będę
i za żadne skarby świata
nie opuszczę
zapatrzona w twoje oczy
chętnie zasypiam
byś do snu mego mógł szybko wejść

bo ja ciebie ukochany
tworzę marzeniem
tylko z tobą wiosnę witam
kwitnę z łąkami
w twych objęciach aż do lata
mogłabym tańczyć
i wspólnym rytmem
w jesień życia pragnę wejść

bajania

opowiedz mi wędrowcze
o swoich przygodach
których naocznym świadkiem byłeś
w swej podróży

o dolach ludzkich
wiążących się ze sobą
którym przychylność innych
piękne życie wróży

opowiedz o cudzie natury
złotych łanach
pszenicznym pól bujaniu
żółtych ćmach rzepaku

o słonecznikach co zwracają
twarz ku słońcu
i najpiękniejszym z polnych kwiatów
-maku

a ja cicho przysiądę
na zapiecka ławie
i zasłuchana w twoje
piękne opowieści
przeniosę krajobrazy
wyobraźni ścieżką-wprost do serca
ono wszystkie je pomieści

pragnę świat przemierzać
i poznawać
zapachy łąk spamiętać
gubić się w szuwarach
mądrości życia nabyć
by na rychłą starość
wyjmować z kart pamięci
wspomnienia...
i bajać…

sobota, 14 listopada 2009

( 13 )


Powoli się żegnam
z każdym pokojem, kątem
chwil pięknych pamiętnik
przeniosę na nowe

patrzę na ściany i okna
zwiewnych firanek tajemność
naście lat śmiechu i żalu
i wzruszeń niemało

szuram kapciami po parkiecie
dębowej duszy ciepłem kojona
kroki westchnieniem cichym
żegnają się z domem
………………………….
wybieram się w nieznane
wokół wirują nadzieje
kusi szaleństwo smaczkiem
podsuwając kąski pragnień
do spełnienia

dosięgnąć nowe

ciekawość
obleka poły serca
barwną
ręcznie zdobioną radością

jestem
gotowa rzucić się
w niewiadomą
i zachłysnąć
powiewami stojącej
tuż za progiem
przygody życia
osiągając
kolejny już
wytyczony
cel

środa, 4 listopada 2009

piątek, 30 października 2009

czekanie...

pod kamieniem
miłość złożona
i wspomnienia

żałość osnuta dymem
zniczy , tli w sercu
nadzieję

oczekiwanie jest teraz
celem samym w sobie
i niewiadomą

bo nikt przecież
nie wrócił
nie pocieszył

tylko wiara
ta pozostaje
niewzruszona

Odwiedziny

Pachną liście pod stopami
Zasypane alejki ciche
W których leżą złożone rzędami
Nasze miłości ukochane

Samosiejek zeschłe gałązki
Tam gdzie lata nikt nie zaglądał
Uprzątnę je i chociaż w starą butelkę
Świeżych chryzantem wiązkę włożę

Zasługuje na szacunek
Nawet najuboższy z kąta
Bo na wszystkich przecież grobach
Palec położył wieczny sen

Zaludniło się raz do roku
Na ostatniej przystani wiecznej
Ziemia drżeniem odpowiada
Na szmer naszej modlitwy

wtorek, 27 października 2009

obecna

coraz ciszej szeleści
jesień pod stopami
zmieniając krajobraz
w poszarzałą masę

na ostatni zamek
kluczem dzikich gęsi
jesień wielobarwna
lato zamknęła i więzi

wszechobecna nuda
z wszystkich stron się zlata
wycinając barwy z tła
otępieniem wistość łata

wieczory się dłużą
dnia szybko ubywa
regał biblioteczny
renesans przeżywa

spłakane niebiosa
w drzewach hula wiatr
zadudniło , zaszumiało
mroźnych nocy czas

szlochają gałęzie
przyodziewek obdarł mróz
barwnym liściem tlą ogniska
czas z pamiątek zetrzeć kurz

niedziela, 25 października 2009

Jeden dzień dodaj

Potłukło się lustro kainowe
Żałość wylała z ram
Świat struty jadem skorpiona
Co więźniem na wieczność być miał

Nieświadomym

Zbierane kawałki ostrożnie
By więcej już krwi nie spuszczano
Za zimną kotarą kosz
I łóżko stalowe i wiadro

Na mocz, czy na łzy?

Strzaskane marzenia odbija
Światło rażące oczy boleśnie
Ułożą się puzzle – kiedyś na pewno
Jak nie na jawie , to chociaż we śnie

Nie bój się tylko śnić
…………………………………….
Lat siedem
Siedemdziesiąt
Siedemset
Nie przeliczaj nieszczęść na lata
Lesz powstań wreszcie, zakasz rękawy
Masz czas na działanie do końca świata

tulipan



z kielicha twego wiosnę sączę
z upodobaniem
najpiękniejszy z kwiatów
tulipanie
ni aromatu w tobie ni bogactwa
wszelakiego
a bukiet wiosenną ozdobą
salonu każdego
na każdym płatku promień słońca
ciepło pozostawia
i dumą owija każdy pąk z osobna
bo nie ma symbolu
równie dostojnego
jak wczesnomajowa
suknia wielobarwna
ogrodu pięknego

sobota, 24 października 2009

Bieszczady


nad polami nad polami
na połonin wrzosowiskach
ubarwiony tęczy łuk
przy chylących się cerkiewkach
gra na flecie stary Bóg

niemożliwym przecież jest
nie zakochać się na zabój
w dzikim krajobrazie Bieszczad
gdzie zaczarowanym pyłem
sypie w oczy duszek Czad

choć raz w życiu tak naprawdę
przyjdź na połoniny
najpiękniejsza łąk królowa
w roślinności wybujałej
strzępki dawnych czasów chowa

nad polami , strumieniami
biesów harce niestworzone
serca kradną zapatrzonym
a na twarzach grymas rzeźbią
niewolniczo-rozmarzony

choćbyś na kraj świata poszedł
nicią zwiążą z miejscem tym
zaplątana w nią tęsknota
do stron wrzosem ubarwionych
zmusi ciebie do powrotu

płyną chmury upierzone
jak poduchy naszych babć
nad strumieniem tryskającym
baja piękne opowieści
sam gospodarz-stary Czad

czwartek, 22 października 2009

Ballada jasielska

Nad meandrami Wisłoki
kraina piękna się ściele,
na prawach magdeburskich
miasto wyrasta z osady
kolejami dziejów bogacąc historię
niczym ropy naftowej pokłady

Wiosenną porą czternastego wieku
król Kazimierz Wielki
honory sprawuje
goszcząc nieopodal , zaledwie w Sanoku
przepięknemu Jasielowi
prawa miejskie ofiaruje.


Jana Olbrachta-króla
nie pomińmy – On wszakże
za przywilej i herbu piękno
potrójnym splotem trzech liter
w koronie
jakoby czasów dzisiejszych sięgnął

Wiadomym bowiem jest wszem
no i wobec
o trzech pięknych miastach
na Podkarpaciu
co ramię w ramię działają prężnie
to wszakże Jasło , Krosno i Sanok

Burzliwe dzieje przypadły w udziale
pożoga wielka w wieku dziewiętnastym
i hitlerowskich ataków znamię
lecz Jasło miastem jest z charakterem
nowe stronice dziejów otwiera
kraju podporą
ludności oazą
dla Europy dobrym partnerem.

wtorek, 20 października 2009


słońce do wirówki wpadło
rozszczepiło się szalone
na promieni tysiąc pięćset

chwytaj w dłonie
za pazuchę chowaj
zima idzie mroźna wielce

poniedziałek, 19 października 2009

jak im pościelesz, tak przed Bogiem staniesz



świat upada na ryj
świnie pyskami gryzą koryto
własnością się obdarowali
i teraz kwiczą
a tym co w walce
zdrowie przegrali
krwią własną strzegli
honoru jak trzeba
zamknijcie nawet śmietnik
pod blokiem
i zaryglujcie wrota do nieba

jałmużnę dając brud z dłoni ściera
ścierwo co się do władzy dobiera
siebie na sam przód
ogrzać mamoną
biedni niech płoną
w ruderach grzejąc się
przy piecykach
i wspominając lata młodości
kiedy za Polskę grała muzyka
ich serc oddanych
czystych i prostych

nie im czas teraz walczyć o swoje
nam powierzono kolejne losy
więc weźmy wreszcie się do roboty
póki nam szronem nie zajdą włosy

byśmy przed Bogiem stając skromnie
płonąć ze wstydu nie musieli
kiedy zapyta , co z waszym dziadkiem
jak babce swojej wnuczek pościelił...

niedziela, 18 października 2009

a ja ciebie ucieleśnię

a ja tobie gwiazd nazrywam
do poszewki włożę
będziesz z nich obrazy
układał
i gdy smutek cię ogarnie
na pościeli je rozsypiesz
każda jedna swoją bajkę
ci opowie

a ja tobie wiatru szalem
wokół ramion się oplączę
i gdy zechcesz to uniosę
i polecisz
wnet zapomnisz o udrękach
z góry trosk nie widać wcale
w nowe myśli obleczony
dziś zaświecisz

tylko z tobą wszystko mogę
bo tyś moim jest marzeniem
jesteś wielką niewiadomą
którą żyję
uwieczniony na papierze
wyobraźni mojej tworze
zaistniałeś na stronicach
i nie zginiesz

pustogłowie

życie na garbie się buja
taka już jego pieprzona uroda
życie ma zmarszczek zbyt wiele
by gładko przez nie
przejść było można

hazard wpisany w scenariusz
nadaje smaczek klubowy
sumienie za drzwiami
w zębach cygaro
każdy do biegu gotowy

bo w życiu ważnych jest tylko
tych kilka kwestii płytkich
jak dobrze się ustawić i zjeść
z kim przespać
i kogo wykpić

życie zwyczajnie do bani
wydaje się pustym próżniakom
miast książek- świat akcji
w komputerowej vistości
twardzieli czyni z mięczaków

niedziela, 11 października 2009

pomysł na ....slamowy wierszyk netowy

by pomysłów miewać wiele
kazał zamknąć się w kościele
czy klasztorze-
zwał jak zwał
‘jazdy’ wszak tam dziwne miał

strach pomyśleć na co wpada
gdy samotnia go dopada
a wariacki umysł dziki
włos nam jeży
i owsiki

do roboty moi mili
czas ucieka , temat kwili
puenta drogą z boku leci
łapać gonić
kadzić świecić

zatem kończę swe wywody
gdyż slamowe mam powody
by napisać wierszyk głupi
acz poprawny -
czy inny Piotr by kupił?

Między pieńkiem, a pietruszką

Nagotuję ci rosołu kochany,
bo taki smutny siedzisz
jakbyś był - no nie wiem,
...zdegustowany?
Niby choroby na tobie
nie widać,
ale przysuń się lepiej do pieca
i ogrzej stare kości.
We wsi gadają,
że to krzepę poprawia,
i ja myślę,że służy
ku zdrowotności.

Duże oka wychodzą
kurak był tłuściutki,
będziesz mógł w rosole
zmartwienia utopić
i wszelakie smutki.

Nie potrafię ci ja
ględzić jak filozof,
na nic zda się babskie
prawienie morałów,
kiedy widzę, że cię
od środka coś gryzie...
powiesz - dobrze
nie powiesz - przeżyję
sam zdecydujesz.

A teraz rusz się wreszcie
chłopie
i drewna mi nanoś,
bo przecie dla ciebie
ten obiad gotuję.

ciepło w sercu

lubię
gdy wyciągasz z kieszeni
pomysły na życie
lubię
kiedy wzrokiem przenikasz
pragnień moich granice
lubię
gdy uśmiechem mnie kusisz
w diamentowej oprawie

lubię

lubię
rozmów łańcuchy
nocami klejone
i przytulać się lubię
pod niebem rozpalonym
gwiezdne wianki
warkoczy strojnych łuna
dla nas trwa to przedstawienie
zmierzchem się rodzi

świtem kona

lubię nas w tym miejscu
świata
i o tej właśnie porze
dwie połówki szczęścia
idealnie skrojone
miłość i empatia
przyjaźń i zrozumienie
nierozłączni na wieki
wieków- sobie przeznaczone

piątek, 9 października 2009

dotykaj

dotykaj mnie wiatrem oddechem
organzą. dotykaj niebem
i piekła gorącem.
dotykaj chłodem świtów niezbudzonych
i gwiazdą zaranną
gdy jutrzenka wschodzi.
czuć ciebie jest nieba błękitem
nieposkromieniem grzesznicy
i anielskim łaskotaniem.

tylko mnie dotykaj.
takie mam pragnienie tego oczekuję
nie oczekuję wyznań. ja tylko
lubię twoje dotykanie.

czwartek, 8 października 2009

wszechświat się śmieje


rozłożył gwiazdy tak
by sprzyjały
by światłem wątłym
acz serce kojącym
dno duszy i granice
możliwości
z nadzieją wyściełały

wszechświat cię kocha
dowodem na to
jest twoich marzeń
częste spełnianie
i co wymyślisz
czego zapragniesz
zaiste daje ci, nieustannie

koło się toczy
czasem wyszczerbi ,
koleje losu z toru wypadną
lecz tak być musi
tak się należy
abyś docenił
wartość nadrzędną

wszechświat się śmieje
dla ciebie działa
i całe życie pozwala marzyć
tylko pamiętaj
wdzięczność okazać
nadmiarem szczęścia
bliźnich obdarzyć

Do czego zdolny jest niespełniony artysta

bo ten wąsik
ach ten wąsik
co dzień w lustrze
złościł chłopię
wzdragał się na widok
tegoż
nerwy sobie strzępił
w końcu nie wytrzymał
i się wyżył
na Europie

poniedziałek, 5 października 2009

zdążyć odnaleźć ...

ciemność gęstnieje
w zakamarkach
smutkiem zalewając
zagubioną postać
tworzy ścianę strachu

Droga Mleczna
daje nadzieję odszukania
rozstawionych znaków
gotowych wsączyć w znękany umysł
światło- maleńki jego koralik

niczym latarenka morska
-zbawienna łuna
łapczywie chwytana
umęczonymi od wypatrywania
okiennicami umysłu

ciemność powraca-zimny pled
nie chce dać złudnego nawet
poczucia ciepła
zagłusza zdrowy rozsądek
miażdżącymi spokój odgłosami natury

każdy chrzęst trzask szmer
nawet spadająca kropla
to orgia gwaru nie określonego
nie akceptowalna żadnym zmysłem
gdy wstąpi się - do samotni
promień radości
łaskocze przez żaluzje
otwórz okno- wpuść do środka
szczęście kolejnego dnia

między uśmiechem a przeznaczeniem

żywym ogniem miłość płonie
na policzku łza „polonem”
nie do scałowania
topisz wzrokiem
- topię - ciebie topię…

czas wypełniony po brzegi-
sypie wzruszenia zebrane w przelocie
naręcze fascynacji buduaru
tajemnych zakątków
ozdobą

a skala rtęci się podnosi
z każdym oddechem, spojrzeniem
ku drzwiom sypialni
wzrok figlarny wznosisz
z wyzwaniem

……………………………
magnetyczna chwila
srebro w platynę zmienia

piątek, 2 października 2009

Bawmy się


Z potłuczonych klepsydr
gwiezdny pył odzyskał...
Droga Mleczna wyszła jak marzenie.
Po piaskownicy przestworzy wałęsają się
życiorodne błyski tworząc
Ziemię
- najszczęśliwsze dziecko wszechświata.

Gwiazdy tańczą breakdanca
- taką mają uciechę
planety czardaszem czarują
Księżyc zaś w ukłonie
Ziemię cmoknął szarmancko
i jużci walczykiem słońce
wzorcowo obtańcowują

A ja sobie z kątka wszechświata
na te dziwy patrzę i tak sobie myślę
szczerze...
nie wiem co wy wszyscy na to
ale ja w tą bajeczkę
...........
No właśnie

O przemądrzałym

(fraszka)

Mądrością sowią chciał zaimponować
Gdyż koneserem cnót wszelakich zwał się
Cichaczem Onej do uszka podszeptywał
Lecz nie słuchała, wobec tego darł się

Wrzeszczał do lubej ,że urodą grzeszy
Że lud cały swe- nań wywala gały
Na koniec stłukł dziewczę na kwaśne jabłuszko
Bo zbałamuciła urajony świat cały

Na gadułę

(fraszka)

Długim ozorem wachlował wkoło
Obrabiał tyłki wszem no i wobec
Że TEN TEJ w krzakach (mrówki...) z mozołem
Doczekał niebożę pryszcza na ozorze

czwartek, 17 września 2009

DĄB


Ziemio nasienna, ziemio płodna!
Ileż to lat już minęło, gdy przyjęłaś
z nadzieją w łono
- pęd młody, gotowa by wykarmić
i dać wzrost mocarny.

Ziemio szlachetna , nadwarciańska
tyś potem przesiąknięta,
On - stojąc nad tobą z miłością,
drzewo ongiś posadził ku twojej
i bliźnich radości.

Śpiew ptaków, szmer liści, cień zdrowy,
gdy młodzik wzrastał przez lata,
a człowiek z dumą mierzył go oglądając
jak dziecko natury -
- doskonałe.

Lat już sześćdziesiąt, dąb w majestacie
słońca promienie w koronę zbiera,
jak rycerz wsparty, miasta dogląda
poetom natchnienie daje i rzekę
sposobi do drogi.

Kopa lat mija a ten co cię zasadził
i usynowił , dbając przez lata,
dziś ofiaruje ci swoje imię,
Feliksem stań się, rośnij w potęgę,
gdyż Ciebie ukochał...
Felix – znaczy szczęśliwy...

wtorek, 15 września 2009

...z metkami

Wylany na papier odwiecznie
ciężki temat
podszywa umysły myślicieli
metafizyczną nieufnością.
Myśli zebrane, zwieszone jak mgła
spływając na kopalnie wiedzy,
najczęściej zwiastują gorycz.

Temat-rzeka wije się meandrami
wątków, porywów i zawirowań.
Goni rozmówcę po rozpadlinach
zdarzeń i podtyka teorie złudne.

A ludzie mówią, mówią, mówią.
Częstokroć duszeni własnym słowotokiem,
rozpędzeni do czerwoności
pod koła dyskusji rzucają argumenty
dawno już obalone,
życiowo nieprzydatne.

Toczy się machina rozwoju umysłu,
bystrym skrzydeł dodając,
tępych pogrąża w odmętach.
I miele ozorem tylko dlatego,
że na mózgu wisi metka sygnowana przez Boga
i firmowana znakiem Homo Sapiens.

... z metkami


Wylany na papier temat, odwiecznie
ciężki, egzystencjalnie naburmuszony
podszywa umysły myślicieli
metafizyczną nieufnością.
Myśli zebrane, zawiesiste jak mgła
smoliście spływające na kopalnie wiedzy,
najczęściej zwiastują gorycz.

Temat-rzeka wije się meandrami
wątków, porywów i zawirowań.
Goni rozmówcę po rozpadlinach
zdarzeń i podtyka teorię upadku prawdy.

A ludzie mówią, mówią, mówią.
Częstokroć duszeni własnym słowotokiem,
rozpędzeni do czerwoności
pod koła dyskusji rzucają argumenty
dawno już obalone,
zmiażdżone,
zmielone na popiół,
życiowo nieprzydatne.

Toczy się machina rozwoju umysłu,
bystrym skrzydeł dodając, tępych pogrąża
w odmętach.
I miele się, miele ozorem tylko dlatego,
że na mózgu wisi metka sygnowana przez Boga
i firmowana znakiem Homo Sapiens.

poniedziałek, 14 września 2009

wszystko kryje się w drobinie

gonić wiatr
gubić myśli
zbierać ziarna prawdy Ziemi
..........
chceniem - życie

Czas obudzić ogień w kominku

Snuje się jesień między palcami,
wymiata lato z parków, plaż , pamięci.
Jeszcze przebłyskiem podpuszcza
odważnych do zrzucenia marynarek,
by o zmierzchu liznąć z satysfakcją
skurczone karki, zostawiając
bliznę chłodu.

Wodzi nas jesień po lasach
za nos, wygnańcy miasta głodni
natury. Niczym pielgrzymi, ze świtem
przemierzamy polany i zagajniki,
zgięci wpół- fascynaci grzybobrania.
Zioła nam suszy na krzakach,
korzenie lecznicze ziemi wyrywa,
pajęczych sieci firany zwiewne
we włosy wkleja i rozczesuje wiciami.
Porożem płowych stroi ostępy i goni
dziki po łęgach rozmokłych.

Z wolna dzielnice nachodzi, plac zabaw
wycisza, szkolne boiska gwarem topi,
a w domu fotel bujany się budzi,
robótki ręczne niedokończone i kot
w zadowoleniu ożył na myśl kolan
otulonych pledem i dłoni gotowych
do głaskania.

wtorek, 8 września 2009

Pióro


Kałamarz pełen łez czarnego
anioła plami myśli , brudną
strugą zakreślając obszar
swojego działania.. Ginie horyzont,
bujają się emocje na fali
strachu i śmieszności. Trwanie.
Trwanie w uporze, w pustej
bibliotece, na której półkach
kurz zamierzchły pokrywa warstwa
świeżej , bezzapachowej
współczesności.

W kącie za szybą witryny leżą
białe skrzydła, zesłane ciepłym oddechem
Boga. Czasem zakłada je stary bibliotekarz
i robi obchód , domykając wieka
kartonów- mieszkań. Wyścieła dno
puchem anielskim , błogosławi.

Gdyby tak dosięgnąć pióro białego
Anioła, można by napisać podanie
z prośbą o stróża, chroniącego naszych
odrzwi…
………………………………..
Pod progiem delikatnie uniósł się
pył. Jest! Wylądował! Podanie
zostało rozpatrzone pozytywnie.

poniedziałek, 7 września 2009

czasem zapłakać


jakby niczyje - samotne i opuszczone
nie rozsiewają postrachu
wykpione przez ptaki i wytarmoszone
igraszkami wiatru - gną karki wychudłe
i bezradnie załamują ręce

stróże bez posady
stałym etatem nie objęci

tylko gleba w miłosierdziu swoim
skryje szczątki świetności
promień światła udzieli ostatniego
namaszczenia

nim wiosną nowe postawią
strachy na wróble
niech marzannę topią gwarnie

skarb

niczego ze sobą nie zabrała
prócz pudełka
przewiązanego barwną
tajemnicą

choć wichry północy
w zapalczywości swojej
ciskały gradem
nieporozumień

wschody słońca
nie dawały
kojącej nadziei
- przetrwała

głęboko w kieszeń
skryte puzderko
i droga daleka
gdzie oczy poniosą

z zachodzącym słońcem
przenikając bariery oceanu
stała się
mieszkanką Atlantydy

i codziennie
w samo południe
dobywała z kieszeni
swój skarb niepomierny

niedziela, 6 września 2009

bajeczka dla starszaków

Opowiem wam bajkę
jak Kapturek za winklem
palił fajkę
kurzył sporo
dymek dmuchał
i babuni się nie słuchał

raz Kapturka naszła chęć
by wypalić na raz pięć
jak zaciągnął się niebożę
to wilk nawet nie pomoże
co to w służbie dla kraju
ratownikiem został
w gaju
i dla ostudzenia werwy
obrzydliwe dziewczątko
w ruczaju podtapiał
bez przerwy

dziewczę w ciemię
nie jest bite
dla odwetu zbiera świtę
wnet przetrzepią skórę wilka
na łomoty starczy
chwilka

takie czasy moi mili
jeśliście nawet zbłądzili
miasto buszem jest
i basta
chlastasz dziewczę
ono chlasta

gdy w zakrętas życia
pchasz się
to zastanów się choć chwilkę
bo Kapturki wyzwolone
czają się za każdym winklem

pakunek

dawne marzenia
odwijam z szarego
papieru pakunkowego
teraz nowe czasy
teraz barwna rzeczywistość
to nic że nie mogę jeszcze
spełnić wszystkich
jednakże przepakuję
je w czysty
kolorowy papier
i schowam na kolejne
dni
miesiące
lata…


……………………….
czas odebrał zdrowie
( chcesz moje marzenia? )

sobota, 5 września 2009

złudzenia - pierwotna wersja

czekanie -
chwila za chwilą
jak dłubanina
na szydełku
posuwały się
misternie do przodu

każdą minutę
naciągałam na nić czasu
snując marzenia
o zapachu świeżych
korali
jarzębinowych

tak jak one
zszarzałam rosząc łzy
gdy zrozumiałam
że jestem tylko
jednodniowym wypadem
po wrażenia

czwartek, 3 września 2009

hibernacja - bezosobowo

miast płatków róż
droga ołowiem usłana
boleśnie
przenika przez skórę
i obciąża kroki

nadmierne żale
nie dotlenią serca
obkurczone w zgryzocie
-bezkrwawo zamiera

na ileż można
zamknąć się w sobie
wysuszyć koryta żył
i oddech spowolnić
w hibernacji uczuć

tylko gwiazda
odradza się ponownie
w wybuchu supernowej
cała reszta - prochem

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

złudzenia- wersja druga, ogólna

czekanie -
chwila za chwilą
jak dłubanina
na szydełku
posuwały się
misternie do przodu

każda minuta
naciągnięta na nić czasu
snuje marzenia
o zapachu świeżych
korali
jarzębinowych

tak jak one
zszarzała rosząc łzy
gdy zrozumiała
że jest tylko
jednodniowym wypadem
po wrażenia

przemijanie

Wszystko przemija, ale nie pozostawia po sobie pustki.
Wolne miejsce zapełnia się od razu teraźniejszością.

niedziela, 30 sierpnia 2009

hibernacja

miast płatków róż
usłałeś mi drogę
ołowiem
przenika przez skórę
i obciąża kroki

już nie biegnę
spowolniona próbuję
dotlenić serce
obkurczone w zgryzocie
-bezkrwawe

na ileż można
zamknąć się w sobie
wysuszyć koryta żył
i oddech spowolnić
w hibernacji uczuć

nie jestem gwiazdą
nie odrodzę się ponownie
w wybuchu
supernowej
zważ na to…

nim mnie uśmiercisz

poniedziałek, 24 sierpnia 2009

nie wierz...

nie wierz nigdy krytykom
dobrą radę ci dam
co jednemu pasuje
drugi uzna za chłam
wypośrodkuj wywody
oddziel ziarno od plew
każdy jest subiektywny
no i ryczy jak lew
tutaj rzęzi, tam płynie
to ma wiry , to muł
by osiągnąć konsensus
wyłóż karty na stół.

Wbrew przekonaniom 1

Tuż przed 22.00 trzeba bezgłośnie wśliznąć się
przez świeżo malowaną bramę. Zwinność
wykazać, by na porannym apelu śladu nie było
na piórach i stopach. Tak często odnawiają
wrota niebieskie, jakby ciągłe do nich pukanie
płatami ze świętości obdzierało. Tyle dusz niezawinionych
szuka w niebiosach znieczulenia,
topiąc złe myśli w hosannach.

Wylatują pełnymi garściami, anielątka
gotowe szukać chętnych do służby niebieskiej,
gdzie ciężar skrzydeł ma zastąpić czyściec.
Przeszukują połacie fizyczności, zbierając
co lichsze byty od urodzenia przystosowane,
by wejść w wyznaczone dla nich miejsce
na końcu, a może początku wszystkiego.


Strach mnie ogarnia, najpierw budzi się moja zdolność
rozumowania, potem lęk cierpkim językiem
przeciera moje plecy, nie potrafię otworzyć oczu
w obawie ujrzenia paranormalności.

niedziela, 23 sierpnia 2009

Wbrew przekonaniom 2

Tuż przed 22.00 trzeba bezgłośnie wśliznąć się
przez świeżo malowaną bramę.
Wykazać się zwinnością, by na porannym apelu
śladu nie było na piórach i stopach.
Tak często odnawiają wrota niebieskie,
jakby pukanie płatami obdzierało z nich świętość.
Tyle dusz niezawinionych
szuka w niebiosach znieczulenia,
topiąc złe myśli w dźwięcznych hosannach.

Wylatują pełnymi garściami, anielątka
gotowe szukać chętnych do służby niebieskiej,
gdzie ciężar skrzydeł ma zastąpić czyściec.
Przeszukują połacie fizyczności, zbierając
co lichsze byty od urodzenia przystosowane,
by wejść w wyznaczone dla nich miejsce
na końcu, lub początku wszystkiego.


Strach mnie ogarnia,najpierw budzi się moja zdolność
rozumowania, potem lęk cierpkim językiem
przeciera moje plecy, nie potrafię otworzyć oczu
w obawie ujrzenia paranormalności.

czwartek, 20 sierpnia 2009

śnię

zamykam oczy
i zaglądam do twoich myśli
mrok w który wchodzę
należy do ciebie
jak mógłby mnie przestraszyć

smutki rozpraszasz
gdy gościnnie się pojawiam
i przy jednym
bladym jeszcze uśmiechu
budujemy fundamenty
pod jasny nowy dzień

tkanina

patrzył na nią
jak na czysty jedwab
chłodna w dotyku
delikatna
nieskazitelnie gładka

inny organzą ją postrzegał
zwiewną
błyszczy na parkiecie
kruchością swą
onieśmielając

lnem czystym się śniła
gdy wśród kwiatów polnych
słońce chwytała
w ramiona

a dla miłości swojej
czystą bawełną była
ciepłą
otulającą szczelnie
wszystkie wspólne noce
………………………
na inne
działała
jak czerwona płachta

wtorek, 18 sierpnia 2009

intymnie 1

opuszkami palców
kłamiesz
beznamiętnie przemierzając
sfery intymności
bez drżenia
bez zniecierpliwienia
głaszczesz
nie wywołując tym
niczego

odejdź
bym za chwilę
nie okryła się pohańbieniem
i nie utonęła
w pustce
bez oddechu

intymnie 2

żonglujesz słowem jak piłeczkami
zmuszając każdym gestem
bym je odbiła
owijając problem w bawełnę
mamisz gestem
czasem krzyczysz
lub zapewniasz
o zawsze bezgranicznej…

zmienność nastrojów gubi
przestrasza
i już nie wierzę
że to co w kokonie
wyznań kryjesz
to jutrzenka naszej wspólnej
przecież …

raz wreszcie stań
popatrz prosto w oczy
bo tylko spojrzeniu twojemu
potrafię zaufać

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

ciemnia

zakrywam dłonią oczy
i nie ma mnie
dla bytu
spojrzeń ani nawet
przynależności

zaciskam powieki
by wymazać kontur
wstydu i pustki
po porzuconych ambicjach
głuchym odgłosie sumienia
i zhańbionych nocach

trwanie boli jak poród
lecz nie pozostawia
potomka
na którym oprę
nadzieję …

zza krat

rozpętliła się pamięć
wspomnienia rozsupłały
i z zakamarków uleciały
wszystkie marzenia
w lotne owady zaklęte

motyli świat miłosny
umknął niepostrzeżenie
i tylko ćmy z sennych mar
nalatywały rozwichrzone
zmysły

organoleptycznie badam
przynależność do miotu
i czuję się jeszcze
nie całkiem swojo
w stroju
z przydługimi rękawami

świat oddala się
zza krat widać
skrawek normalności,
a może jednak należy
stanąć tyłem do okna,
by poczuć się u siebie ?

potęga

gdy miłość twoja
piękna i ogromna
jak kołysanka
do snu mnie kołysze
pragnę ci we śnie
oddać radość moją
a nade wszystko
naszą wspólną ciszę

głos twój niekiedy
w sercu usłyszany
głosik skowronka
maleńkiego przerwie
słyszysz ? to dziecię
nasze ukochane
we śnie piosenkę
układa dla ciebie

ta noc gwiaździsta
czarna i ogromna
jest tam daleko
nad dachem u ciebie
ale i do mnie
tu przyszła do okna
i pozdrowienia
maluje na niebie

to miłość dzieła
przeogromne tworzy
w ciepłym schronieniu
pod sercem kryje
by potem w darze
do łóżeczka włożyć
to – co z tak wielką
radością żyje

i śpi kruszynka
maleńka i rośnie
aby pociechą
dla rodziców była
czasami tylko
zagaworzy we śnie
- będę się tatko
za ciebie modliła

moje „dobranoc”
do ciebie już leci
więc prześpij miły
jeszcze nocy kilka
a twe „dzień dobry „
z ust twych usłyszę
podłóg miłości
te dni to chwilka

:)

"Szczęście " ma to szczęście , że zawsze znajdzie drogę do spełnienia

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

ważna data

Jeden piękny , malutki
pod łyżeczką stuka
no i mamy w domu święto
pierwszy ząbek mojego
wnuka

datę trzeba zapamiętać
bo dzień ważny przecie
Adasiowy ząbek
najpiękniejszy na calutkim
świecie

sobota, 8 sierpnia 2009

sztama z Ewą

Daj mi Ewo
czas bym sama oceniła
czy to grzech był
kiedy w raju
…gawędziłaś
i z grzeczności owoc
zjadłaś – którym kusił

Czas obłudnik
jak klepsydra się obraca
tyś kobietą
bądźmy szczere
każda z nas chce
by to na niej
wzrok zawiesił
-póki - na czym

Jedna forma z której
wypiek się nie udał
wielkie halo -
brak teściowej
nikt ocenie
nie poddawał
- teraz wrzaski
że zgrzeszyła , że naiwna
że niecnota

Nie jej wina!
tylko męża , bo naiwny
trzeba było zamiast węża
podarować żonie kota!




MINIATURA 1


My kobiety
Musimy sztamę
Trzymać z Ewą
A nie z Adamem

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

„On powoduje ,że się staje „

Kim jestem
by zajmować miejsce
na ziemi?
Ciężkie buty zdeptały
spokój i bezpieczeństwo ,
Wiekuiście święta,
a zhańbiona wojnami ,
głodem , epidemiami…

Jakaż moja tutaj rola,
że powołana zostałam
nie mogąc nic wnieść
prócz oczu
uszu
serca

Obudź יהוה i każ spojrzeć
na dzieło rąk jego,
na płody stwarzania
i niech powie to jeszcze raz ,
ale bardzo powoli ,
że wszystko to jest dobre
i pobłogosławi ponownie
-obiecując , że następnym razem…

sobota, 1 sierpnia 2009

z dna wyobraźni

rower skrzypliwością swoją
sterane dzieje obwieszcza
bagażnik pusty trzęsawką
nowe fale w powietrzu
rozprzestrzenia
och , gdybyż tak można
obciążyć ładunkiem druciane siedzisko
obwiązać bagaż sznurem lnianym ,
tak surowym jak przyjaźnie
na szlakach turystycznych
jak aura w wysokogórskich
ostępach

nie masz bagażu , ni przyjaciela
radośnie biegnącego za rowerem
który językiem wywalonym
psią radość chyba oznajmić próbuje
nie masz namiotu ,
bo ten zaplątany gdzieś tam
w czasoprzestrzeni odległej
porwał przyjaciela
i sznur
i przygody jego

tylko wycie znudzonych kundli
opowieści snuje
nad uśpionymi wioskami
o dziewczynie co to nie chciała
a tak niezwykłą więź ze zwierzyną
zadzierzgnęła.

piątek, 31 lipca 2009

wynaturzenie

kimże się staje?
obdarty z człowieczeństwa
pokonany własnymi słabościami
i wynaturzeniami
nie znający pojęć
dobro- zło
kimże być może ?
zadający tylko ból
gardzący i poniżający

-władzą ?
-katem?
-ostatecznością ?

nie zna litości nad nikim
i konsekwentnie
doprowadza siebie
do samozniszczenia

zezwierzęcenie?
absolutnie !
zwierzę zabija by przetrwać

niedługo świat wymyśli nowy wyraz
określający taką postać
ale czy zdąży,
czy nie zostanie pochłonięty
poprzez własne zło ?

o czym tu pisać



o szafie już było ...
ktoś z kimś zamknięty
jakiś kurz
jakaś drobna klaustrofobia
a za tylną ścianą przejście
nie - to już ktoś opisywał
bawił się słowem
jak schwytanym molem
który zajęty kożuchem
ani przeczuł że to koniec
że mu wyrwą skrzydełka
żuchwę przestawią
a nogi to przy samej
no wiesz ...odwłoku
po co pisać o szafie
z nadgryzionym kożuchem
po co pisać o parze
która zamiast bara bara
nabawiła się astmy
temat denny jak denka
w okularach tego mola
ale nie
okularów już nie ma
oczu zresztą tez
bo i po co
w tym kurzu i tak nic nie widać
korniki żrą drewno
żrą siebie nawzajem
żrą mola
a ja patrzę na to wszystko
i nie mam bladego pojęcia
o czym by tu można było
pisać

środa, 29 lipca 2009

dłonie


trzymam dłoń
czule patrzę na twe ręce
spracowane

widać czas
który biegnie obok
nie czekając na nas

jaki świat
w swym zapędzie
jest ułomny
i ponury

daj ogrzeję
wymasuję
życia bruzdy
i kontury

twoja dłoń
zawsze ciepła i pomocna
zawsze moja

tyle razy
na ramieniu wsparta
bezpiecznie kroczyłam

już półmetek
a my tylko
w swoje zapatrzeni
dłonie

podążamy drogą
myślą zaprzątnięci
cel nie ważny – byle
w jedną stronę

szalupa


ktoś powiedział mi
-tyś zwyczajna
ktoś ubliżyć chciał
tym stwierdzeniem
lecz nie wyszło
ani krzty się nie pomylił
cóż - odkrycie
zjawiskowe oświadczenie

patrzył na mnie tak
bez uśmiechu
jakby dojrzeć chciał
pryszcz na nosie
ależ proszę bardzo
patrz się człeku
i doszukuj zwyczajności
którą noszę

taka jestem
jak natura jest zwyczajna
prosta – rzecz gustu
fajna – nie fajna
kiedy chcę to ryczę
kiedy chcę poezję piszę
ludzi lubię, świat szanuję
kocham ciszę

ktoś powiedział mi
prawdę szczerą
a ja zamiast się zasmucić
zatańczyłam
bo on w smutku swoim
w samotności tonie
wyciągając rękę
-szalupę spuściłam

wtorek, 28 lipca 2009

wiersz nie dla wrażliwych

góra – dół
wzdłuż i wszerz
goń – uciekaj
dawaj – bierz

rób co chcesz
rób co chcesz

tylko mnie nie mieszaj

wpadaj w gnój
wychodź z dna
pij i gwałć
szafa gra

twardziel bądź
twardziel bądź

lecz ode mnie wara

każde z nas
swoje wie
ciebie znam
ty znasz mnie

zwykły szajs
zwykły szajs

ty tchórzliwy śmieciu

wynoś się
zamieść chcę
brudem życia
widzę cię

już cię nie ma
już cię nie ma

w moim czystym świecie

czwartek, 23 lipca 2009

wykropkowana żałość

nie
...mam
......pomysłu
...........na wiersz
znajomi
......wyciągają
..............zatrute
....................strzały
nie
...uświadczysz
............dobrego
.................słowa
kpina
....goni
.......kpinę
...........pomyje
...............zalewają
.....................forum
odór
...wszechobecny
.............wszechogarniający
...........................śmiertelny
przyjaźń
........zatruta
..............znajomość
.....................zniszczona
.............................poezja
...................................zabita
żałość
......żałość
...........żałość
.................żałość
no
..chyba
.......mi
........się
...........poprawiło
kropki
......działają
.............cuda

wtorek, 21 lipca 2009

Zocha

pewna Zośka znad Zalewu
Wiślańskiego
do granic wytrzymałości
nadmuchała własne ego
uroda po babce szlachciance
a dowcip po stryju generale
postawy pion niezawisły
-jak sąd
wszystko było naj – tentego
nie musiała prosić
brała bez pytania
-każdego

między polem , a polem

chciałabym teraz
usiąść na miedzy
„Kargulowego” pola
w ziemię się wwąchać
jak w malwy przypłotne
głowę poprószyć
pokutnym gestem

chciałabym mrużyć
oczy przed słońcem
w poświatę promieni
wpatrzeć
i ich zobaczyć
jak kroczą razem
jedną przeszłością zlepieni

miłość – nienawiść
symbol żywota
ugory zarasta przeszłości
chwastem
miedzą rozdarci
miedzą zlepieni
wielcy , a jakże prości

kiedyś przed laty
krwi aromatem
maki pachniały we włosach
łzami -miast rosą
chabry błękitne
do nieprzytomności
upite

trud i udręka
wspólnym wysiłkiem
wózek nadziei targały
na twarzach uśmiech
granat w kieszeni
tej miedzy na nic
się nie zamieni.

obsesja

jakbyś pułapkę
szykował dla mnie
w sideł obsesję
próbował złapać
uciekam - gonisz
staję - zawracasz
zawężasz przestrzeń
pewności mojej

zatarte role
znika granica
zabawa zbyt długo
się toczy
tracisz kontrolę
gubisz w zamysłach
- kto teraz zwierzyną ?
- kto łowczym ?

czwartek, 16 lipca 2009

nie jestem wróżką


Nie mam szklanej kuli
( nawet takiej w której śnieży )
ani magicznych kart tarota
który ludziom żywoty układa,
bez kociołka żyję co meandrami
oparów zielnych woni
objaśnia drogi
ani kocura smolistego
ot tak dla psoty
plączącego nogi zabobonnym,
na miotle latam, bo mi wygodnie
miastem zatęchłym nie nawykłam chadzać
lecz nie dla żartu
moszczę się na pęku brzozowych witek
i wtedy z chmur gęstej śmietany
patrzę
i mimo braku tych wszystkich dziwactw
patrzę
tudzież dźwięków niemal pokutnych
patrzę
czuję ból w sercu
i wiem że nie zapytam
patrzę i wiem
czemu prawie zawsze jesteś smutny

środa, 15 lipca 2009

no właśnie , o to jest pytanie

skąd żeś ty przyszła
dokąd iść chciała
jaką muzyką
wiatry kołysała
czyja ty tak zwiewna
komu przeznaczona
po co przed me oczy
piękna – postawiona
moja ty być pragniesz
ze mną świat przemierzać
chciałabyś czy chciała
sekrety powierzać
dałabyś mi pewność
że gniazdo nam mościsz
całowaniem czułym
dowody miłości

czwartek, 9 lipca 2009

O czym pisze poeta

Nie zawsze o maju , kwiatkach i motylkach ,
czasem o bólu co zżera wnętrzności ,
niekiedy weźmie przyrodę pod głowę ,
by móc choć chwilę z naturą się gościć .

Więc niekoniecznie straty są ogromne,
bo życie swoje reguły nam niesie
i jeśli nie da zakochać się w maju ,
to przecież zawsze cudowny jest wrzesień

ranek

poranny szlafrok
oplata sny
siecią pajęczą
kapcie poranne
powolnym szuraniem
niosą ciało
w półśnie zgięte
w krainę
przeobrażenia

poniedziałek, 6 lipca 2009

Oaza


Ryk jelenia na rykowisku
podrywa ptactwo spłoszone.
Słońca promienie
przez kropel soczewki
barwnymi zajączkami tańczą
na wygrzanej pościeli.
W głuszy ukryta przyczepa
starowinka jak to drzewo,
(któremu podporę użycza),
zlewa się z otoczeniem.
Dawno temu wrosła w ten krajobraz,
bluszczem otulona, mech u stóp się płoży.

Kampinoska cisza
Tak prawdziwa jak natura
sitem przesiewająca
tylko dobre dźwięki, kojące
nadszarpnięte nerwy.

Brzęczy i szeleści ta moja oaza,
Doskonała imitacja raju.

Parę nas

Parę nas – nas jest parę
nadwrażliwych, zapatrzonych
na wewnętrzną stronę życia ,
jak fastryga , tak niewiele ,
ale jednak trzyma w ryzach

Przyprawiamy wąsy, brody
i plamimy nieco kleksem
zwariowaną w nas naturę .

A ci wszyscy co nas widzą
jako dziwy z Drogi Mlecznej
które spadły na nich z deszczem,
niech się śmieją .

Niech swe usta układają
jak rogalik
i serdecznie jak przy swoich,
bo nic nie jest lepszym lekiem
na chorobę zwaną życiem

Konfitura

Jak słonecznik za tobą się obracam
spijając każdą kroplę ciepła,
która spływa na buzię
rumianą.

Światłem karmiona wzrastam
jak liść w fotosyntezie
z radością szykując zapasy energii
na zimowe wieczory.

Jakaż to będzie przyjemność
przy skrzącym kominku
delektować się konfiturą
z dojrzałego promienia słońca.

poniedziałek, 29 czerwca 2009

Victoria

Otulona czułością
jak jutrzenka zbudzona
o świcie,
po stokroć piękniejsza mu była
nad muzy, tańczące
boso po zroszonej trawie.
Złotą nicią oplótł nadgarstki,
węzłem potrójnym zdobiąc
niczym bransolety przynależności
…i wiódł
do zamku swego,
który w oka mgnieniu
złotą klatką miał się okazać.

Wyrwij się wolności szlachetna,
nie daj się osiodłać, posiąść
ni okiełznać .
W swobodzie tyś najpiękniejsza
i tylko wtedy szczęściem
promieniejesz, gdy chociaż
w ćwierci przekazu
jesteś rozumiana.

kąkol

Chwast wysiany
odporny na wszystko,
na słowo , gest dobry
i uśmiech.
Kąkol myśli i czynów
słodyczą zatyka usta ,
by goryczą spłynąć
do serca.

Każda wojna „dla celu”
z gruntu zła jest przecie ,
jak antybiotyk
przedawkowany,
wizję stwarza tylko
narkotycznego raju.

Nienawiść
całunem okrywa świat -
wszechobecna ,
pijana krwią niewinnych.

poniedziałek, 22 czerwca 2009

czerwiec


ciężkie powietrze burzę zwiastuje
sadzą angielską błękit brudzi
pośpiech w tłum wkradł się
gorące spojrzenia
nagła ulewa ostudzi

o krzyże na kościelnych wieżach
deszczowa pierzyna się wspiera
pomruk niesie się po dachach
gdy palisandrowe tło nieba
oślepiający błysk rozdziera

nie ochronią daszki przyklatkowe
zawierucha sieje dziki postrach
suchej nitki nie uświadczysz
porozpuszcza wszystkich
jak ten cukier w kostkach

i jak przyszła tak nagle odpłynie
innym miastom figle gradem płatać
a dla oczu naszych lapis – lazuli
w promieniach skąpanego słońca
i boski poburzowy zapach lata

piątek, 19 czerwca 2009

Lekarka

Narysowała mi córka
Bałwanka na kartce
I dała w rozpalone
Od gorączki dłonie
Orzeźwiła wzrok zmęczony
Uśmiech wywołała
I jak wprawny ‘zwrotniczy’
Na dobry tor
Myśli przekierowała

gdzie ta miłość

gdzie ta miłość?
hmmm...no właśnie ,
niby mózg sygnalizuje ,
że w serduchu siedzi
niby nawet czuć ciężar ,
jakby przepełnienie
ale czy tam miłość jest
z troską się człek biedzi
a może to zakrzep krwi tylko
i życia w człeku nie stanie
by uzyskać satysfakcjonujące
odpowiedzi...

Grzędobróżki - bajeczka

Wszędobylskie Grzędobróżki
Bardzo śmieszne dobre wróżki
W ciągu dnia biegają wszędzie
A nocami śpią na grzędzie

Psotobłyskiem lśnią grzebyki
Gdy je zbiera na figliki
I nie umkniesz przed psikusem
Choćbyś kicał wielkim susem

Raz trafiły do mej chaty
Gdzie zachorzał pies kudłaty
W mig naparów garniec spory
I już kudłacz nie jest chory

Innym razem przy niedzieli
Kiedy każdy się weseli
Śmigus dyngus na nas spada
Lecz nie zwykły – lemoniada

Jeden złości się na skrzaty
Drugi wpuszcza do swej chaty
Jeśliś z nimi za pan brat
To wyrośnie z ciebie chwat :)

wtorek, 16 czerwca 2009

Idą chmury od strony słońca

Długą smugą płoży się
niby cień zalegający
wszystkie kąty szarych,
przygnębienie kryjących
zakamarków.

Z oczu wyziera skarga
nie mająca właściciela.
Pulsu nie wyczuwam i serce bije wolniej
gotowe stanąć, bo i po cóż , dla kogo
wysiłek ten ważnym być zechce?

Ciągłe znużenie, na szali czasu
kładzie się powolnie ,
chłodnym wnętrzem jak powłoką,
ściśle przylegając do muru
śliskiego, jak obietnice bez pokrycia

Już nie zmierzch, a jeszcze nie wieczór.
Bez wyrazu, i skargi głośnej
jak bezdech trwam w zawieszeniu…

Jednakże w źrenicy cirrus się rodzi
gotowy zmierzyć się ze Smutkiem.

List do Babci

Dziś rocznica Twego odejścia,
no popatrz jak ten czas leci,
a nam ani dnia nie brakło
by nie myśleć o Tobie

Czas faktycznie łagodzi żale
i łzy lecą teraz spokojniej,
może liczymy na spotkanie?
Przecież dni płyną ku końcowi.

Szkoda ,że spytać Cię nie mogę,
czemu ten rok tak mi łaskawy,
jakbyś tam z góry śledziła
wszystkie kroki moje i wybory.

Teraz Babuniu ,kiedy wspominam
momenty gdy byłyśmy razem,
to śmieję się więcej , niźli płaczę
boś taką wróżką cudowną była.

I duma wielka mnie rozpiera,
gdy bliscy Ciebie ,widzą teraz we mnie,
a ja z godnością noszę wszystkie cechy,
którymi mnie obdarowałaś.

Dobre maniery i te „błękitne”,
każdą przejęłam i tym się chlubię.
I „perły” też niechybnie ktoś daruje,
a jak nie , to sama sobie sprawię

Śpij Babuleńko , Tobie czas już stanął.
Nam jeszcze trzeba być na tym padole,
kiedyś z pewnością wszyscy się spotkamy
i będzie cudnie, znów będzie wspaniale.

zm.16 .06.2008 r.

שוב


Życie moje,
na granicy rozsądku,
w ryzach z ledwością trzymane.
Gdzie tak rwiesz się
nieposkromiona naturo?
Ku palącej pieszczocie promieni słońca?
Czy nie dość ci jeszcze
upokarzania i drwiących spojrzeń
dzierżawców, chlubiących się mianem
twoich właścicieli?
Gdzie ukryto tęczą wybarwioną
nadzieją,co z trudem wyziera
przez szczeliny wiary?
Chociaż myślą dosiąść
rumaka porywistego i pognać,
niosąc szczepionkę z radości
i śmiechu szczerego.

Doprawdy ciężarem spływasz po karku
i nie pozwalasz podnieść się z kolan,
lecz z każdym powiewem wiosennym
dajesz pokłady nowej nadziei
jak kobietę brzemienną przygotowujesz,
by z oczekiwanym nadejściem czasu
w bólach się rodzić (na nowo) - שוב

החיים שלי *
Ukochaniem tyś wielkim
i skaraniem .
Prochem na głowy i sensem wszechświata


* życie moje (hebr.)

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Po stopniach poezji

Słowa, słowa, słowa- jak schody, schody,schody.
Wznoszą na szczyt, na wyżyny intelektu,
bądź z hukiem zwalają do piwnic debilizmu,
niejednokrotnie oferując bylejakość.

Wyściełane marmurem i śliskie
jak wyświechtany jęzor inteligencji nabytej,
nie powstrzymają upadku, tyłek obijając
braki rozumu obnażą.

Poezja klasyczna słowa za pysk trzyma,
ujarzmia wybryki rozhuśtanej weny,
jak ogiera dosiada i uzdę przyciąga
każdym wersem wyczesanym i lśniącym.

Współczesna -jest jak winda do nieba
wznosi szybciej, wyżej, dosadniej,
spada głębiej,tuman kurzorodny wzniecając,
a huk po niej głuchym echem się rozchodzi.

środa, 10 czerwca 2009

smutno mi

smutno mi
gdy przeglądam prasę
smutno mi
kiedy światło gaśnie
nie widzę nic

mrok zasłonił oczy
duszę czernią zalał
myśl dręcząca wraca
bez nadziei
choć ta ponoć
umiera ostatnia

smutno mi
w telewizji „ prestiż „
smutno mi
wozy na sygnale
przerywają ciszę

jak ta ludzkość biedna
na konsumpcji wzrosła
ścieżkę pokoleniom
nowym utoruje
skoro sama przecież
po omacku kroczy

smutno mi…

wtorek, 9 czerwca 2009

Pierwszy szczyt

Nieście mnie nogi ku górskim łańcuchom
Anielsko pięknym w dostojności swojej
Nieśże mnie serce na szczytów wierzchołki
Posiąść ich dumny cień choćby się godzi

Dolin szemrzących potoków melodia
Rytmy wędrówki wybija i koi
Na skał występy z ostrożnością stąpam
Drżąca z emocji ,szczęśliwie zdobywam …

I wykrzyczałabym niechybnie skałom
I wichrom mroźnym ,dmącym ponad wszystkim
Jakam szczęśliwa , jaka dumna jestem…
Lecz tchu mi brakło i ścisnęło serce

Ten cud co płożył się pod mymi stopy
Ten widok z góry na nizinne hale
Jakże tu krzyczeć , jakże w szał unosić
Gdy krtań się ściska ,a ręce składają

I tylko cicho z pokornością wznoszę
Oczy ku górze, ku błękitom nieba
Ku chmur rozległych kłębiastym poduchom
W ptactwa krainę , gdzie nas już nie trzeba

Zginając kolano na skalistym szczycie
Oddech zbyt głośny , nie kryje zmęczenia
Żeś oczy otworzył i zobaczyć dałeś
Dziś w pocie czoła składam dziękczynienie

sobota, 6 czerwca 2009

Biała mewa

Nad morską falą krzyczy mewa biała
Włosy rozwiane, dusza zszarpana
Gdzie szczęście znikło, gdzie uleciał promyk
Czy to już koniec będzie mojej doli

O ja nieszczęsna cóż robić mam
Gdzie ukryć szloch swój, co z duszy dna
Wyrywa krzyki zranionych ciał
O bólu przeraźliwy z głębi serca

Wiatr włosy plącze, szarpie suknię białą
Już welon tonie, już to się stało
Jak mam powrócić do domu pustego
I co tam robić, kiedy nie ma Jego

Jakież nieszczęście zguby mej chce
Czym zawiniłam, że ranią mnie
I przeznaczenie i losu dar
Ja chcę zespolić serca w szumie fal

O morski wietrze kołyską chciej
Zostać dla ciał dwóch w otchłani tej
Ogrom nieszczęścia w mym sercu młodym
Już się nie przedrze przez barierę wody.

Moja własność

Podarł mi się kawałek nieba, pod którym zasypiałam....
Czerń sprała się już trochę i zblakła....
Zapytałam siebie: czego właściwie potrzebuję do snu....
Poduszki pełnej marzeń...
Pledu zasypanego gwiazdami....
Pierzastego jasieczka, który ugłaska mój policzek.
Czas położył palec na moim posłaniu i
pozrzucał gwiazdy z pościeli...
Usiądę na nowiu księżyca,
i dratwą nawleczoną złotą nicią
zaceruję dziury, przez które wszechświat wpuszcza przenikliwy chłód
do mego azylu....

poniedziałek, 25 maja 2009

Mamo

nie dość wysoko
powiesiłaś klucze
gdy zamknęłaś
bolesne tajemnice
nie dość dokładnie
sprawdziłaś
czy okna
niezrozumienia
są szczelnie zasłonięte

wiem
to był twój zamysł...
przejaskrawiony świat
raziłby w oczy.

Mamo

polnych kwiatów ci narwę
tak je lubisz
kawę z mlekiem
osłodzimy ploteczkami
pogaduszek z tobą
nigdy za wiele
a czas zawsze
jakby nas poganiał
dobrze mi mamusiu
gdy się spotykamy
radości i smutki
mieszamy w rozmowach
i zawsze nam wychodzi
że życie jest piękne
…mimo wszystko


choć czasem tak boli

niedziela, 24 maja 2009

Zabobony

Pytał mnie pewien znajomy
- skąd się biorą zabobony?
- Od samego początku być musi
-od węża co w raju już kusił...
Długa była z niego dość menda
dorwał kota ,co się był szwendał
I odebrać mu chciał łowiska
(dla sierściucha łowisko - to wszystko!)
Kot się zeźlił ,że nie mogę
Adamowi przebiegł drogę
Ten się zląkł - a juści
Ewcię z rąk wypuścił
Co to ją w rajskich amorów szale
W krzaki właśnie taszczył wytrwale
Już mu „ciao” soprano by zaśpiewała
Gdyby innego Adama w ręku miała
......................................
Taka to jest zabobonna legenda moi mili,
których ludzie co nie miara wymyślili
A z głupoty tej a vista
kto najczęściej korzysta ?
No kto?
Artysta !

sobota, 23 maja 2009

Oj dolo moja

dolo…
świat na głowie staje
czuć na każdym kroku
oddech końca dni

czas Apokalipsy
niechybnie nadciąga
już jeźdźcy gotowi
nie przechytrzysz ich

czterech ku nam bieży
zbrojnych i bezwzględnych
nie ujdziemy kary
choć bijemy w pierś

kolana za sztywne
kark wyprostowany
a błagalna -dumnym
nie poznana pieśń

dolo…
świat pokornym dany
niech więc swe dziedzictwo
odda skromnym Bóg

a wszyscy pazerni
co tylko by brali
muszą w końcu oddać
zaciągnięty dług

gdzie?

gdzie te ptaki
gdzie motyle
i euforia rozedrgana
od przejaskrawienia
wyblakły soczewki
nie dając już
różowego bezpieczeństwa
gdzie ten uśmiech
tak wytrwale trenowany
posmutniały usta
zmęczone grymasem
wymuszonym
opadły płatki , szarość nastała
i brzydota :
ulic
domów
pseudoprzyjaźni

i tylko małe dzieci
- te naturalnie
są radosne

poniedziałek, 18 maja 2009

tylko zasnąć

zasnąć
szum w głowie
jak tabun koni

zasnąć
bez pomysłu na jutro
bez świtu i ptaków
budzika
nie czuć krwi
pulsującej w skroniach…

czwartek, 14 maja 2009

skrzydła anioła

za marne grosze
na pchlim targu
kupiła skrzydła

miały na sobie
ślad wypalenia
i obłędu

bez wahania przypięła
chcąc raz jeden
w podróż wyruszyć

wyciszona
stanęła na krawędzi
zdrowego rozsądku

nienaganne wybicie
poniosło ją
………………….
może kupisz?
…prawdziwego anioła
odstąpię za bezcen

poniedziałek, 11 maja 2009

straganiarka

kupujcie , kupujcie ludziska!
zielone jeszcze
i trawą pachnące
dziś rano zbierane
w splot liter

kupujcie , kupujcie!
I nie pchać się proszę
we mgle przechowuję
porannej
i starczy dla każdego
poezji głodnego
świeżutkie i nie skażone
krytyką
sprzedaję dziś wiersze

lustro

bezradne spojrzenie
wypełnia lustro po brzegi
zalewając pokój
ponurym cieniem smutku
lateksowy uśmiech zamiera
jak ostatnia odsłona
kiczowatej sceny
dawno minęła
bezkaloryczna euforia
pozostawiając po sobie
niedosyt i niedowartościowanie
jakby ołów
wtopiony w skrzydła motyla
opada na dno
i z każdym kolejnym wierszem
przestaję być poetą

sobota, 9 maja 2009

Amfitryta


Na Posejdona !!!
Ja mówię!
Tańczcie mi panny na moście
Wirujcie w rytm
Fletni
I bałałajki
Wszystkie się w tańcu
Wznoście

Chuć we mnie jeszcze ogromna
Kondycja znakomita
Dawać mi tutaj
Tę najpiękniejszą
Ta będzie mą
Amfitrytą !

za wszystko

za zielone myśli w głowie
gdy ubieram czerwoną sukienkę
dziękuję
za figlarne iskierki
gdy przemawiasz z powagą
dziękuję
za bukiecik stokrotek
choć sukienka balowa
dziękuję
wszystkie twoje geściki
nawet te najdrobniejsze
kupuję

podaruję Ci grymas słońca
po burzy
podaruję ci garniec złota
spod tęczy
wszystkie możliwości natury
abyś poczuł się najważniejszy
przetłumaczę ci mruczka
mruczankę
i zaśpiewam z nim wespół
dla ciebie
czemuż miałabym tego nie zrobić
skoro kochasz mnie
a ja kocham ciebie

piątek, 8 maja 2009

Panny na moście

Najechało panien z kraju
Bo jak legenda głosi
Z pegazińskiego mostu
Pegaz panny unosi

Każdej akcje wzrastają
A starym licznik się cofa
Ta która się na nim przejedzie
Każdego faceta rozkocha

Co rok w mieście biją dzwony
A legenda rośnie
Wiele panien zaczynało
karierę na moście

czwartek, 7 maja 2009

tańczcie wodnice


tańczcie mi panny
na moście
niech was podziwiam
i chłonę
dźwiękami fletni
wabię i kuszę
z łusek nakładam
koronę
tańczcie mi nimfy
porankiem
nim świt
na dobre się zbudzi
rozkocham melodią
zatracę w swym głosie
już nie wrócicie do ludzi

tańczcie mi panny
tak zwiewnie
sukienek jedwabiem
wirujcie
nadgarstki ustroicie
wschodzącym promieniem
i błyszczcie namiętnie
i kuście
z bursztynu pałace
w odmętach królestwa
budują wam topielice
wskakujcie więc wszystkie
królewny obłędu
syreny czarowne
wodnice

wtorek, 5 maja 2009

Z sympatii do GKL

Konfrontacje!

wyście jak
wakacje
wariacje
akacje i pszczoły

Wyście jak
dziewczyna
i plecak
i chłopak wesoły

Z wami nie ma
nudy-
bo nudy
gdzieś poszły
na pudy

dla was śpiewa
Maryla
z gitarą
i chłopak ...ten rudy

A jak jeszcze
zechcecie
komplementów
woreczek

To klakierów
zatrudnię
i zapalę
100 świeczek :)

myśli jak perły

w perły

myśli ubiera

chowa je

w parku

pod kamieniem
...............................
bezpańska poetka

poniedziałek, 4 maja 2009

Rozbolała trupa ….głowa:)
I nie mięsień , ale kość
Trza by z trupem do doktora
Bo rozsypie nam się gość

Tylko jakim to sposobem
Narodowy Fundusz skłonić
By na trupa dał dotacje
By z przychodni nie wygonił

I kto pierwszy jest w kolejce
Trup zwyczajny czy ten chorszy
Ten i ten jest równo martwy
Ten od tego nie jest gorszy

Każdy doktor chce ich badać
Tutaj pointa się nasuwa
Choć koścista ręka ściska
Nie prześmierdnie trupem stówa

sobota, 2 maja 2009

pożegnanie

nie piszesz
choć czekam
niespokojna splotu słów
kreślonych spracowaną dłonią

nie piszesz
by zaoszczędzić smutku
lecz intuicja zdradza treść listu
zanim ją na papier przelejesz

ja już wiem
a ty nadal zbierasz odwagę
by napisać

żegnaj

czarna noc

czarna rena
czarnym myślom
przystęp daje

czarne dziwy
czarną renę
omamiają

czarny oset
pod poszewką
dźga policzek

czarnych owiec
i baranów
nie chce liczyć

a gdyby tak....
...przefarbować się na blondynkę ?

czwartek, 23 kwietnia 2009

Pegazy nudzą się w stajni

Pegazy nudzą się w stajni
Pegazom czas dać zajęcie
Cały Pegazin na głowie staje
Umysł wytęża zawzięcie...

Jaką robotę wymyślić
Aby Pegazy czymś zająć
Nagle eureka ! Jest rozwiązanie !
Poetom trza je wynająć !

Niech je poeci siodłają
I gnają przez kraju włości
Wiersze wszem rozsiewają
Poezja niech wszędzie zagości .

Jestem kaczeńcem...


wyżółcę się
i wyzielenię
zabłysnę w słońcu
zapromienieję,
a ty patrz na mnie
bo tylko w oczach twoich
potrafię zmienić się w kaczeniec

środa, 22 kwietnia 2009

Nowy świat Don Kichota

patrzę na trawy
a ich serca metalicznie błyszczą
patrzę zdziwiona
i tylko myśl mi jedna w głowie...
…albo ja postradałam
w tej zieloności zmysły,
albo Don Kichot zdradził
swe wiatraki drewniane
i bawi się teraz w Matrixa...

sobota, 18 kwietnia 2009

ach !



Ech!
Ach!
Och!
Tak mi się wzdycha radośnie
- Ku wiośnie?- zapytasz
- Ku wiośnie !!!

Ach !
powzdycham jeszcze
A niech tam
Ech ! - westchnę ponownie
bo przecież do lata
tak blisko,
a latem zawsze
bliżej masz do mnie :)

piątek, 17 kwietnia 2009

Ucieczka...

miodnobłękitnym
pachnie ruczajem
zbudzony ranek
na dzikim łonie

len ścian już nasiąkł
natury wonią
w promieniach słońca
namiot mój tonie

a ja w półśrodku
jak odurzona
chwytam się ciszy
nocą kreślonej

szczeliną powiek
zerkam zdziwiona
jak znów ostatni
budzi się człowiek

mech się we włosy
wplątał jak dredy
wpatrzona w gwiazdy
doń się tuliłam

i znów poczułam
szczęście -jak wtedy
choć teraz sama
tę noc przeżyłam

Takie małe zoo

Zielono mi, gdy oczy widzą
zielono mi , gdy marzę...
Że szary świat dokoła
satyryk barwnie wykaże :)

Z soczewką czy bez,
- polityk pustkę czuje...
nie jego wina jest,
że ciągle głupota króluje...

Patriota nic tu nie poradzi,
no bo rozumu nie starcza
to naród taki jest dziwny
że władzą go jeszcze obarcza.

I od Lechowej Kwestii:
"nie chcem ( atoli) lecz muszem "
polityk ma zawód - sejmita
a naród przechodzi katusze.

Renezja Grześkowiak

czwartek, 16 kwietnia 2009

Żywioł

Unoszę się jak pył
Z wiatrem delikatnym
Schwytaj mnie lekko
I weź w swe dłonie
Jak motyla..
W promieniach słońca
Błyszczą moje barwy życia
Spokój i ciszę odnajduję
Gdy tulisz...
Twe ciało grzeje moje zmysły
Jak ogień
Rozpalasz moją wyobraźnię
Boś żywiołem moim
Przed którym nie chcę się chronić
Zatop mnie w swojej miłości
I nie opuszczaj
Nigdy...

Jesień

Musnęła mnie swymi ustami
Troską spływając na policzki
Zaszumiała suchym listowiem
I rozłożywszy parasol
W zamierzchły rok odpłynęła

Utrwalę barwy pożegnań
W pejzażu wspomnienia błogiego
I niechby zerknęła na siebie
Gdy za rok powróci
Wytchnieniem przyodziana


Kompani moi , przyjaciele
Przynoście mi zaraz
Jej zapach ukryty
W każdym zakątku lasu....
Niech tylko rozstawię sztalugi

wtorek, 14 kwietnia 2009

Kamień

nie obiecywałaś życia
usłanego różami
czasem siedząc przy mnie
marzyłaś o lepszym
mówiłaś : - dobrze jest
że mieszkać gdzie mamy
skromny nasz kąt
tylko dach
chory nad głowami
wiele pytań było
odpowiedzi żadnych
dlaczego tak wyszło
gdzie błąd życie skreślił
i często marność
słabością włada
tocząc walkę z sumienia wyrzutem

dla mnie jesteś bohaterką
i choć w bólu ogromnym to mówię
dziękuję Ci
że mnie przez okno wyrzuciłaś…

Ku pamięci...Kamień Pomorski 2009.04.13

Wszyscy możemy stać się "Gerdami"

Nie pozwól serca lodem zmrozić
i nie zakuwaj nóg brzemieniem
dusza granice rozsądku wymusza
więc nie zaniżaj uczucia ceny.......

Niech miłość zawsze będzie droga
niech miłość będzie namiastką nieba
padół jest podły , wszyscy wiemy
lecz przebyć go z miłością trzeba.

poniedziałek, 13 kwietnia 2009

czas na rozstanie

Nigdy nie ma
czasu odpowiedniego
na rozstanie

Zawsze jest trudne
rysą wdziera się
w duszę

Rana goi się powoli
pozostawiając bliznę
ku pamięci

Nie szkodzi ona
urodzie
chociaż...

Wzrok jest bledszy
z każdym rozstaniem
i zapał mniejszy...

niedziela, 12 kwietnia 2009

Adam

Co jakiś czas dostaje świat - Adama
I zawsze number one* – już taka to fama!
On - jak na zazdrosnego męża
to w raju Ewie głowę zmył
- kiedy mizdrzyła się do węża..?

Skąd zapach siana w wierszach u Asnyka?
Konspiracyjnie z dziewczynami się spotykał!
I lubił też szczególnie z taką jedną
lirycznieć w stogu siana już od rana
pisali razem wiersz – „Pijąc Falerno”

Adaś Mickiewicz gdy zakochał się w Maryli
- Wereszczakównie nieba chciał uchylić…
Gdy dostał kosza – przypadek nie rzadki
- precz z moich oczu – napisał od razu -
i przez okno zawitał do jednej mężatki.

To imię lotnych ludzi nikt mi nie powie
jak wysoko potrafią latać – Adamowie?
Im się otwierają historii stronice:
Małysz – orzeł z Wisły!
Michnik – w gazecie jak i polityce.

Znów świat wstrzymał oddech – witaj witaj Adam
Babcia – co historie wierszem opowiada
- wie jak Wernyhora – wnuku znakomity!
Sława cię nie minie tu w naszym Koninie
- do polskich Adamów dołączysz elity!!!

sobota, 11 kwietnia 2009

jałmużna

Czego chcesz świecie
ode mnie
w zamian za garstkę
miłości?

Ile należy uiścić
losowi
by pchnął
ku ramionom
wymarzonym?

Jak zdobyć
szczęście upragnione
i życiem haraczu
nie zapłacić?

Nie odpowiadaj,
i tak zaryzykuję wszystko.

jestem

jakbym miała nie być
kiedy wiem
że twoim
życiodajnym powietrzem
jestem

palisz mnie
każdym spojrzeniem

dotykiem
gorących ust
trawisz

piątek, 10 kwietnia 2009

czwartek, 9 kwietnia 2009

Wyznanie

Kochaj mnie
Kochaj mnie namiętnie
Nieprzytomnie
Kochaj mnie
Kochaj zawsze , wszędzie
Przeogromnie
Jakby świat
Tylko ze mną wart był
Twego przeżywania

Kochaj mnie
Choćbym nie zasługiwała
Na to
Kochaj mnie
Każdą porą
W uczucia bogatą
Jakbyś chciał
Zmienić wszystkie moje wady
W wieniec cnót

Kochaj mnie
Bom zwyczajnie tego warta
Kochaj –
kochaj gdyż
Trwam przy tobie murem
Wciąż uparta
Z nocy w noc
Sny omiatam mym oddechem czułym
Kiedy śpisz

W dłoniach twych
Mieści się królestwo moje
Toteż…
Zadbaj byś
Już na zawsze
Dla mnie był ostoją
Dobrze wiesz
Że nie zrezygnuję z własnej woli
Z uczuć twych

środa, 8 kwietnia 2009

Bądź mi kaczeńcem - będę Ci łąką...

Pojechałabym na kraj świata
Patrzeć jak kwitną kaczeńce
Słońcem pieszczone
Muskane jedwabiem dotyku

Przypatrzyłabym się chmurom muślinowym
Wolno płynącym po niebie
Bym rosą się stała delikatną
Dla ciebie mój miły

Dotykałabym granitu kontury
Drżąc przy każdym mięśni naprężeniu
Żółtym kwieciem obsypana
Oddałabym się ...

nagie myśli

Boli mnie
twój wzrok
przenikliwy
nie patrz tak
przeciągle
byś nie odarł
mnie ze złudzeń

Śmiechem osłaniam
nagie myśli
...samobójcze

niedziela, 5 kwietnia 2009

Dajcie mi tu kota...


Waniuszka zdolny jest, choć jednak idiota
Do swych eksperymentów angażuje kota
Gadali ,że problemu rozwikłać nie nada
Kot na 4 łapy, kromka masłem do ziemi upada

- Kocie pomocny ty budziesz przecie
Ja ci kromkę z masłem przykleję na grzbiecie
I pakażu ja wsjem dosadnie
Szto ty na łapy, to i kromka właściwie upadnie

I spuścił z dachu kota zdziczałego nie lada
Zdziwiony patrzy, a kot nie nijak nie upada
To kromka masłem się obraca, to kot na łapy za chwilę
Do tej pory się kręcą... łot i ruskie perpetum mobile.

piątek, 3 kwietnia 2009

Ściśle tajne

Uczuć twych
nie ogarnę
myśli twych
nie poskromię
patrzysz tak
jakbyś chciał
mnie zatrzymać
na zawsze
przy sobie

Bierzesz dłoń
w swoje dłonie
oczu żar
serce płonie
powiedz mi
czy to grzech
kiedy patrzę
pulsuje krew
w skroniach

Choć tę miłość
nazwiemy
"ściśle tajne"
choć zwyczajna
jest jednak
nadzwyczajna
gdy serce nuty zna
wspólną melodię gra
to miłość w sercu
własne miejsce
znajdzie

Chciałabym

Chciałabym
umieć sercem
całe ciepło ogarnąć
jakie czuję
kiedy patrzysz

chciałabym
nie burzyć chwili
ledwie co w ramionach
utulonej
gdy obejmujesz

użyczcie mi głosu
Aniołowie
gdy zapragnę
powiedzieć ci
kocham

środa, 1 kwietnia 2009

Hymn

Artkrainą tyś Retanio
Z czystej poezji utkana
Intuicyjnie ku tobie podąża
Brać artystyczna, kochana

Pięknaś i wdzięczna… z wolności twojej
Każdy natchniony korzysta
W skwerki wtulony twór literacki
Każda kafejka to muzy przystań

I nie ma kraju drugiego na świecie
Satyry, poezji i prozy w jedności
gdzie wiersz maluje malarzokleta
a obraz ust - Tworem wychodzi w całości…

jestem cieniem

Jestem zmierzchem
nie patrz na mnie
goń wzrokiem
zachodzące słońce

Jestem cieniem
wydłużam twoją tęsknotę
w nieskończoność

Obróć się ...odejdź

Genetycznie zmutowana

Na mokrej wacie
rzeżucha bucha
mówię jej - wolniej!
ona nie słucha.

I pnie się w górę
gna jak Kubica
a tu czas jeszcze
ona jak świeca!

Prosta , zielona
listkiem faluje
- zwolnij cholero!
- zwolnij! - pomstuję.

Swój urok stracisz
i życia wolę
nim na świątecznym
zjawisz się stole.

poniedziałek, 30 marca 2009

Poprawiony tekst.....

Vanitas Vanitatum,et omnia Vanitas.

jak pies z łańcucha pędzisz arbeit-żywot
(bo willa z basenem jest tego warta)
pot z czoła się leje aby kasa rosła
jedynie - sumienie zastawiasz u czarta...

Zazdrość sąsiada ?Niezłą masz gratkę -
- w zbytki opływasz, no bo radzisz sobie
jakież zdumienie kiedy to w pułapkę
chwyta cię własne (niezniszczalne) zdrowie...

Nerwica czy wylew i krok do agonii -
- szare sumienie jako twe dłonie
wyścigu szczurów to - signum temporis
świat cię omamił a ziemia pochłonie.

niedziela, 29 marca 2009

Vanitas Vanitatum,et omnia Vanitas.


gonisz robotę jak pies zerwany
willa z basenem jest tego warta
pot z czoła lejesz, by kasa rosła
sumienie zastawiasz u czarta

zazdrość sąsiada ? – niezłą masz gratkę
w zbytek opływasz bo radzisz sobie
jakież zdumienie kiedy w pułapkę
chwyta cię własne zdrowie

nerwica… wylew… leżysz w agonii
na nic kariera i „brudne dłonie”
oto swoiste signum temporis
świat cię omamił – ziemia pochłonie

czwartek, 26 marca 2009

Prowokacja...konkursowy-wygrałam :)


Czekoladki do ust jej wkładał
Marząc , że tak będzie wiecznie
-Czy kochasz ? -pytał nieustannie
Lubiła nawet, aczkolwiek...niekoniecznie

Z każdą kalorią pytanko przemycał
Lukrowaną krainę stworzyć dla niej gotów
-Mojaś ty, moja! Nie musisz odpowiadać
Sprowokował ją wreszcie...do wymiotów.

niedziela, 22 marca 2009

Zalążek miłości


Miłość w zalążku miała na swej dłoni
ziarenko uczucia pieściła palcami...
pomiędzy liniami życia i przeznaczenia
karmiła marzeniami

Miłość prawdziwą często podlewała
łzami wzruszenia co za serce chwyta
w zacisznym kątku bezpiecznie wzrastała
natchnieniem spowita

Miłości wzrastaj, lśnij i zachwycaj
bądź mym sztandarem i duszy zbroją
zjawiskiem jesteś dla wielu ludzi
dla mnie tyś ostoją

sobota, 21 marca 2009

Nocy kuszenie


Nocy kuszeniem wabisz
Jak ćma zrywam się
By płonąć
W zmysłów pożarze

Ciała granitem kusisz
Dotykiem pieszczę
Wrażliwość twoją
I podniecenie

Istoty splecione
Igrając miłości żarem
Wypełniają
Żądzę posiadania

W ogniu bezwstydności
Spalmy dusze wyrwane
Więzione w ciele
Zniewolonym

czwartek, 19 marca 2009

Słowo




Słowo jest ozdobną
Pochodnią do serca
Puchem dla duszy
Słowo zmysłów pokarmem
I tęsknotą.
Ile słów, pragnień
Odejść, pożegnań
I wyrzutów z czyichś ust
Słowa jak perły
W strumieniu czasu

Te - obleśne
Każdego dnia
Przemiennie i niezmiennie
Gorszą
Budują...
I nie masz ostrzejszego miecza
Nad słowo rzeźbione
Ze wzgardą...
Nad krzyk poniżenia bliźniego.

środa, 18 marca 2009

Nowe się budzi

Ustąpcie smutki
Wiosna nadchodzi
Zimowe żale
Przepędził wiatr
Śmiało patrz w słońce
Stary czy młody
Bo zielenieje dusza
I świat…

Ustąpcie smutki
Kolorom tęczy
Niech się zabarwi
Szarości byt
Z marzanną w morze
Płyńcie rzekami
Nowych nadziei
Nastaje świt

Wiosna sukienką
Łąki zamiata
Chowa ofiary
Zmrożonych dni
Nowe iskierki
W oczach zapala
Budzi instynkty
Osusza łzy

Odejdźcie smutki
W kraj zapomnienia
Dla kwiatów polnych
Miejsce potrzebne
Słońca promienie
Niech grzeją ziemię
Ptactwo niech wzlata
Podniebne..

poniedziałek, 16 marca 2009

Echo sumień naszych…

Drżyjcie niewiasty tłuszczem obrosłe!
Produkt najbardziej chodliwy macie
Wyssać , odessać , wyciąć , wydobyć
Toż tylko na zdrowiu zyskacie!

Nie zapytujcie o co w tym biega
Że nagle naród zgrabnym być pragnie
Manufaktury się nie rozkręci
Tłuszczu niewiele , zaledwie na dnie…

I nie utopisz w nim zgrzytów sumienia
I nie rozpuścisz pamięci starej
Kraju z krzyżami na każdym rogu
Jakby niechcący w twarz plujesz Bogu

Żarcie chemicznie pędzone zbrzydło
Ale higiena najwyższy ma poziom
Do pielęgnacji weź ludzkie mydło
I nim się umyj…O zgrozo

Moja odpowiedź na temat : Czy moralnym jest robić kosmetyki z ludzkiego tłuszczu.

piątek, 13 marca 2009

In Pace

Ciepłem wspomnień o Tobie
wyściełam posłanie
na dnie mego serca.
Nadzieją na ponowne spotkanie,
żałosne westchnienia ukoję…
W pamięci zostajesz.

Przed odejściem
skrzydła zostawiłeś Anioła.
Przypnę je w bólu wielkim,
by mieć siłę poddźwignąć
ciężar rozstania…
Modlitwą ciebie przywołam

wtorek, 10 marca 2009

Narodziny


Najpiękniejsza to chwila
Kiedy budzi się życie
Krzykiem swoją obecność objawia
Najpiękniejszy to moment
Gdy w ramionach swych tuli
Skarb największy szczęśliwa już matka

Jednak oprócz matczynej
Jeszcze inna jest miłość
Nie mniej silna, tak samo odważna
Babci serce dojrzałe
Wielkim pała uczuciem
Jej obecność nader jest ważna

Trwoga w sercu ogromna
I o córkę i dziecko
Korytarze szpitalne przemierza
Boga prosi o siły
Jego mocy świadoma
Młodą Matkę opiece powierza

Jakaż chwila radosna
Widzieć uśmiech zmęczony
Na twarzyczce wzruszeniem zdjętej
Synka tuli do piersi
Zaskoczona ogromem
Miłości tej niepojętej

…………………………….
Dumna jestem córeczko
Żeś tak dzielna i silna
Piękne dziecię na świat wydałaś
Wspólnie się radujemy
Razem z Tobą kochamy
Cudem nas obdarowałaś

czwartek, 5 marca 2009

Ech życie!

Czuję Cię życie
Gdy wartkim strumieniem
Obmywasz moje myśli
Potokiem marzeń
Duszę napełniasz

Czuję cię życie
Gdy kredką z tysiąca barw
Uśmiech podkreślasz
Znacząc każdy dzień
Szczególnym doznaniem

Och życie!
Jakąż melodię ci zagrać
Jakimi słowy
Bukiet dziękczynny przystroić
Gdy świtem
Promienny walczyk wiruje
Na mym posłaniu

Ech życie!
Miłosny twój pocałunek
Zachwytu słodyczą spłynął
I tańczyć chcę tylko
I tobie dziękować
Żeś istnieniem mnie wyróżnił

Zielono mi

Zielono mi
Tak jak w piosence
Zielono mi

Dojrzałe sny
Zmęczone ręce
I nagle ty

Chwyciłeś mnie
I nie pytając
Czy wracać chcę

Przeniosłeś tam
Do lat młodości
Do tamtych chwil

Zielono mi
Gdy jesteś obok
Zielono mi

Sukienkę z mgły
Podarowałeś
Z nią maj i bzy

Warkocza sznur
Wiatr gitarzysta
Rozplątał w mig

Obejmij więc
I nie wypuszczaj
Przez resztę dni

poniedziałek, 2 marca 2009

Małe - wielkie…


Cudem jest łono
które otacza
powstające życie

Cudem jest serce
dzięki któremu
to życie pulsuje

Cudem cierpienie
w boleści ciała
światu dar ofiarujące

I niepamięć boleści
miłością macierzyńską
zwyciężona

Cudem jest…Kobieta

wtorek, 24 lutego 2009

W którym...

W którym miejscu popełniłam
Ten straszliwy błąd
Jakim grzechem przekreśliłam
Naszą przyszłość
Nie rozumiem i zrozumieć
Nigdy w stanie nie będę
Że przemknąłeś tak zwyczajnie
Jak obcy mi ktoś

Moje oczy zatrzymały obraz twój
Moje serce nadal bije przyspieszone
Nie dopuszczam do umysłu
Że już ciebie nie ma
I w marzeniach zanurzona
Ciągle tonę…

W którym miejscu popełniłeś
Ten straszliwy błąd
Że miłości najprawdziwszej
Nie poznałeś
Pozwoliłeś zniszczyć uczuć
Najpiękniejszy bukiet
I odszedłeś tak zwyczajnie
Bo tak chciałeś…

W snach powracam jak pragnienie niespełnione
Jak nienasycona magią nasza noc
W której drgają jeszcze zmysły rozognione
Nie znajdując swego celu
Serce w strzępy roztrzaskują
Ginie miłość…

piątek, 20 lutego 2009

Takie moje dywagacje

Pan pozwoli, że z nim tutaj się nie zgodzę
- temat nie jest błahy – idejka się liczy,
więc się z tematem chwilowo rozwodzę,
a on ludzi i mądrych zwierzątek dotyczy...

Głowy nie takie jak pana , czy moja
mają zagwozdkę , skąd „ona” się bierze,
że tak przez wszystkich jest oczekiwana
i hołubiona w kosmicznej wręcz mierze.

Dotyka wszystkich , czyś stary, czy młody
i nawet osesek pochwyci ją w mig...
I już w nią wpadłeś? Jużeś jest stracony!
I dziwne, bo przez nią, będziesz też się gryzł.

Zbawieniem ona jest , czy może przekleństwem,
brak jej dolegliwy, i temu się złościsz...
Wyrzec się próbujesz, lecz nie dasz jej stracić,
bo nijak nie da się przeżyć bez - Miłości.

Renezja Grześkowiak
2009-02-20

środa, 18 lutego 2009

Już nie płaczę

Pozwoliłeś mi odejść
Ale nie chcesz zapomnieć
Pozwoliłeś mi płakać
Kiedy byłeś koło mnie
Jakim nazwać uczucie
Które targa twym „ja”
Racz odpuścić i zniknij
I nie nachodź mnie w snach

Kolorowy świat w koło
Jawi barwy soczyste
Jeszcze będzie wesoło
Bo odnajdę swą przystań
I serdecznych przyjaciół
Nie zabraknie mi w nim
Miejsca w sercu mam dużo
Tylko zwolnij je ty
Tylko zwolnij je ty
Tylko...

poniedziałek, 16 lutego 2009

Ogród

Na Ziemi powstał
Zwierzętom i ludziom
Rajem nazwany
Odgórnie
Mądrość w umysły
W serca instynkty
I działać kazał
Nim wróci powtórnie
Dał wolną rękę
By raj rozszerzać
Zgodnie z sumienia
Upodobaniem
I wzorzec piękna
W ogrodu ramach
A wszystko miłością
Zalane
Kolebką szczęścia
Ogrodu skrawek
Puchem dom wyściełany

Zatem dlaczego
-Wiem i wy wiecie
Nasz los tak wielce
...jest opłakany?

środa, 11 lutego 2009

Życie

1)
Życie
Nie głaszcze mnie po głowie
W życiu
Jest wiele krętych ścieżek
Jak mam nie zginąć
Niech mi powie
Pan do którego ślę pacierze

Ref.
O Boże drogi
Dlaczego trudno mi tak
O Boże drogi
Jak znaleźć ten właściwy ślad
Nie widzę nic
Wszystko w mroku ginie
Powiedz mi
Jak mam żyć

Potykam się
O kamienny pył
Chcę byś znów
Przy mnie był
Znów przy mnie był…

2)
Prowadź
Za rękę jak niemowlę
Zanim
Nie wstanę poniżona
O to się teraz ciągle modlę
By mnie „zły świata”
Nie pokonał…

Ref.
O Boże drogi….

poniedziałek, 9 lutego 2009

szara

witaj 'szara rzeczywistości'
nie miło mi Cię gościć
nie cieszę się z widoku twego
bo przysłaniasz mi niebo
po którym nadzieja się wznosi...
więc jeśli możesz
załatw swe sprawy szybko
i znikaj
bo nikt cię tu nie prosił...

sobota, 7 lutego 2009

Oj dolo

Oj dolo moja dolo
oj chłopa zęby bolą
oj rany , rany , rany
chłop dziś niewyspany

Oj je je je je je je
chłop z bólu mi szaleje
oj jaka to udręka
rwie go cała szczęka

Oj biada babie biada
od jęków już wysiada
i trzy dni wysłuchuje
jak z bólu chłop pomstuje

Baba się nie brzydziła
rękę do ust wsadziła
skończyła się udręka
bo to sztuczna szczęka...

piątek, 6 lutego 2009

Utracona ?

Zaplątała się miłość
W beznadziejną grę słowa
Krzyk rozdziera jej duszę
Na strzępy
Oczu gwiazdy pobladłe
Bez przyszłości świetlanej
Nie zabłysną już szczęściem
Niestety
Każda chwila samotna
Swoją ścieżką się snuje
Swoją boleść ze łzami
Wylewa
Jest jak studnia bezdenna
Gorzkich łez ciągle pełna
Lecz nie topią się w niej
Złe wspomnienia

Zaplątała się miłość
W sidło intryg i złości
Przerażona ,że już
Nie powstanie
Utraciła swą wiarę
W marne resztki czułości
Zachrypnięta pomocy
Wołaniem
Usłysz proszę jej szlochy
Wyrwij z sideł podłości
Obmyj rany przez zły los
Zadane
Wdzięczność tobie okaże
Odwzajemni się szczerze
Najprawdziwszym w świecie
Kochaniem

Ratuj miłość przed zgubą
Bez niej życie jest puste
Daj nadzieję ,że będzie
Trwać wiecznie
Kiedy z łoża boleści
Pewnym świtem powstanie
Przytul ją proszę
Przytul koniecznie.

Biedronka

Moja wyobraźnia
Pachnąca łąką
Na piersi mej
Niczym broszka
Przysiadła biedronka
Co wzrusza
Gdy po chlebek
Dla ubogich
Do nieba wyrusza
Każda kropka
Wiele znaczy
Każda to przetrwanie
Więc już nie drżyj
Biedroneczko
Odpocznij kochanie
Na mej piersi
Która dzieciom
Bezpieczeństwo dała
By sił tobie wystarczyło
Gdy będziesz wracała
Na niebiesie
Do aniołów
Po okruszki chleba
Dla biedaczków
Którym ciężko
Którym go potrzeba
Biedroneczko leć do nieba
Przynieś nam kawałek chleba
Przynieś nam błogosławieństwo
Od Stwórcy naszego
I mu powiedz
Że się tutaj
Modlimy do Niego.

środa, 4 lutego 2009

Partner

Zwolnij
Mówił do niej...
Umykała mu myślami
duchem nieobecna.
Skarżył się ,że obca,
zmieniona.
A ona tylko wenę
za skrzydła chwytała
i na papier zlewała
twory jej ożywcze,
nim sił starczało,
zanim umysł nie przygniotła
codzienności szarość.
Wówczas dłonie puszczały
skrzydła weny ulotnej
z uścisku.
I ukazywał się oczom
smutek... jego smutek.
-Wytrzymasz?
pytała w sercu...
- Wytrzymasz jeszcze?

Starość

Biegnie do nas zmęczona
pokonuje dystans
zaledwie w kilkadziesiąt lat.
Proszona?
Raczej nie...
Z zadyszką staje
u naszych drzwi
wierna każdemu
kto kroczy przez życie.
Najpierw ramieniem usłuży
potem laskę poda...

Czasem jednak
ktoś ją wyprzedza
...to śmierć.

środa, 21 stycznia 2009

Pocałunku słodycz

Ależ daj
Daj mi proszę
twego pocałunku słodycz
niech zapamiętam się
w rozkoszy

Już zawsze będę pragnąć
byś karmił mnie
ust twoich karmelem
i poił namiętnością
dotyku...

Nie wzbraniaj mi miły
chłonąć ciebie każdej nocy
boś duszy mej strawą
i bez ciebie gotowam
obumrzeć...

Tęcza

Namaluj pocałunkiem
tęczę na mych oczach
niewidzących
bym ciepłem dotyku
barwę każdą „ujrzała”
maluj długo i zapamiętale
boś artystą prawdziwym
a ja dzieło twe
powoli odkrywała będę
każdy odcień - nakładaj
osobnym muśnięciem
aż feeria barw
spłynie na policzki
opuszkami palców zbadam
delikatność ust
tak pięknie tworzących
i przypieczętuję
odbiór dzieła
gorącem moich warg.

niedziela, 18 stycznia 2009

Wirtuoz

Ujrzałam cię na scenie
piękny we fraku lśniącym
oczy utkwione w przestrzeń
...muzę swą wzywający

Patrzyłam oniemiała
jak instrumentu kształty
pieścisz...
chcąc je ugłaskać i obłaskawić

I nagle cisza...

Dźwięki jak z niebios
spłynęły na salę zasłuchaną
a w chwilach ciszy
serca mego bicie
uwielbienie zdradzało

I kiedy już zachwycona
łzę w chustce ukryłam
ujrzałeś mnie na balkonie
i wzroku nie odrywając
arią miłości zaczarowałeś

niedziela, 4 stycznia 2009

dwie wersje jednego wiersza...

ZRESETUJ MI PAMIĘĆ

Czy to wolność?
Wyjaśnijcie mi kochani
Czy to wolność?
Wytłumaczcie mi…
Kiedy usta zniewolone ustami
Kiedy serce przyciśnięte drży…
Czy to wolność
Gdy za rękę prowadziłeś
Jako własną światu prezentując
Twoja dusza moją pochłonięta
Zmysły rozpieszczała wiersze deklamując

Czy bez ciebie
Świat mój wolnym mogę nazwać
Kiedy przestrzeń domu mego
Taka chłodna
W samotności pod prysznicem
Jestem naga
Pocałunków upragnionych
Pieszczot niemożliwie głodna…

Czy to wolność
Tak naprawdę darowałeś
Gdy walizkę położyłeś na pościeli
I z rzeczami swymi radość spakowałeś
A poczucie bezpieczeństwa diabli wzięli
Wydrzyj miłość z serca zbolałego
Poczuj jak rozdziera się mój świat
Nie zapragnę więcej wizerunku twego
Wspomnienia zebrane rzuciłam na wiatr…

Darując mi taką wolność
Skrzywdziłeś mnie do cna
Więc za jej jakość wątpliwą
Wypijmy teraz do dna……

***

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...