wtorek, 16 czerwca 2009

Idą chmury od strony słońca

Długą smugą płoży się
niby cień zalegający
wszystkie kąty szarych,
przygnębienie kryjących
zakamarków.

Z oczu wyziera skarga
nie mająca właściciela.
Pulsu nie wyczuwam i serce bije wolniej
gotowe stanąć, bo i po cóż , dla kogo
wysiłek ten ważnym być zechce?

Ciągłe znużenie, na szali czasu
kładzie się powolnie ,
chłodnym wnętrzem jak powłoką,
ściśle przylegając do muru
śliskiego, jak obietnice bez pokrycia

Już nie zmierzch, a jeszcze nie wieczór.
Bez wyrazu, i skargi głośnej
jak bezdech trwam w zawieszeniu…

Jednakże w źrenicy cirrus się rodzi
gotowy zmierzyć się ze Smutkiem.

Brak komentarzy:

***

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...