czwartek, 10 czerwca 2021

Marzenia kontrolowane - Grażyna Wieczorek

Przeczytałam książkę „Marzenia kontrolowane” autorstwa Grażyny Wieczorek. Przeczytałam i przystanęłam, by zebrać wszystkie myśli, które napływały mi do głowy. Książka bardzo ciekawa, polecam. Poruszono w niej temat przestępstwa, trudnej młodości, grozy życia i nieuleczalnej choroby. Poruszono w niej również temat życia w środowisku wiejskim, czyli w małej, znającej się niemal na wskroś grupie społecznej. Powieść zaczyna się wyjściem „z pierdla”. Osadzoną była młoda, bardzo ładna dziewczyna, która przez splot zdarzeń, może trochę dzięki swojemu trudnemu charakterowi, ale i poprzez traumę po śmierci najpierw taty, a potem ukochanej mamy, nie tak pokierowała swoim młodym, kruchym życiem. I tutaj nasuwa się moje pierwsze pytanie – dlaczego w sytuacjach, kiedy młody człowiek dotknięty jest tragedią oderwania od życiowej podpory, jaką jest rodzic, najszybciej otrzymuje pseudo pomocną dłoń od osób, które topią swoje życiowe porażki w alkoholu i używkach? Wygląda na to, że te środowiska najszybciej wyszukują zranione istoty, szybciej niż rodzina albo terapeuci. Tak stało się z Blanką, bohaterką powieści. Na pytanie, co nabroiła, każdy znajdzie odpowiedź w książce. Ale Blanka wyszła z więzienia. Potem była jeszcze bardziej samotna i zagubiona. Nie umiała sprecyzować, co dalej począć ze swoim marnym życiem i jak nim pokierować… W świecie realnym tylko nielicznym los przychodzi z pomocą, dając szansę nowego życia, tylko że Blance los dał też haczyk. Postawiłam więc sobie drugie pytanie: Czy młoda kobieta po przejściach, której trudno ukryć się w dużym mieście, może liczyć na to, że ofiarowany przez los dar, a umiejscowiony na wsi, na pewno jest darem? A może to przekleństwo? Może to kontynuacja kary? Odsiadka to taka izolacja i czas na nabranie rozumu, ale czy życie w małej, trudnej społeczności to nie są czasem roboty przymusowe, które mają nauczyć pokory? Blanka jest upartą, lecz ambitną kobietą. Odsunięta fizycznie od swojego starego towarzystwa, pokuszona pięknem natury, musi podjąć niełatwe wyzwanie i robi wszystko, by dany jej przez los skrawek świata, stał się dla niej miejscem, które uzdrowi ją pod każdym względem. Jednak dochodzenie do tego „zdrowia” można porównać z bardzo gorzkimi pigułkami do przełknięcia. Jak radzi sobie z tym bohaterka? Na szczęście pozyskuje sympatię ludzi, którzy dali jej kredyt zaufania. Osoby, które chcą pomóc Blance, również dźwigają swoje krzyże. Jest to artysta po przejściach, który nie waha się być sobą, wtłaczając barwny, wyidealizowany światopogląd w szare umysły wioskowych sąsiadów. Jest nim też jego nie mniej kolorowa i pełna optymizmu żona. Jednak trzecia osoba zasługuje na szczególne podkreślenie. Dała Blance swoje serce bezdyskusyjnie, bezinteresownie i bez oporów. To Dzidka – kobieta z dodatkowym, 21 chromosomem, dzięki któremu posiada piękne i dobre życie wewnętrzne, ale funkcjonowanie w środowisku pełnym uprzedzeń i nietolerancji, to zazwyczaj odpieranie ataków, wyzwisk i ignorowanie wszelkich oznak poniżania. Dzidka jak mało kto zna trudy życia w małej społeczności, ale też jak niemal nikt na świecie, potrafi te trudy pokonać z uśmiechem na swojej okrągłej buzi, a z lekko skośnych oczu zawsze wysypują się iskierki radości i dobroduszności. Dużą rolę, w podejmowanych przez Blankę działaniach, spełniają dwaj bracia: Łukasz i Grzesiek. Dwa skrajne charaktery, Yin i Yang, czerń i biel, świt i zmierzch (nadziei). Nad kolejnym pytaniem nie zastanawiałam się zbytnio, bo w życiu wiele jest przypadków, że zrodzeni z jednej matki i mający jednego ojca mogą różnić się diametralnie, jakby duch ich pochodził z zupełnie odmiennych energii życiowych. Zejście się tych dwóch mężczyzn na jednej życiowej płaszczyźnie jest bardzo dobrą lekcją dla sztabów psychologów rodzinnych. Natomiast zejście się światów tych dwóch kobiet, to mieszanka, która rozsadzić może nawet najlepiej przyklepany porządek rzeczy, a doświadczenie bezduszności oraz odkrycie mrożących krew w żyłach spraw „wielkich” tej wioski doprowadzi okolicę do wrzenia i przybierze tak intensywny wymiar, że mało kto pozostawiony będzie bez zdumienia. Zmiany przychodzą wszędzie, dotyczą moralności, akceptacji, zrozumienia. Czasem trwają latami, lecz wieś Przebłyski nie miała tyle czasu. Musiała skonfrontować swoje postrzeganie świata w trybie mocno przyspieszonym, bo akcja rozgrywa się na przełomie niecałego roku. Z jakim skutkiem? Odsyłam do lektury, bo warto  Renata Grześkowiak https://tylkorelaks.pl/946-marzenia-kontrolowane.html

2 komentarze:

Michał pisze...

Witam.
Jeszcze nie czytałem, ale pewnie przeczytam.
Lubię książki, powieści, opowiadania, reportarze, że o poetykich tomikach nie wspomnę.
Jakie to życie byłoby nudne gdyby nie książki.
Szkoda, że tak wielu tego nie rozumie.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał

Kopacz pisze...

A ja tylko z pozdrowieniami i pamięcią. Czytałem sobie ostatnio tomik wierszy z dedykacją, który otrzymałem od Ciebie lata temu: "Może jutro... zbiór wierszy":).

***

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...