środa, 4 lutego 2009

Partner

Zwolnij
Mówił do niej...
Umykała mu myślami
duchem nieobecna.
Skarżył się ,że obca,
zmieniona.
A ona tylko wenę
za skrzydła chwytała
i na papier zlewała
twory jej ożywcze,
nim sił starczało,
zanim umysł nie przygniotła
codzienności szarość.
Wówczas dłonie puszczały
skrzydła weny ulotnej
z uścisku.
I ukazywał się oczom
smutek... jego smutek.
-Wytrzymasz?
pytała w sercu...
- Wytrzymasz jeszcze?

Brak komentarzy:

***

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...