piątek, 17 kwietnia 2009

Ucieczka...

miodnobłękitnym
pachnie ruczajem
zbudzony ranek
na dzikim łonie

len ścian już nasiąkł
natury wonią
w promieniach słońca
namiot mój tonie

a ja w półśrodku
jak odurzona
chwytam się ciszy
nocą kreślonej

szczeliną powiek
zerkam zdziwiona
jak znów ostatni
budzi się człowiek

mech się we włosy
wplątał jak dredy
wpatrzona w gwiazdy
doń się tuliłam

i znów poczułam
szczęście -jak wtedy
choć teraz sama
tę noc przeżyłam

1 komentarz:

Michał pisze...

Witaj Reniu!
Czytam twoje wiersze i... Znaczy, że się starasz. I oby tak dalej.
Pozdrawiam optymistycznie.
Michał

Tadeusz

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...