Snuje się jesień między palcami,
wymiata lato z parków, plaż , pamięci.
Jeszcze przebłyskiem podpuszcza
odważnych do zrzucenia marynarek,
by o zmierzchu liznąć z satysfakcją
skurczone karki, zostawiając
bliznę chłodu.
Wodzi nas jesień po lasach
za nos, wygnańcy miasta głodni
natury. Niczym pielgrzymi, ze świtem
przemierzamy polany i zagajniki,
zgięci wpół- fascynaci grzybobrania.
Zioła nam suszy na krzakach,
korzenie lecznicze ziemi wyrywa,
pajęczych sieci firany zwiewne
we włosy wkleja i rozczesuje wiciami.
Porożem płowych stroi ostępy i goni
dziki po łęgach rozmokłych.
Z wolna dzielnice nachodzi, plac zabaw
wycisza, szkolne boiska gwarem topi,
a w domu fotel bujany się budzi,
robótki ręczne niedokończone i kot
w zadowoleniu ożył na myśl kolan
otulonych pledem i dłoni gotowych
do głaskania.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tadeusz
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz