Stara pieśń trubadura
w poezji nierządnej śladu szuka
frazą śpiewną powraca do macierzy
wzywa, wychwala, koi
mądrości nabywając,
a wielbi nauki wszelakie.
Talentu dar wznosząc na szczyty
różnorodnością sypie pod nogi,
jak kaczeńce na łące się ściele
Parnasu duch szczęsny i błogi.
Bo bieżą ku niemu artyści
wspinaczką duchową zajęci
poeci, malarze, soliści
o duchu nieskalanym
w miłości swej - święci...
A biegną i niewiasty umajone
i mężczyzn szczęśliwych mnogość
na szczyty Parnasu, w raje
- niesie ich niepokorność.
poniedziałek, 27 grudnia 2010
Toni & Re
Kapitanie
wwiodłeś okręt na spokojne wody
na pokładzie mając utracjuszy
którym hulać z sztormem iść w zawody
a nie w taniec dworski z gracją ruszyć
zaniechałeś Mistrzu miast nas uczyć
bo od kogóż mieliśmy wyglądać
opuszczony bryg stoi wśród dziczy
czy uda się załogę znów zebrać
by ponownie kubryk napełnił się
ludzkim gwarem krzykami bosmana
czas przemija po nocy wstaje dzień
choć wspominam często kapitana
który falę dziobem swej łajby ciął
ja tu jestem wiesz zawsze jakby co
.......................................
i ja przy tobie murem stoję
broniąc Parnasu szczytu
Mistrza śladem iść gotowam
od świtu, przez nocy czar
do świtu
dniom daję wytchnienie
bo one do reala niestety należą
jednakże z zachodem słońca
Na Parnas się wspinam
ku braci mej artystycznej bieżę
i słońcu co wschodzi po nocy
i chmurom co ścielą się sennie
i drzewom i kwiatom i ludziom
pieśń śpiewam, co w sercu mym drzemie
wwiodłeś okręt na spokojne wody
na pokładzie mając utracjuszy
którym hulać z sztormem iść w zawody
a nie w taniec dworski z gracją ruszyć
zaniechałeś Mistrzu miast nas uczyć
bo od kogóż mieliśmy wyglądać
opuszczony bryg stoi wśród dziczy
czy uda się załogę znów zebrać
by ponownie kubryk napełnił się
ludzkim gwarem krzykami bosmana
czas przemija po nocy wstaje dzień
choć wspominam często kapitana
który falę dziobem swej łajby ciął
ja tu jestem wiesz zawsze jakby co
.......................................
i ja przy tobie murem stoję
broniąc Parnasu szczytu
Mistrza śladem iść gotowam
od świtu, przez nocy czar
do świtu
dniom daję wytchnienie
bo one do reala niestety należą
jednakże z zachodem słońca
Na Parnas się wspinam
ku braci mej artystycznej bieżę
i słońcu co wschodzi po nocy
i chmurom co ścielą się sennie
i drzewom i kwiatom i ludziom
pieśń śpiewam, co w sercu mym drzemie
sonet poświąteczny sarkastyczny
kiedy patrzę na tę rybę
co zamarzła na tarasie
to śmiech wzbiera
i złość chyba
że za dużo zjeść nie da się
kiedy patrzę na sałatki
jak lądują w koszu śmieci
to na myśl zaraz przychodzą
w innym domu głodne dzieci
kiedy przepych pcha się na wierzch
każdy kąt ozdobą świeci
nie do wiary
znowu one
głodne dzieci, głodne dzieci
gdy choinka igły gubi
bo choć piękna to umiera
to jak ropny wrzód na tyłku
dziecko głodne mi uwiera
i co roku obietnica
że ostatni raz ten przepych
że ten talerz znajdzie gościa
który może nie odświętny
jednak rok dla Boga pościł
co zamarzła na tarasie
to śmiech wzbiera
i złość chyba
że za dużo zjeść nie da się
kiedy patrzę na sałatki
jak lądują w koszu śmieci
to na myśl zaraz przychodzą
w innym domu głodne dzieci
kiedy przepych pcha się na wierzch
każdy kąt ozdobą świeci
nie do wiary
znowu one
głodne dzieci, głodne dzieci
gdy choinka igły gubi
bo choć piękna to umiera
to jak ropny wrzód na tyłku
dziecko głodne mi uwiera
i co roku obietnica
że ostatni raz ten przepych
że ten talerz znajdzie gościa
który może nie odświętny
jednak rok dla Boga pościł
sobota, 18 grudnia 2010
świąteczne powroty
no patrz pan
jadą długim sznurem do ojczyzny
bo to chociaż raz w roku
tak dla spokojności sumienia
a może dla lepszego samopoczucia
jedzie się na stare śmieci
albo powzdychać nostalgicznie
za młodości ubogim, ale jakże swojskim
bytowaniem
albo dla świadomości, że to co się zostawiło
marnością tylko
ułudą nie wartą nawet miejsca w starym albumie
jakie to niepojęte panie
że te sznury ciągną do kraju
z tą samą co kiedyś czekoladą z orzechami
...to jednak nostalgia
bo przecie i u nas
od tej zachodniej pychoty
półki się uginają
ale tamta, jakby nie było
smakuje wspomnieniem przeszłości.
jadą długim sznurem do ojczyzny
bo to chociaż raz w roku
tak dla spokojności sumienia
a może dla lepszego samopoczucia
jedzie się na stare śmieci
albo powzdychać nostalgicznie
za młodości ubogim, ale jakże swojskim
bytowaniem
albo dla świadomości, że to co się zostawiło
marnością tylko
ułudą nie wartą nawet miejsca w starym albumie
jakie to niepojęte panie
że te sznury ciągną do kraju
z tą samą co kiedyś czekoladą z orzechami
...to jednak nostalgia
bo przecie i u nas
od tej zachodniej pychoty
półki się uginają
ale tamta, jakby nie było
smakuje wspomnieniem przeszłości.
czwartek, 16 grudnia 2010
poniedziałek, 6 grudnia 2010
zima
błękitną krwią splamiona
śniegu zdeptana połać
bitwą o ciepły kąt znaczony
skrawek brudnego kąta
tuż przy rurze ciepłowniczej
na nic zdadzą się puste butelki
na nic trupia czaszka na nalepce
całe szlachectwo szlag trafił
gdy pod pazuchą hula wiatr
a kartonowy dach ukradli wandale
śniegu zdeptana połać
bitwą o ciepły kąt znaczony
skrawek brudnego kąta
tuż przy rurze ciepłowniczej
na nic zdadzą się puste butelki
na nic trupia czaszka na nalepce
całe szlachectwo szlag trafił
gdy pod pazuchą hula wiatr
a kartonowy dach ukradli wandale
oddajcie nam księżniczki
na genetycznie modyfikowanym grochu
śpią dziś księżniczki zdjęte z taśmy fabrycznej
na nic zda się rozmrażanie stawu
puszczanie na wolność żaby-księcia
nie pocałuje ani jednego teflonowego policzka
Gerda siedzi na facebooku
w nosie ma odmrażanie serc pechowych książąt
a Kaj jak to Kaj gra na kompie w "Fifa 2010"
i nie ma pojęcia że za oknem śnieg
śpią dziś księżniczki zdjęte z taśmy fabrycznej
na nic zda się rozmrażanie stawu
puszczanie na wolność żaby-księcia
nie pocałuje ani jednego teflonowego policzka
Gerda siedzi na facebooku
w nosie ma odmrażanie serc pechowych książąt
a Kaj jak to Kaj gra na kompie w "Fifa 2010"
i nie ma pojęcia że za oknem śnieg
niedziela, 21 listopada 2010
sobota, 13 listopada 2010
papierowy domek
mój domek na końcu wszystkiego
zżółkł nieco i zmalał
w oknach firanki z haftem
na parapecie siedzi
mój - nie mój kot
i mruczy ni to z zadowoleniem
ni to z nudów
w domku skrzypi podłoga
stąpam powoli
a stary dywan unosi się
wielobarwną feerią skrzydełek
wodząc za nos
moją wyobraźnię
cichutko jest u mnie
wyniosły się już wszystkie smutki
a troski zmalały na tyle
że szara mysz wciągnęła je pod szafę
i trzyma na uwięzi
czasem wychodzę na zewnątrz
pokazać się rzeczywistości
ale tylko na ułamek chwili
i szybko zanim mnie dogoni
wbiegam do środka
...........................
mój mały domek
zbudowany z kartek
zapisanych wierszem
zżółkł nieco i zmalał
w oknach firanki z haftem
na parapecie siedzi
mój - nie mój kot
i mruczy ni to z zadowoleniem
ni to z nudów
w domku skrzypi podłoga
stąpam powoli
a stary dywan unosi się
wielobarwną feerią skrzydełek
wodząc za nos
moją wyobraźnię
cichutko jest u mnie
wyniosły się już wszystkie smutki
a troski zmalały na tyle
że szara mysz wciągnęła je pod szafę
i trzyma na uwięzi
czasem wychodzę na zewnątrz
pokazać się rzeczywistości
ale tylko na ułamek chwili
i szybko zanim mnie dogoni
wbiegam do środka
...........................
mój mały domek
zbudowany z kartek
zapisanych wierszem
błędy
błędy małe
większe
nie do naprawienia
błędy moje
...twoje
stwórcy albo świata
błędy od których
śmiech wzbiera
i szlag trafia
nowe i powielane
własne i cudze
cała mnogość
a my ciągle
na początku drogi
większe
nie do naprawienia
błędy moje
...twoje
stwórcy albo świata
błędy od których
śmiech wzbiera
i szlag trafia
nowe i powielane
własne i cudze
cała mnogość
a my ciągle
na początku drogi
piątek, 29 października 2010
tomik z dedykacją
słowa układam z delikatnością
jak ikebanę zdobię każdy wers
czy Bóg czyta - nie wiem
ale kiedyś podaruję Mu tomik
z mojego śmiechu
i wplecionych łez
jak ikebanę zdobię każdy wers
czy Bóg czyta - nie wiem
ale kiedyś podaruję Mu tomik
z mojego śmiechu
i wplecionych łez
1 listopada
światłocieniem drga
znicz na strunie wspomnień
żałość omdlała na płatkach
chryzantemy
migoczącym krajobrazem
i łuną nad wzgórzami pamięci
przywołuję ciebie
ten jeden raz w roku
czynię to nazbyt głośno
znicz na strunie wspomnień
żałość omdlała na płatkach
chryzantemy
migoczącym krajobrazem
i łuną nad wzgórzami pamięci
przywołuję ciebie
ten jeden raz w roku
czynię to nazbyt głośno
czwartek, 28 października 2010
szafa
w moim magicznym zakątku
skrzypią drewniane drzwi
cicho tam jest i przytulnie
ja jestem tam
i ty
i mroku tajemne cienie
co tworzą dziwny świat
ciepły
przytulny
bezpieczny
w szczelinach szemrze wiatr
to chwila melodii słyszalnej
co w duszach naszych gra
w moim magicznym zakątku
jesteśmy
ty i ja
skrzypią drewniane drzwi
cicho tam jest i przytulnie
ja jestem tam
i ty
i mroku tajemne cienie
co tworzą dziwny świat
ciepły
przytulny
bezpieczny
w szczelinach szemrze wiatr
to chwila melodii słyszalnej
co w duszach naszych gra
w moim magicznym zakątku
jesteśmy
ty i ja
niedziela, 24 października 2010
szelest
obudźmy noc
niech nie zasypia
garścią gwiezdnego pyłu
usypana droga
do twojego domu
teraz nie boję się
chodzić w ciemnościach
na strunach wiatru
słowik cicho kwili
obudźmy noc
niech nas prowadzi
odczuwam pełnię
poznania
zakamarków tajemnicy
nie odkrytej
a słowik
zrywa się zakłopotany
teraz tylko my
oddechem wypełniamy ciszę
niech nie zasypia
garścią gwiezdnego pyłu
usypana droga
do twojego domu
teraz nie boję się
chodzić w ciemnościach
na strunach wiatru
słowik cicho kwili
obudźmy noc
niech nas prowadzi
odczuwam pełnię
poznania
zakamarków tajemnicy
nie odkrytej
a słowik
zrywa się zakłopotany
teraz tylko my
oddechem wypełniamy ciszę
wolna wola
nie miewam zakochań
a szkoda
życie być może
ciekawszym
płynęłoby potokiem
nie miewam zachwytów
no chyba
że słońc dwoje
spotykam w tłumie
mijającej obojętności
nie miewam tak wiele
choć tracę (to)
z własnego jednak
nieprzymuszonego
wyboru
a szkoda
życie być może
ciekawszym
płynęłoby potokiem
nie miewam zachwytów
no chyba
że słońc dwoje
spotykam w tłumie
mijającej obojętności
nie miewam tak wiele
choć tracę (to)
z własnego jednak
nieprzymuszonego
wyboru
poniedziałek, 18 października 2010
niedziela, 17 października 2010
pewność stołka
wiara
nadzieja
zadana pokuta
dostatek słów
na miarę honoru
a jednak...
gdy podcięte skrzydła
wzniosłych ideałów
nic nie pozostaje
tylko proch
i piołun
smak goryczy w ustach
po rzuconych na wiatr
słowach bez pokrycia
mrzonki obietnicy
czcza gonitwa hartów
gdzie jak pchły w przeciągu
szybko pospadały
cele z piedestałów
stabilność swoją
straciła
obietnica raju
nadzieja
zadana pokuta
dostatek słów
na miarę honoru
a jednak...
gdy podcięte skrzydła
wzniosłych ideałów
nic nie pozostaje
tylko proch
i piołun
smak goryczy w ustach
po rzuconych na wiatr
słowach bez pokrycia
mrzonki obietnicy
czcza gonitwa hartów
gdzie jak pchły w przeciągu
szybko pospadały
cele z piedestałów
stabilność swoją
straciła
obietnica raju
poniedziałek, 11 października 2010
smakoszka
usadowiona okrakiem na taborecie
wyłuska z fasoli
wielorakie formy
które po dokładnym przebraniu
wylądują w kociołku uparowanych
wierszy
meandrami wijącego się makaronu
podąży w krainę kujawskich klusek
które na tysiąc i jedną
strofę, bieleją jak dłonie
babuni
kiszonkę własnymi stopami udepcze
wodząc za nos rymy
w chmurach błądzące
i ucierając kogel-mogel
obliże się z błogim uśmiechem
na myśl o poezji smaku
wyłuska z fasoli
wielorakie formy
które po dokładnym przebraniu
wylądują w kociołku uparowanych
wierszy
meandrami wijącego się makaronu
podąży w krainę kujawskich klusek
które na tysiąc i jedną
strofę, bieleją jak dłonie
babuni
kiszonkę własnymi stopami udepcze
wodząc za nos rymy
w chmurach błądzące
i ucierając kogel-mogel
obliże się z błogim uśmiechem
na myśl o poezji smaku
sobota, 2 października 2010
psychoerotyk- wiersz z dedykacją
kiedyś chciałam w raju
owocem się nasycić
jabłko dawałeś
prostaku
zwiałam bo cóż
mi pozostało
zalecenie było wyraźne
a ty nawet od glisty
nie nauczyłeś się
jak przewiercić dziurkę
owocem się nasycić
jabłko dawałeś
prostaku
zwiałam bo cóż
mi pozostało
zalecenie było wyraźne
a ty nawet od glisty
nie nauczyłeś się
jak przewiercić dziurkę
środa, 22 września 2010
nałóg
wyszedł po papierosy
za przysłowiowy róg
pościel wyziębiona
tęsknotą przesiąka
nie wiem czy kupił
nie wiem czy zapalił
zapałkami które
po nim zostały
spaliłam
drogę powrotną
za przysłowiowy róg
pościel wyziębiona
tęsknotą przesiąka
nie wiem czy kupił
nie wiem czy zapalił
zapałkami które
po nim zostały
spaliłam
drogę powrotną
niedziela, 19 września 2010
oddech plaży
w ziarenkach piasku
kryją się słowa z których
ma powstać poezja
maleńkie drobnym maczkiem
pokryte myśli
stworzą strofy na miarę
wschodów i zachodów słońca
siedzę samotnie na plaży
i przesypując czas przez palce
znajduję słowa mające opisać
zachwyt na widok
tonącej w morzu inspiracji
kryją się słowa z których
ma powstać poezja
maleńkie drobnym maczkiem
pokryte myśli
stworzą strofy na miarę
wschodów i zachodów słońca
siedzę samotnie na plaży
i przesypując czas przez palce
znajduję słowa mające opisać
zachwyt na widok
tonącej w morzu inspiracji
środa, 15 września 2010
nostalgia
nadal nie mogę zebrać myśli
codzienność walczy o swoje prawa
błądzę pomiędzy marzeniem a smutkiem
i nie znajduję tłumaczenia dla nas
jak to się stało nie pojmuję
że niby wszystko pięknie zgrane
czas wykupiony i błogosławieństwo
droga do szczęścia nadzieją usłana
zabrakło zwykłej rozmowy naszej
w pędzie żywota na oślep gnani
nie zdążyliśmy zwyczajnie się zgadać
spleść w jedno nasze jakże piękne plany
chyba już zawsze będzie ucisk w sercu
kiedy powrócę do wspomnień w których
tak mało trzeba by wielkie marzenia
utracić i nie móc nawet wykrzyczeć bólu
codzienność walczy o swoje prawa
błądzę pomiędzy marzeniem a smutkiem
i nie znajduję tłumaczenia dla nas
jak to się stało nie pojmuję
że niby wszystko pięknie zgrane
czas wykupiony i błogosławieństwo
droga do szczęścia nadzieją usłana
zabrakło zwykłej rozmowy naszej
w pędzie żywota na oślep gnani
nie zdążyliśmy zwyczajnie się zgadać
spleść w jedno nasze jakże piękne plany
chyba już zawsze będzie ucisk w sercu
kiedy powrócę do wspomnień w których
tak mało trzeba by wielkie marzenia
utracić i nie móc nawet wykrzyczeć bólu
wtorek, 14 września 2010
clochard
przefiltrowane uczucia
pozbywszy się piołunu
mogą posłużyć jako kompres
drugiemu śmiertelnikowi
wyciągającemu ręce do nieba
nie sięgnąwszy jednak
zamierzonego celu
brodę moczy zaledwie
w płynących falach obojętności
clochardowy świat zasługuje
na clochardowych przyjaciół
którzy moszcząc się tuż obok
chłoną te same wartości
egzystencjalne
blichtr mijających zakamuflowanych
za ciemnymi okularami postaci
zostawia za sobą woń perfumerii
jak mur przez który
nie da się przeskoczyć
na drugą stronę człowieczeństwa
pozbywszy się piołunu
mogą posłużyć jako kompres
drugiemu śmiertelnikowi
wyciągającemu ręce do nieba
nie sięgnąwszy jednak
zamierzonego celu
brodę moczy zaledwie
w płynących falach obojętności
clochardowy świat zasługuje
na clochardowych przyjaciół
którzy moszcząc się tuż obok
chłoną te same wartości
egzystencjalne
blichtr mijających zakamuflowanych
za ciemnymi okularami postaci
zostawia za sobą woń perfumerii
jak mur przez który
nie da się przeskoczyć
na drugą stronę człowieczeństwa
niedziela, 12 września 2010
między ryczącą czterdziestką a stonowaną pięćdziesiątką
ona
podzielona na dekady
w ciągłym boju o figurę
goni niedościgłą modę
i uciekającą młodość
mijające lata w biegu
za przedszkolem, szkołą, pracą
kreowaniem siebie
podnoszeniem ego męża
świat prawidłowo posklejany
wyrzucone stare pamiątki
(zapomniane szkolne miłostki
już nie zarywają
nocnego wypoczynku)
ona
na wysokich obcasach
przemierza kilometry biurowych korytarzy
nie skarżąc się na ból kostki
a przecież tak niedawno...
bez drżenia kolan przechodzi obok
(kiedyś rozebrałby ją wzrokiem
dziś kłania się z uszanowaniem)
by za chwilę stażystkę (wzrokiem )
obedrzeć, zerżnąć i jeszcze mieć siłę
na podanie jej zszywacza
nie zdążyła "wyjść z pieluch"
a życie z powabnego ciała
wyssało większość seksapilu
wstrzykując w zamian...
---------------------------------
każda przez lata sama
kształtuje siebie
bowiem doświadczenie i mądrość
można odziać w szaty, bądź w szmaty
podzielona na dekady
w ciągłym boju o figurę
goni niedościgłą modę
i uciekającą młodość
mijające lata w biegu
za przedszkolem, szkołą, pracą
kreowaniem siebie
podnoszeniem ego męża
świat prawidłowo posklejany
wyrzucone stare pamiątki
(zapomniane szkolne miłostki
już nie zarywają
nocnego wypoczynku)
ona
na wysokich obcasach
przemierza kilometry biurowych korytarzy
nie skarżąc się na ból kostki
a przecież tak niedawno...
bez drżenia kolan przechodzi obok
(kiedyś rozebrałby ją wzrokiem
dziś kłania się z uszanowaniem)
by za chwilę stażystkę (wzrokiem )
obedrzeć, zerżnąć i jeszcze mieć siłę
na podanie jej zszywacza
nie zdążyła "wyjść z pieluch"
a życie z powabnego ciała
wyssało większość seksapilu
wstrzykując w zamian...
---------------------------------
każda przez lata sama
kształtuje siebie
bowiem doświadczenie i mądrość
można odziać w szaty, bądź w szmaty
piątek, 10 września 2010
sploty
na zakrętach życia
jedne drzwi się zatrzaskują
innych nie ma kto otworzyć
okna zasłonięte ciemną kotarą
zgubnych myśli
za którą pajęczyna firan
i medytacji
rodzi niepewność
rozsypane złudzenia nie budują
wspólnego domu
są ruiną-
artystycznym nieładem poety
jedne drzwi się zatrzaskują
innych nie ma kto otworzyć
okna zasłonięte ciemną kotarą
zgubnych myśli
za którą pajęczyna firan
i medytacji
rodzi niepewność
rozsypane złudzenia nie budują
wspólnego domu
są ruiną-
artystycznym nieładem poety
poniedziałek, 6 września 2010
drogowskazy
conocne- codzienne
drobiazgowe dotyki
nie znaczące zbyt wiele
muśnięcia uśmiechów
kadr za kadrem mijające chwile
znaczą drogę do głębi poznania
ścieżka między mną a tobą
na ułamek istnienia pozostawia
ślady naszych stóp
byśmy się nie pogubili
idę po odciśniętych drogowskazach
by dotrzeć do przystani
twego serca
drobiazgowe dotyki
nie znaczące zbyt wiele
muśnięcia uśmiechów
kadr za kadrem mijające chwile
znaczą drogę do głębi poznania
ścieżka między mną a tobą
na ułamek istnienia pozostawia
ślady naszych stóp
byśmy się nie pogubili
idę po odciśniętych drogowskazach
by dotrzeć do przystani
twego serca
środa, 25 sierpnia 2010
poeta
poeta patrzy
widzi
i przerabia obrazy wedle swojej fantazji
poeta myśli
a myślenie jego
nurtem płynie meandrami szarych komórek
poeta dzieli się
wizją świata doczesnego
zmieszanego z przeszłością i przyszłością
narodów i natury
w nieskończenie wielu aspektach
poeta jest
był
czy będzie?
po nim tylko matrix
widzi
i przerabia obrazy wedle swojej fantazji
poeta myśli
a myślenie jego
nurtem płynie meandrami szarych komórek
poeta dzieli się
wizją świata doczesnego
zmieszanego z przeszłością i przyszłością
narodów i natury
w nieskończenie wielu aspektach
poeta jest
był
czy będzie?
po nim tylko matrix
wtorek, 24 sierpnia 2010
rymy
rymy powoli odchodzą do lamusa...
wiek XXI na współczesnych to wymusza
żyć starałam się przeszłości echem
lecz biel wiersza też jest w dechę:)
śmielej kicior wcisnąć da się
gdy go rym nie trzyma w klasie
ech zamierzchłych i krempliny
gdy człek z ciała, a nie z gliny
zatem drogi mój kolego
śmiej się z wiersza i białego
bo gdy krew zalewa wszystkich
bielą wiersza ich oczyścisz :))))
wiek XXI na współczesnych to wymusza
żyć starałam się przeszłości echem
lecz biel wiersza też jest w dechę:)
śmielej kicior wcisnąć da się
gdy go rym nie trzyma w klasie
ech zamierzchłych i krempliny
gdy człek z ciała, a nie z gliny
zatem drogi mój kolego
śmiej się z wiersza i białego
bo gdy krew zalewa wszystkich
bielą wiersza ich oczyścisz :))))
poemat dla przyjaciela
przyjacielu z szamba
cuchnący jako i ja cuchnę
nie każ nurkować mi
w otchłań chamstwa i ekskrementów
tudzież w płynnym laniu wody
na młyn mielonych obietnic
przedwyborczych
maski świata w gangi skrojone
na miarę obżarstwa
puszczają na szwach naszej
nadwyrężonej cierpliwości
narodowej
przyjacielu mój
nasze szamba tak blisko siebie
złączone taśmą rzeki
"bugu" ducha winnej
a morzu śmietnik popowodziowy
w darze spływający
cuchnący jako i ja cuchnę
nie każ nurkować mi
w otchłań chamstwa i ekskrementów
tudzież w płynnym laniu wody
na młyn mielonych obietnic
przedwyborczych
maski świata w gangi skrojone
na miarę obżarstwa
puszczają na szwach naszej
nadwyrężonej cierpliwości
narodowej
przyjacielu mój
nasze szamba tak blisko siebie
złączone taśmą rzeki
"bugu" ducha winnej
a morzu śmietnik popowodziowy
w darze spływający
powroty
u drzwi twoich
legnąwszy nieprzytomnie
najadłszy się szaleju
napiwszy animuszu
(w)zdycham
a w westchnieniach
z sił już opadłszy
padam pod progiem twym
z lamentem i skowytem
stóp szukam i kolan
i bioder
po których wspiąwszy się
z mozołem
przez drzwi przeprowadzon
ku ciepłej pościeli
wiedziony
do raju trafię
.............
a tam na gałęziach
drzewa zapomnienia wiszą
woreczki z lodem
legnąwszy nieprzytomnie
najadłszy się szaleju
napiwszy animuszu
(w)zdycham
a w westchnieniach
z sił już opadłszy
padam pod progiem twym
z lamentem i skowytem
stóp szukam i kolan
i bioder
po których wspiąwszy się
z mozołem
przez drzwi przeprowadzon
ku ciepłej pościeli
wiedziony
do raju trafię
.............
a tam na gałęziach
drzewa zapomnienia wiszą
woreczki z lodem
sobota, 21 sierpnia 2010
dom
dom
cztery ściany
dach
i okna
zimno w kątach
skrzypią odrzwia
pająk rozpoczyna
misterną robotę
firanek
kocur- przybłęda
mruczy leżakując na koślawymfotelu - niegdyś bujanym
powoli
po cichu
szeleszcząc delikatnie
przy trójnogim stole
rozsiada się
magia tego miejsca
promienie poprzez firanki
rozszczepiają
kurz na wielobarwne
kurze łapki
zwiastując temu domowi
wiele śmiechu
dom
jest taki
jakim go widzisz
cztery ściany
dach
i okna
zimno w kątach
skrzypią odrzwia
pająk rozpoczyna
misterną robotę
firanek
kocur- przybłęda
mruczy leżakując na koślawymfotelu - niegdyś bujanym
powoli
po cichu
szeleszcząc delikatnie
przy trójnogim stole
rozsiada się
magia tego miejsca
promienie poprzez firanki
rozszczepiają
kurz na wielobarwne
kurze łapki
zwiastując temu domowi
wiele śmiechu
dom
jest taki
jakim go widzisz
piątek, 20 sierpnia 2010
bez okorowania
zielenią się drzewa...włosy siwieją
tam wiosna - tutaj jesienne szarugi
na splocie serca
dojrzałą myślą pouczają
młode listki jak przetrwać
konary ramion
z coraz większym wysiłkiem
dźwigają ciężar doświadczeń
których nijak nie zastosuje
młody pęd
on lubi uczyć się
na własnych błędach
tam wiosna - tutaj jesienne szarugi
na splocie serca
dojrzałą myślą pouczają
młode listki jak przetrwać
konary ramion
z coraz większym wysiłkiem
dźwigają ciężar doświadczeń
których nijak nie zastosuje
młody pęd
on lubi uczyć się
na własnych błędach
czwartek, 12 sierpnia 2010
bieszczadzkie poezjowanie
rozpościera się poezja
na połonin cud wierszowiskach
wrzosem pachną włosy twoje
serce wspomnień bukiet ściska
na połonin cud wierszowiskach
wrzosem pachną włosy twoje
serce wspomnień bukiet ściska
wcale się nie chwalę
mąż mój miał gust wyjątkowy
nie chciał pierwszej lepszej damy
choć przystojny był i zdolny
rzadko bywał zakochany
w ziemskich gwiazdkach nie gustował
zmysł niósł w przestrzeń pozaziemską
na kosmitkę miał apetyt
na jej kibić wręcz anielską
dnia pewnego, przypadkowo
gdy leciałam nad obłokiem
on wpółleżąc w łanach polnych
poczuł coś, wyszukał wzrokiem
miłość spadła jak grom z nieba
skrzydeł dostał i dogonił
więcej mówić nie potrzeba
by wrażliwych lic nie spłonić
nie chciał pierwszej lepszej damy
choć przystojny był i zdolny
rzadko bywał zakochany
w ziemskich gwiazdkach nie gustował
zmysł niósł w przestrzeń pozaziemską
na kosmitkę miał apetyt
na jej kibić wręcz anielską
dnia pewnego, przypadkowo
gdy leciałam nad obłokiem
on wpółleżąc w łanach polnych
poczuł coś, wyszukał wzrokiem
miłość spadła jak grom z nieba
skrzydeł dostał i dogonił
więcej mówić nie potrzeba
by wrażliwych lic nie spłonić
obraz z przeszłości
gdyby wszystko było takie
jak na obrazkach z dzieciństwa
tańczące motyle
kwiaty we włosach
i szept czuły do ucha
potem ciało z ciała
w najczulszym geście
dłonie twoje do ust uniosły
pamiętam łzy wzruszenia
dumę przepełniającą pierś
i pewność pięknej przyszłości
pamiętam to...
świat biegnie do przodu
jak na obrazkach z dzieciństwa
tańczące motyle
kwiaty we włosach
i szept czuły do ucha
potem ciało z ciała
w najczulszym geście
dłonie twoje do ust uniosły
pamiętam łzy wzruszenia
dumę przepełniającą pierś
i pewność pięknej przyszłości
pamiętam to...
świat biegnie do przodu
poniedziałek, 2 sierpnia 2010
kobieta
kobieta- projekt skrojony na miarę
podgatunek anioła
naczelna ogniska domowego
wielki duch rozmieniany na drobne
przez mężczyznę
kobieta- symbol seksu, dumy
głowa pasująca do każdej korony
rozsądna, charakterna - diwa
kobieta- matka, żona, kochanka
za dnia kuchta domowa
nocą wybranka
zawsze jedyna, aż do momentu
gdy jej mężczyźnie
inna nie narobi w głowie zamętu
podgatunek anioła
naczelna ogniska domowego
wielki duch rozmieniany na drobne
przez mężczyznę
kobieta- symbol seksu, dumy
głowa pasująca do każdej korony
rozsądna, charakterna - diwa
kobieta- matka, żona, kochanka
za dnia kuchta domowa
nocą wybranka
zawsze jedyna, aż do momentu
gdy jej mężczyźnie
inna nie narobi w głowie zamętu
piątek, 30 lipca 2010
smutek
zapomniałam już jak smakuje
serdeczne twoje słowo
gdzieś w gęstwinie żalów
szczery uśmiech dogorywa
pogubiłam się
nie wiem już doprawdy
kim dla ciebie jestem
kim ty jesteś
czy tak naprawdę istniałeś
w morzu szklanych łez
sztuczne święta i radości
w których nie ma nas
(puste szklane oczy nie płaczą)
poskładany z bluźnierstw stos
w sercu płomień
którym spalisz dar ofiarny
złożony bogom nienawiści
z naszej przyjaźni
serdeczne twoje słowo
gdzieś w gęstwinie żalów
szczery uśmiech dogorywa
pogubiłam się
nie wiem już doprawdy
kim dla ciebie jestem
kim ty jesteś
czy tak naprawdę istniałeś
w morzu szklanych łez
sztuczne święta i radości
w których nie ma nas
(puste szklane oczy nie płaczą)
poskładany z bluźnierstw stos
w sercu płomień
którym spalisz dar ofiarny
złożony bogom nienawiści
z naszej przyjaźni
środa, 28 lipca 2010
Tadzio B. - satyr na miarę czasów
nie chyboce się przed wzrokiem
bo jego fala zawsze nośna
laikiem jesteś w polityce?
On temu sprosta
na wyczulonych strunach twórczych
wena gra bez zająknięcia
symfonię słowa dopieszcza 'bucą'
z ekstra zacięciem
dla czytelnika z kwiatkiem - tekścikiem
na scenie życia bez obaw staje
przyzwyczajony do gierek słownych
myśl poważną w pikantnym sosie daje
byśmy wrzodów się nie nabawili
z niezwykłą wprawą- każdego buca
a także jego nadęte ego
wsadza na satyrycznego kuca
bo jego fala zawsze nośna
laikiem jesteś w polityce?
On temu sprosta
na wyczulonych strunach twórczych
wena gra bez zająknięcia
symfonię słowa dopieszcza 'bucą'
z ekstra zacięciem
dla czytelnika z kwiatkiem - tekścikiem
na scenie życia bez obaw staje
przyzwyczajony do gierek słownych
myśl poważną w pikantnym sosie daje
byśmy wrzodów się nie nabawili
z niezwykłą wprawą- każdego buca
a także jego nadęte ego
wsadza na satyrycznego kuca
środa, 21 lipca 2010
często bywa
że od rana
bywam sobie zakochana
w wietrze
w słońcu
w chmurze z deszczem
często w tobie
w kimś tam jeszcze
też- a co
niech ma
niech mu także szafa gra
i mój uśmiech niech prowadzi
aż do schyłku tego dnia...
a wieczorem
pośród malin
gdy będziemy się kochali
wiatr niech gra
świat niech trwa
w swych posadach
dojrzewają jabłka w sadach
papierówki i kosztele
i soczyste malinówki...
księżyc świeci
śpiące dzieci
w swych niewinnych snach bajają
trwają tak
do świtu dnia
który nas przeniesie hen
w malinowy błogi sen...
że od rana
bywam sobie zakochana
w wietrze
w słońcu
w chmurze z deszczem
często w tobie
w kimś tam jeszcze
też- a co
niech ma
niech mu także szafa gra
i mój uśmiech niech prowadzi
aż do schyłku tego dnia...
a wieczorem
pośród malin
gdy będziemy się kochali
wiatr niech gra
świat niech trwa
w swych posadach
dojrzewają jabłka w sadach
papierówki i kosztele
i soczyste malinówki...
księżyc świeci
śpiące dzieci
w swych niewinnych snach bajają
trwają tak
do świtu dnia
który nas przeniesie hen
w malinowy błogi sen...
***
gonitwa za przygodą
za wrażeniem
za zimnym piwem
czas upocony dotrzymuje kroku
pomimo zadyszki
a w domu cisza zalega kąty
w wykrochmalonej pościeli
nów księżyca nabiera kształtów
za wrażeniem
za zimnym piwem
czas upocony dotrzymuje kroku
pomimo zadyszki
a w domu cisza zalega kąty
w wykrochmalonej pościeli
nów księżyca nabiera kształtów
w podziękowaniu dla Irka
tyle jeszcze do zobaczenia
nocy tak wiele do nieprzespania
gwiazd do odkrycia
lub policzenia
serc do przyjaźni
i do kochania
tyle zachodów i świtów tyle
dla których warto tam właśnie bywać
szczytów tak wiele jest do zdobycia
i nie mniej chętnych
by je zdobywać
tyle emocji i wrażeń tyle
na każdym kroku lśni w słońcu magia
miejsc urokliwych
ludzi przyjaznych
zegarmistrz czasu czas nam ustawia
byśmy zdążyli
nim dzwon wybije
to wszystko dotknąć
czym człowiek żyje
nocy tak wiele do nieprzespania
gwiazd do odkrycia
lub policzenia
serc do przyjaźni
i do kochania
tyle zachodów i świtów tyle
dla których warto tam właśnie bywać
szczytów tak wiele jest do zdobycia
i nie mniej chętnych
by je zdobywać
tyle emocji i wrażeń tyle
na każdym kroku lśni w słońcu magia
miejsc urokliwych
ludzi przyjaznych
zegarmistrz czasu czas nam ustawia
byśmy zdążyli
nim dzwon wybije
to wszystko dotknąć
czym człowiek żyje
miniatury
wiosnę mi dajesz?
daj
przyjmę z wdzięcznością
każdy przejaw ciepła
okraszony uśmiechem
.....................
zimowy zbytek bieli
przełamany różowością policzków
lód iskrzy się barwnie
na dowód aktywności słońca
daj
przyjmę z wdzięcznością
każdy przejaw ciepła
okraszony uśmiechem
.....................
zimowy zbytek bieli
przełamany różowością policzków
lód iskrzy się barwnie
na dowód aktywności słońca
sobota, 10 lipca 2010
***
na wierszowiskach każdy płatek godny poematu,
każda muszka gra muzykę życia.
zatopmy stopy w płożącej się poezji.
każda muszka gra muzykę życia.
zatopmy stopy w płożącej się poezji.
czwartek, 8 lipca 2010
puenta bajki o niepoecie
niepoeta żył
i pił
i tak mijały lata...
aż sczezł
bajka się kończy
wszyscy znaleźli swoje miejsce po prawicy
( po kacu-czyśccem zwanym )
poeta nanizując na nici swego tabu akt wiary
oczyściwszy dłonie swoje
w spirytusie sprawiedliwym
dzieło stworzył dla potomnych
i legł
znanym bowiem jest już w świecie
że ludzkość w poecie ceni ponad wszystko
jego nieobecność wśród żywych
tak by mogła śmiało
stawiać go na piedestały
i opiewać czyny( nawet te niedokonane)
a gdy poezji spirala zacieśnia kręgi
krytycy prześcigają się w analizach...
dziewczyna skromna
sercem tylko
odczytuje zamysł artysty
i pił
i tak mijały lata...
aż sczezł
bajka się kończy
wszyscy znaleźli swoje miejsce po prawicy
( po kacu-czyśccem zwanym )
poeta nanizując na nici swego tabu akt wiary
oczyściwszy dłonie swoje
w spirytusie sprawiedliwym
dzieło stworzył dla potomnych
i legł
znanym bowiem jest już w świecie
że ludzkość w poecie ceni ponad wszystko
jego nieobecność wśród żywych
tak by mogła śmiało
stawiać go na piedestały
i opiewać czyny( nawet te niedokonane)
a gdy poezji spirala zacieśnia kręgi
krytycy prześcigają się w analizach...
dziewczyna skromna
sercem tylko
odczytuje zamysł artysty
tęsknota
z najintensywniejszych marzeń
rodzi się tęsknota
skryta w pędzie codzienności
zawoalowana do zmierzchu
lecz gdy tylko gwiazdy
nakażą zwolnienie tempa
odkrywa się powoli
i jak kot mruczący
wsuwa pod chłód pościeli
by rozgrzewać senne mary i wzrastać
karmiona pragnieniem
pojona samoistnym źródłem
łez.
rodzi się tęsknota
skryta w pędzie codzienności
zawoalowana do zmierzchu
lecz gdy tylko gwiazdy
nakażą zwolnienie tempa
odkrywa się powoli
i jak kot mruczący
wsuwa pod chłód pościeli
by rozgrzewać senne mary i wzrastać
karmiona pragnieniem
pojona samoistnym źródłem
łez.
poniedziałek, 5 lipca 2010
haiku z serii- dobre nastawienie podstawą szcząścia
myśl pozytywna
penetrując wszechświat
dostarcza dobroci
.......................
myśl negatywna
sobie podobne myśli
jak magnes ciągnie
.........................
świat kocha wtedy
gdy w pierwszej kolejności
ty pokochasz świat
..........................
muzyka jak lek
odpowiednio dobrana
zalecza duszę :)
penetrując wszechświat
dostarcza dobroci
.......................
myśl negatywna
sobie podobne myśli
jak magnes ciągnie
.........................
świat kocha wtedy
gdy w pierwszej kolejności
ty pokochasz świat
..........................
muzyka jak lek
odpowiednio dobrana
zalecza duszę :)
środa, 30 czerwca 2010
sobota, 26 czerwca 2010
chwilą tak nikłą
jak podpłomyk podtrzymujący
ciepło mego serca
wspominam ciebie
czerwienią zachodzącego wieczoru
zabarwiam myśli
nasączając je kroplą wina
rozpływa się czasoumartwianie
i wysycha źródło niepokoju
każdym łykiem
każdym zmrużeniem oka
żegnam się z tobą
bezpowrotnie
potem ...
wywołam tęczę?
czas
wstrzymał oddech na ułamek życia
jak podpłomyk podtrzymujący
ciepło mego serca
wspominam ciebie
czerwienią zachodzącego wieczoru
zabarwiam myśli
nasączając je kroplą wina
rozpływa się czasoumartwianie
i wysycha źródło niepokoju
każdym łykiem
każdym zmrużeniem oka
żegnam się z tobą
bezpowrotnie
potem ...
wywołam tęczę?
czas
wstrzymał oddech na ułamek życia
czwartek, 24 czerwca 2010
teraz
zbieranina spostrzeżeń
osnową naprędce przetyka się
przez poszarpane strzępy
znika wicher czasu
umysł stoicki ponoć
lecz jakby nieswój
atakuje każdy przedmiot
w zasięgu ręki
ogarnę całość z marazmu
i przygotuję zapasy zdrowego rozsądku
na jutro
teraz już wiem
że każdy dzień
wart jest swojego zachodu
osnową naprędce przetyka się
przez poszarpane strzępy
znika wicher czasu
umysł stoicki ponoć
lecz jakby nieswój
atakuje każdy przedmiot
w zasięgu ręki
ogarnę całość z marazmu
i przygotuję zapasy zdrowego rozsądku
na jutro
teraz już wiem
że każdy dzień
wart jest swojego zachodu
poniedziałek, 21 czerwca 2010
był kiedyś bal
na kilka par
szwagierka imieniny miała
był śmiech i tan
lał się szampan
a gwiazda nam błyszczała
wtem jeden gość
chwiejny w ukłonie
(cud objawienia zaiskrzył)
dłoń moją wziął
szarmancki ton ( w posadach zadrżało
gdyż imię moje tym samym być się zdało
z solenizantką)
bukiet życzeń lał mi w biust
odór sączył doń się z ust
a pierścionek skręcony
paluszka mego staw
w uścisku został brutalnie zgnieciony...
na kilka par
szwagierka imieniny miała
był śmiech i tan
lał się szampan
a gwiazda nam błyszczała
wtem jeden gość
chwiejny w ukłonie
(cud objawienia zaiskrzył)
dłoń moją wziął
szarmancki ton ( w posadach zadrżało
gdyż imię moje tym samym być się zdało
z solenizantką)
bukiet życzeń lał mi w biust
odór sączył doń się z ust
a pierścionek skręcony
paluszka mego staw
w uścisku został brutalnie zgnieciony...
piątek, 28 maja 2010
one
ciut starsze niż błyszczyk
lubiące wkładać szlafrok
do porannej kawy i wypalające
papierosa z filtrem
mają swoich bogów w poważaniu
przyzwyczajone do modlitwy wieczornej
i do podania zimnego piwa
podczas trans-meczu
wilgne gdy potrzeba
czułe nawet do obiadu
one dojrzewają powoli,jak wino
z Doliny Rodanu
pachną mlekiem i miodem dla każdego
swojego małego boga-
-aromatem ojcowizny
wiele lat potrzeba
by doczekać się takiej kobiety
u boku
wiele ich ginie w zawirowaniu
mody na zmiany
gdy ich bóg poszukuje
młodszej dłoni do podania
ambrozji z pianką
lubiące wkładać szlafrok
do porannej kawy i wypalające
papierosa z filtrem
mają swoich bogów w poważaniu
przyzwyczajone do modlitwy wieczornej
i do podania zimnego piwa
podczas trans-meczu
wilgne gdy potrzeba
czułe nawet do obiadu
one dojrzewają powoli,jak wino
z Doliny Rodanu
pachną mlekiem i miodem dla każdego
swojego małego boga-
-aromatem ojcowizny
wiele lat potrzeba
by doczekać się takiej kobiety
u boku
wiele ich ginie w zawirowaniu
mody na zmiany
gdy ich bóg poszukuje
młodszej dłoni do podania
ambrozji z pianką
czwartek, 20 maja 2010
***
na cmentarzu porzuconych marzeń
nutki trzy, tej dziewczyny
która śpiewać chciała
i nie wyszło
zawirował czas inaczej
w inny szereg zdarzeń wplątał
a marzenie o śpiewaniu
jak mydlana bańka prysło
na cmentarzu porzuconych marzeń
cicho śpi wiatr co świadkiem
był dziewczęcych płonnych pragnień
w knieje świerku wplótł trzy nutki
trzy niewinne łzy pochował
nie zaśpiewa już dziewczyna
tak jak dawniej
czas zamiecie ścieżki, nie zostawi
śladu stóp, jeśli sami
nie będziemy tego chcieli
w końcu jaką chcesz nagrodę
gdy nie walczysz o marzenia
a pragnienia z lat dziecięcych
diabli wzięli
na cmentarzu porzuconych marzeń
ławek sto, a na każdej siedzi
przygarbiony smutek
nie przysiadaj się do niego
by nostalgią nie zaraził
i tak nie obudzisz
dzieciństwa trzech nutek
nutki trzy, tej dziewczyny
która śpiewać chciała
i nie wyszło
zawirował czas inaczej
w inny szereg zdarzeń wplątał
a marzenie o śpiewaniu
jak mydlana bańka prysło
na cmentarzu porzuconych marzeń
cicho śpi wiatr co świadkiem
był dziewczęcych płonnych pragnień
w knieje świerku wplótł trzy nutki
trzy niewinne łzy pochował
nie zaśpiewa już dziewczyna
tak jak dawniej
czas zamiecie ścieżki, nie zostawi
śladu stóp, jeśli sami
nie będziemy tego chcieli
w końcu jaką chcesz nagrodę
gdy nie walczysz o marzenia
a pragnienia z lat dziecięcych
diabli wzięli
na cmentarzu porzuconych marzeń
ławek sto, a na każdej siedzi
przygarbiony smutek
nie przysiadaj się do niego
by nostalgią nie zaraził
i tak nie obudzisz
dzieciństwa trzech nutek
wtorek, 11 maja 2010
na dobranoc artystom
świećcie się gwiazdy i gwiazdeczki
poezja płynie Drogą Mleczną
wyciągać zaraz słomki z kieszeni
i spijać natchnienie od Prastarej Weny
poezja płynie Drogą Mleczną
wyciągać zaraz słomki z kieszeni
i spijać natchnienie od Prastarej Weny
stylista
czy poezja to kwestia smaku?
lubię wykwintne potrawy
podane w ładnej zastawie
lubię kieliszek wina
w klimacie ciekawej rozmowy
często jednak wpadam na fast fooda
zajadam się frytkami w pubie
czy to znaczy, że muszę
zrezygnować z dobrych restauracji?
czy poezja to kwestia gustu?
w 'małej czarnej' jestem uwodzicielska
srebrne szpilki idealnie pasują do stóp
ale jakimż sentymentem darzę trampki
wędrówek moich kompanów
i bojówki i moro
gdy przy ognisku śpiewaliśmy
zwariowane piosenki
poezja to chwila
piękna, ulotna...odkrywająca
swe oblicze na ułamek weny
to wymóg duszy, by raz
rymem sentymentalnym nakarmić
innym razem, patriotycznym wezwaniem
tę samą na baczność postawić
lubię wykwintne potrawy
podane w ładnej zastawie
lubię kieliszek wina
w klimacie ciekawej rozmowy
często jednak wpadam na fast fooda
zajadam się frytkami w pubie
czy to znaczy, że muszę
zrezygnować z dobrych restauracji?
czy poezja to kwestia gustu?
w 'małej czarnej' jestem uwodzicielska
srebrne szpilki idealnie pasują do stóp
ale jakimż sentymentem darzę trampki
wędrówek moich kompanów
i bojówki i moro
gdy przy ognisku śpiewaliśmy
zwariowane piosenki
poezja to chwila
piękna, ulotna...odkrywająca
swe oblicze na ułamek weny
to wymóg duszy, by raz
rymem sentymentalnym nakarmić
innym razem, patriotycznym wezwaniem
tę samą na baczność postawić
środa, 5 maja 2010
***
bądź...
zgadzam się bez słowa
i jestem
natchnieniem
kiedy sięgasz po pióro
muzyką
gdy w zamyśleniu
znikasz na całe godziny
domem
w którym chleb codzienny
snem ...
bądź- prosisz
jestem - zawsze blisko
nigdy zbyt blisko
zgadzam się bez słowa
i jestem
natchnieniem
kiedy sięgasz po pióro
muzyką
gdy w zamyśleniu
znikasz na całe godziny
domem
w którym chleb codzienny
snem ...
bądź- prosisz
jestem - zawsze blisko
nigdy zbyt blisko
wtorek, 27 kwietnia 2010
haiku
brzęczy świat cały
że wiosna w barwach tęczy
nas rozkochała
nic cieplejszego
nad otulinę życia
dać ci nie mogę
że wiosna w barwach tęczy
nas rozkochała
nic cieplejszego
nad otulinę życia
dać ci nie mogę
istota
człowiek rodzi się
z nadaną mu na starcie
odrobiną inteligencji
rozmnaża ją i przepikowuje
tworząc kolejne cechy
wyróżniające
część rozrasta się
jako pokora
część pychą się płoży
od niego samego
zależeć będzie
które podleje bardziej
któremu wyższą
nada rangę i z nim
się utożsami
...................
bicie się w piersi
dla poklasku
nie wypływające z serca
jest jak podanie
naczynia pełnego wody
spragnionemu
niestety -
niezdatnej do picia
z nadaną mu na starcie
odrobiną inteligencji
rozmnaża ją i przepikowuje
tworząc kolejne cechy
wyróżniające
część rozrasta się
jako pokora
część pychą się płoży
od niego samego
zależeć będzie
które podleje bardziej
któremu wyższą
nada rangę i z nim
się utożsami
...................
bicie się w piersi
dla poklasku
nie wypływające z serca
jest jak podanie
naczynia pełnego wody
spragnionemu
niestety -
niezdatnej do picia
wybory
czasem wydaje mi się
że mogłabym
konsumować temat
jak gorzką czekoladę
dlaczego zatem
odczuwam potem
przenikliwy posmak
piołunu
czyż sama
nie dobieram
tematów do rozmów
autodestrukcja... zaiste
że mogłabym
konsumować temat
jak gorzką czekoladę
dlaczego zatem
odczuwam potem
przenikliwy posmak
piołunu
czyż sama
nie dobieram
tematów do rozmów
autodestrukcja... zaiste
niedziela, 25 kwietnia 2010
z serii - "0"
o nadaniu
nadał rzeczy po- wagę
teraz nie może
udźwignąć :))
o blednięciu
wszystko z czasem blednie
nawet wrogowie :))))
nadał rzeczy po- wagę
teraz nie może
udźwignąć :))
o blednięciu
wszystko z czasem blednie
nawet wrogowie :))))
przemijanie
wydłużają się cienie
moich wspomnień
kadr za kadrem
wywabia z nich kolory
krzyk wychodzi poza
ramy pamięci
stając się szeptem przeszłości
..............................
ostrożnie przestępuję próg
niemego kina
moich wspomnień
kadr za kadrem
wywabia z nich kolory
krzyk wychodzi poza
ramy pamięci
stając się szeptem przeszłości
..............................
ostrożnie przestępuję próg
niemego kina
czwartek, 22 kwietnia 2010
Dla mojej żywicielki
Srogą czasem jesteś matką
nie raz doświadczasz boleśnie
lecz żadnej innej nie chcemy
bo tylko na twoim łonie
czujemy się bezpieczni
szczęśliwi i u siebie.
Nie wyobrażam sobie życia
gdzie indziej
nie marzę o innych planetach
Bóg wie czym płynących
bo mi mleko i miód
potrzebne tylko w moim gniazdku
Częściej smutna jesteś
niż wesoła
głupotą naszą zmęczona
ale dajesz nam szansę
jeszcze i jeszcze i jeszcze
i wierzysz w opamiętanie
Matko Ziemio
miast laurki worek na śmieci
dziś w dłoniach targamy
pieśń wesoła niesie się daleko
Trwaj w cudownych posadach swoich
i wybacz nam po raz kolejny
nie raz doświadczasz boleśnie
lecz żadnej innej nie chcemy
bo tylko na twoim łonie
czujemy się bezpieczni
szczęśliwi i u siebie.
Nie wyobrażam sobie życia
gdzie indziej
nie marzę o innych planetach
Bóg wie czym płynących
bo mi mleko i miód
potrzebne tylko w moim gniazdku
Częściej smutna jesteś
niż wesoła
głupotą naszą zmęczona
ale dajesz nam szansę
jeszcze i jeszcze i jeszcze
i wierzysz w opamiętanie
Matko Ziemio
miast laurki worek na śmieci
dziś w dłoniach targamy
pieśń wesoła niesie się daleko
Trwaj w cudownych posadach swoich
i wybacz nam po raz kolejny
niedziela, 18 kwietnia 2010
lubię
szemrze strumyczek
czerwonej cieczy
w obu przedsionkach
podrywa całe jestestwo
do podskoków
bo to co w nim ważne
co nie daje spokoju
to życie
lubię ten strumyk
lubię jak nuci swoją
nieustającą piosenkę
o istnieniu
kochaniu
byciu
czerwonej cieczy
w obu przedsionkach
podrywa całe jestestwo
do podskoków
bo to co w nim ważne
co nie daje spokoju
to życie
lubię ten strumyk
lubię jak nuci swoją
nieustającą piosenkę
o istnieniu
kochaniu
byciu
poniedziałek, 12 kwietnia 2010
...a my nie przestajemy myśleć i pamiętać
Czy my takim krnąbrnym
jesteśmy narodem,
że nam ciągle rany
rozjątrzać potrzeba,
byśmy potrafili
z należną empatią
patrzeć na drugiego
człowieka?
Czy nam nie pisane
jak innym -zwyczajnie
z pradziada w dziada
w ojca, syna i dalej,
wzrastać bez blizn
i bez piołunu na tego
padołu - skrawku małym?
Nie chcieliśmy Cię
Prezydencie oddelegować
aż tak daleko
do najwyższego władcy
nad światem,
lecz skoro sposobność
taka się wyłania
zadaj Najwyższemu
dręczące nas pytania.
jesteśmy narodem,
że nam ciągle rany
rozjątrzać potrzeba,
byśmy potrafili
z należną empatią
patrzeć na drugiego
człowieka?
Czy nam nie pisane
jak innym -zwyczajnie
z pradziada w dziada
w ojca, syna i dalej,
wzrastać bez blizn
i bez piołunu na tego
padołu - skrawku małym?
Nie chcieliśmy Cię
Prezydencie oddelegować
aż tak daleko
do najwyższego władcy
nad światem,
lecz skoro sposobność
taka się wyłania
zadaj Najwyższemu
dręczące nas pytania.
niezapomniane daty
Bolesne doświadczenia
raz po raz
powalają naród na kolana.
Mamy już przywykłą tkankę
do odbierania razów od losu,
lecz za każdym razem
boli tak samo mocno.
Bo czyż człowiek czujący
może przyzwyczaić się
do cierpienia?
Nasze twarze długo będą
miały wyraz zaskoczenia
połączonego z narastającym bólem.
Minął zaledwie rok od tragedii
w Kamieniu Pomorskim
a już Katyńska ziemia
na koleją próbę wystawiła
nasz polski patriotyzm
nasze polskie , zbolałe serca
13. 04.2009 - pożar w Kamieniu Pomorskim
10.04 2010r - tragiczny lot Kwiatu Polskiej Inteligencji do Katynia.
Daty wyryte w sercach całego narodu
raz po raz
powalają naród na kolana.
Mamy już przywykłą tkankę
do odbierania razów od losu,
lecz za każdym razem
boli tak samo mocno.
Bo czyż człowiek czujący
może przyzwyczaić się
do cierpienia?
Nasze twarze długo będą
miały wyraz zaskoczenia
połączonego z narastającym bólem.
Minął zaledwie rok od tragedii
w Kamieniu Pomorskim
a już Katyńska ziemia
na koleją próbę wystawiła
nasz polski patriotyzm
nasze polskie , zbolałe serca
13. 04.2009 - pożar w Kamieniu Pomorskim
10.04 2010r - tragiczny lot Kwiatu Polskiej Inteligencji do Katynia.
Daty wyryte w sercach całego narodu
niedziela, 11 kwietnia 2010
piątek, 9 kwietnia 2010
zatracone...
Pies z kulawą nogą
nie doczekawszy się
okruchów z 'pańskiego stołu'
pobiegnie w łąki ratować
swoją wychudzoną skórę
instynktem gnany
nie pozwoli sobie
na marne unicestwienie
Dziecko z wzdętym brzuszkiem
z wyniszczonym przez wieki
instynktem przetrwania
patrzy na zastawione jadłem stoły
wielkopańskich salonów
i nawet jeśli pogna
w dzikości głodu na pola pszeniczne
na nic to zda się...
bo 'człowiek' nie pozostawi
kilku łanów zboża
dla potrzebujących
wszak wszystko można
spieniężyć
nie doczekawszy się
okruchów z 'pańskiego stołu'
pobiegnie w łąki ratować
swoją wychudzoną skórę
instynktem gnany
nie pozwoli sobie
na marne unicestwienie
Dziecko z wzdętym brzuszkiem
z wyniszczonym przez wieki
instynktem przetrwania
patrzy na zastawione jadłem stoły
wielkopańskich salonów
i nawet jeśli pogna
w dzikości głodu na pola pszeniczne
na nic to zda się...
bo 'człowiek' nie pozostawi
kilku łanów zboża
dla potrzebujących
wszak wszystko można
spieniężyć
***
każda smutna myśl
słoną łzą spływa
po balustradzie
złudzeń
osusz je...
sól powracających wspomnień
nie dopuści
by serce zamarzło
słoną łzą spływa
po balustradzie
złudzeń
osusz je...
sól powracających wspomnień
nie dopuści
by serce zamarzło
towar wielokrotnego użytku
kobiety o zimnych oczach
i lodowatych stopach
sprzedają używany produkt
na skraju lasu
widnieje napis
"SEKSLUMPEKS"
i lodowatych stopach
sprzedają używany produkt
na skraju lasu
widnieje napis
"SEKSLUMPEKS"
czwartek, 8 kwietnia 2010
senne marzenia
a gdy zapalą się już latarnie
cała ulica żółtą poświatą zadrży
wtedy mi opowiesz
całą naszą tajemnicę
jeszcze raz
od pięknego początku
do ostatniej kropli zapatrzenia
gdy nocą cichą westchniesz
niemal niesłyszalnie
ja cię ogarnę naszą tkliwością
tak delikatnie
jak tylko opuszki ukochanych palców
musnąć potrafią
zaśniemy w poświacie wypełniającej się
historii
a za żaluzjami latarnia
w tęsknocie
jak ćma nie mająca swojego płomienia
zamrze niespełniona
cała ulica żółtą poświatą zadrży
wtedy mi opowiesz
całą naszą tajemnicę
jeszcze raz
od pięknego początku
do ostatniej kropli zapatrzenia
gdy nocą cichą westchniesz
niemal niesłyszalnie
ja cię ogarnę naszą tkliwością
tak delikatnie
jak tylko opuszki ukochanych palców
musnąć potrafią
zaśniemy w poświacie wypełniającej się
historii
a za żaluzjami latarnia
w tęsknocie
jak ćma nie mająca swojego płomienia
zamrze niespełniona
środa, 7 kwietnia 2010
czasem ma się pstro w głowie:)))
wielkieś mi poczyniła
postępy duszko moja
otwierając serce
jak by nie patrzył swoje
niby nic wielkiego
dwie komory sprawne
a wskakując doń sprytnie
bajerancko się bawię
pławię się w uprzejmości
beztrosce i śmiechu
i mogę tak długo
bo nie ma pośpiechu
tyś dla wszystkich jest szczera
wszystkim chcesz usłużyć
nawet z fusów po kawie
przyjaciołom chcesz wróżyć
tobie nigdy za późno
tobie zawsze po drodze
z tobą stary dość tetryk
czuje się znacznie młodziej
stawiasz kawę na ławę
duchowo i fizycznie
i zawsze jest radośnie
choć bywa lirycznie...
zawsze śmichy chichy
niosą się w przestworza
przez Europy kawałek
do ciebie za morza:))))
i zabierzcie mi w końcu
spod łapek laptopa
bo jak dalej pociągnę
to zaliczę wtopę:)
postępy duszko moja
otwierając serce
jak by nie patrzył swoje
niby nic wielkiego
dwie komory sprawne
a wskakując doń sprytnie
bajerancko się bawię
pławię się w uprzejmości
beztrosce i śmiechu
i mogę tak długo
bo nie ma pośpiechu
tyś dla wszystkich jest szczera
wszystkim chcesz usłużyć
nawet z fusów po kawie
przyjaciołom chcesz wróżyć
tobie nigdy za późno
tobie zawsze po drodze
z tobą stary dość tetryk
czuje się znacznie młodziej
stawiasz kawę na ławę
duchowo i fizycznie
i zawsze jest radośnie
choć bywa lirycznie...
zawsze śmichy chichy
niosą się w przestworza
przez Europy kawałek
do ciebie za morza:))))
i zabierzcie mi w końcu
spod łapek laptopa
bo jak dalej pociągnę
to zaliczę wtopę:)
wtorek, 6 kwietnia 2010
zmiana
przesadziłam moje życie
na podatny grunt
przepikuję tam też
wszystkich mych przyjaciół
trochę dalej
trochę trudniej
ale jestem tu
na mojej własnej
przestrzennej
jasnej
powyrywam nieprzyjaciół
jak kąkolu chwast
na ognisku spalę
nieprzychylność
świata
pozostawię tylko
radość i wiosenny kwiat
zakwitły na granicy
szczęśliwości
pod batutą lata
plany wielkie mam
a jakże
sporo życia mi zajęło układanie
ale wreszcie coś się kluje
jakiś zarys
jakiś szkic
dość o życiu biadolenia
bo mam pomysł na nie
na podatny grunt
przepikuję tam też
wszystkich mych przyjaciół
trochę dalej
trochę trudniej
ale jestem tu
na mojej własnej
przestrzennej
jasnej
powyrywam nieprzyjaciół
jak kąkolu chwast
na ognisku spalę
nieprzychylność
świata
pozostawię tylko
radość i wiosenny kwiat
zakwitły na granicy
szczęśliwości
pod batutą lata
plany wielkie mam
a jakże
sporo życia mi zajęło układanie
ale wreszcie coś się kluje
jakiś zarys
jakiś szkic
dość o życiu biadolenia
bo mam pomysł na nie
sobota, 3 kwietnia 2010
cicha malodia natury
wieczorna sobotnia cisza
zasłyszany w ciągu dnia
świergot maleńkiego ptaka
wraca teraz jak refren
miłej melodii nuconej
podczas codziennych prac
nawet go nie było widać
skryty gdzieś wyćwierkiwał
radość z nadejścia wiosny
dumę z przetrwania zimy
szczęście zbliżającej się
obfitości
zasłyszana melodia natury
wraca do mnie refrenem
w wielkosobotnią noc
czyżby zwiastun
radości Zmartwychwstania...
zmartwychwzbudzenia...
wszak zwierzęta wyczuwają
wcześniej...
zasłyszany w ciągu dnia
świergot maleńkiego ptaka
wraca teraz jak refren
miłej melodii nuconej
podczas codziennych prac
nawet go nie było widać
skryty gdzieś wyćwierkiwał
radość z nadejścia wiosny
dumę z przetrwania zimy
szczęście zbliżającej się
obfitości
zasłyszana melodia natury
wraca do mnie refrenem
w wielkosobotnią noc
czyżby zwiastun
radości Zmartwychwstania...
zmartwychwzbudzenia...
wszak zwierzęta wyczuwają
wcześniej...
środa, 24 marca 2010
haiku
arka odpływa
poza nią dryfuje grzech
lecz czy zatonął?
bywają tacy
co potrafią grzech odpiąć
jak anioł skrzydła
każdy brzeg piękny
nim postawisz tam stopę
pomyśl dwa razy
poza nią dryfuje grzech
lecz czy zatonął?
bywają tacy
co potrafią grzech odpiąć
jak anioł skrzydła
każdy brzeg piękny
nim postawisz tam stopę
pomyśl dwa razy
wtorek, 23 marca 2010
korespondencja
przyślij do nas formularz
czytelnym drukiem zapisany
napisz coś niejasnego
byśmy humor popsuli
ci cały
choćby, żeś się nie wywiązał
i chomąto z karku zrzuciłeś
a my ci damy bobu mój drogi
że nam się podłożyłeś
bo nikt cię tak nie uwielbia
i nie truje ci d... (głowy)
jak sen z oczu spędzający
jedyny, nieśmiertelny
urząd skarbowy:)
czytelnym drukiem zapisany
napisz coś niejasnego
byśmy humor popsuli
ci cały
choćby, żeś się nie wywiązał
i chomąto z karku zrzuciłeś
a my ci damy bobu mój drogi
że nam się podłożyłeś
bo nikt cię tak nie uwielbia
i nie truje ci d... (głowy)
jak sen z oczu spędzający
jedyny, nieśmiertelny
urząd skarbowy:)
na dachu świata
pod dwoma wozami
wielkim i małym
skrywają się plany
i marzenia świata
pod czujnym okiem
Twardowskiego
oblicze księżyca
figle fazami płata
i tylko leżeć w ciszy
pragniemy
na dachu ostoi naszej
gwiazd spadających
wypatrujemy
jak dzieci oniemiali
od zawsze...
wielkim i małym
skrywają się plany
i marzenia świata
pod czujnym okiem
Twardowskiego
oblicze księżyca
figle fazami płata
i tylko leżeć w ciszy
pragniemy
na dachu ostoi naszej
gwiazd spadających
wypatrujemy
jak dzieci oniemiali
od zawsze...
poniedziałek, 22 marca 2010
haiku
na wierszowisku
wszystkie wiersze pachną
młodą poezją :)))
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
rozgościła się
poezja na połonin
cud wierszowiskach
spływa melodia
chórem anielskich skrzydeł
muza owiana
wszystkie wiersze pachną
młodą poezją :)))
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
rozgościła się
poezja na połonin
cud wierszowiskach
spływa melodia
chórem anielskich skrzydeł
muza owiana
rozmyślania
gnieździ się w umyśle
cała filozofia świata
rozkłada żywot
na czynniki pierwsze
czego w nim szuka
za czym ciągle biegnie
ścisła nauka
miłości nie da się
przecież
matematycznie zmierzyć
chemią podszyta
jednak nieuchwytna
trafia każdego
bez zbędnych uprzedzeń
w tchu zapartego sidła
toteż pozwalam jej
wtulać się w moje
ramiona
bo bez niej zapewne
byłabym tylko
po części spełniona
cała filozofia świata
rozkłada żywot
na czynniki pierwsze
czego w nim szuka
za czym ciągle biegnie
ścisła nauka
miłości nie da się
przecież
matematycznie zmierzyć
chemią podszyta
jednak nieuchwytna
trafia każdego
bez zbędnych uprzedzeń
w tchu zapartego sidła
toteż pozwalam jej
wtulać się w moje
ramiona
bo bez niej zapewne
byłabym tylko
po części spełniona
z serii - chwile...
przez ułamek chwili
można dostrzec blask szczęścia
dopełnionego
jedna sekunda wystarczy
by lawina uczuć
przelała się
przez zawory serca
i stopiła dwoje
w jedno
HAIKU
szepczą ust cienie
o zmarnowanej chwili
na wielką miłość
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
ciche westchnienie
tylko tyle - aż tyle
dusza przemawia
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wiatrem podszyta
pamięć, czyni figle.
Wybiórcze myślenie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
perły zdeptane
tylko wprawne serce
dojrzy ich piękno
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
gdy w sercu radość
to buty same niosą
w świat pełen przygód
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Strzała puszczona
Oby tylko łucznikiem
Amor figlarz był
można dostrzec blask szczęścia
dopełnionego
jedna sekunda wystarczy
by lawina uczuć
przelała się
przez zawory serca
i stopiła dwoje
w jedno
HAIKU
szepczą ust cienie
o zmarnowanej chwili
na wielką miłość
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
ciche westchnienie
tylko tyle - aż tyle
dusza przemawia
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Wiatrem podszyta
pamięć, czyni figle.
Wybiórcze myślenie.
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
perły zdeptane
tylko wprawne serce
dojrzy ich piękno
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
gdy w sercu radość
to buty same niosą
w świat pełen przygód
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Strzała puszczona
Oby tylko łucznikiem
Amor figlarz był
niedziela, 21 marca 2010
fikcja
czasem chwila zła przychodzi
wodzi nas za nosy złość
czasem trzeba mieć odwagę
by powiedzieć dość
lizać rany w kącie sieni
czuć się jak zbesztany pies
strzępem pychy zaślepieni
dobry Boże jak to jest
czemu człowiek jest bezkarny
gdy językiem innych dźga
czy naprawdę jest człowiekiem
czy to fikcja życia trwa
wodzi nas za nosy złość
czasem trzeba mieć odwagę
by powiedzieć dość
lizać rany w kącie sieni
czuć się jak zbesztany pies
strzępem pychy zaślepieni
dobry Boże jak to jest
czemu człowiek jest bezkarny
gdy językiem innych dźga
czy naprawdę jest człowiekiem
czy to fikcja życia trwa
wiosna
zatroskana przystaje nad gawrą
nie jest pewna , czy budzić
z zimowego snu
przyjaciółkę - brunatną niedźwiedzicę
jakie życie czeka jej młode
gdy na szlaki wyrwą się
pseudoturyści
czy młode przetrwają
kontakt z człowiekiem
zasmucona nad ulami się pochyla
tyle roi gotowych i głodnych
łąk cieknących nektarem
wyczekuje
jakiego kwiecia
spodziewać się mogą
gdy z toksyną
człowiek na łąki wyruszy
zapłakała i skryła się w górach
gdzie w szczelinach skalnych
dziewicze nasiona wysiewa
i modli się
by zdążyły dać swój plon
nim twarde trapery
je podepczą
nie jest pewna , czy budzić
z zimowego snu
przyjaciółkę - brunatną niedźwiedzicę
jakie życie czeka jej młode
gdy na szlaki wyrwą się
pseudoturyści
czy młode przetrwają
kontakt z człowiekiem
zasmucona nad ulami się pochyla
tyle roi gotowych i głodnych
łąk cieknących nektarem
wyczekuje
jakiego kwiecia
spodziewać się mogą
gdy z toksyną
człowiek na łąki wyruszy
zapłakała i skryła się w górach
gdzie w szczelinach skalnych
dziewicze nasiona wysiewa
i modli się
by zdążyły dać swój plon
nim twarde trapery
je podepczą
sobota, 20 marca 2010
tanka
przez życie swoje
gonię moje myśli
muza je unosi
...............
pytam zadyszana
czy wyspokoję serce?
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
na pograniczu
ust słowa wyznania
czy je wypowiem?
długo dziergane
marzenia zakwitły
feerią barw lata
gonię moje myśli
muza je unosi
...............
pytam zadyszana
czy wyspokoję serce?
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
na pograniczu
ust słowa wyznania
czy je wypowiem?
długo dziergane
marzenia zakwitły
feerią barw lata
czwartek, 11 marca 2010
Analiza lenia
Czy leń
to ktoś, kto cokolwiek może odmienić ?
Czy dla lenia nie wystarczą
łany dzikiej wonnej zieleni?
Który z leni, miast dylematy
bytu i vistości rozstrząsać
nie woli zwyczajnie
głową w chmurach pląsać
i niebieskie wymyślać
migdały.
Leń jest cały
z piasku i piany morskiej
stworzony
nie ma w nim twardości gliny
nie ma granitu stałych przekonań
brak zapału i pokory.
Jego stan ducha tylko się liczy,
swoim dogadza zmysłom
i jedyną czynną siłą
która w tłum go pcha
to pytanie:
- dlaczego masz więcej
aniżeli ja?
Zada i zapomni, bo na cóż
takie rozmyślanie
skoro całym swym jestestwem
zna odpowiedź na nie.
to ktoś, kto cokolwiek może odmienić ?
Czy dla lenia nie wystarczą
łany dzikiej wonnej zieleni?
Który z leni, miast dylematy
bytu i vistości rozstrząsać
nie woli zwyczajnie
głową w chmurach pląsać
i niebieskie wymyślać
migdały.
Leń jest cały
z piasku i piany morskiej
stworzony
nie ma w nim twardości gliny
nie ma granitu stałych przekonań
brak zapału i pokory.
Jego stan ducha tylko się liczy,
swoim dogadza zmysłom
i jedyną czynną siłą
która w tłum go pcha
to pytanie:
- dlaczego masz więcej
aniżeli ja?
Zada i zapomni, bo na cóż
takie rozmyślanie
skoro całym swym jestestwem
zna odpowiedź na nie.
wtorek, 9 marca 2010
haiku
dziwy, dziwadła
każdy umysł skrywa
swoją tajemnicę
na-pięcie rośnie
odciskiem w głowie trzeszczy
brak zrozumienia
każdy umysł skrywa
swoją tajemnicę
na-pięcie rośnie
odciskiem w głowie trzeszczy
brak zrozumienia
bajania o ....
pytasz
czy są dobre wiedźmy
odpowiadam
tylko dobre
złych nie znam
są jak gąbka
chłoną smutek bliźnich
czasem nad kimś zapłaczą
nadmiar żałości
na głowę popłynie
czynią to jednak
sporadycznie
zazwyczaj słońcu
oddają w niewolę
wszystkie czarne myśli
lub topią w morzu
rozmaitości
czy są dobre wiedźmy
odpowiadam
tylko dobre
złych nie znam
są jak gąbka
chłoną smutek bliźnich
czasem nad kimś zapłaczą
nadmiar żałości
na głowę popłynie
czynią to jednak
sporadycznie
zazwyczaj słońcu
oddają w niewolę
wszystkie czarne myśli
lub topią w morzu
rozmaitości
bądź pozdrowiony
bądź pozdrowiony
wietrze mój
ty który ciało moje
wznosisz
daj mi polecieć
aż do chmur
nie daj się prosić
wyrwij mnie czasem
proszę cię
z marazmu zwykłej
codzienności
i nawet skrzydeł
nie przypinaj
wzlecę wysoko
siłą woli -najprościej
czasem sukienkę
szarpiesz niezgrabnie
często łzy suszysz
na policzku
bądź pozdrowiony
wietrze mój
bez ciebie nic
z tobą jest wszystko
wietrze mój
ty który ciało moje
wznosisz
daj mi polecieć
aż do chmur
nie daj się prosić
wyrwij mnie czasem
proszę cię
z marazmu zwykłej
codzienności
i nawet skrzydeł
nie przypinaj
wzlecę wysoko
siłą woli -najprościej
czasem sukienkę
szarpiesz niezgrabnie
często łzy suszysz
na policzku
bądź pozdrowiony
wietrze mój
bez ciebie nic
z tobą jest wszystko
sobota, 27 lutego 2010
jeśli
jeśli miałabym być kwiatem
to dla pana
bo ja w panu jestem jakby
zakochana
i niech płatki w pana dłoniach
nawet hurtem opadają
bo w dotyku alabastru się kochają
jeśli miałabym być kwiatem
to czerwonym
bym na bieli tej pościeli
rozścielonej
winną kroplą wabić mogła dobrodzieja
i splątała pana miłość w moich kniejach
to dla pana
bo ja w panu jestem jakby
zakochana
i niech płatki w pana dłoniach
nawet hurtem opadają
bo w dotyku alabastru się kochają
jeśli miałabym być kwiatem
to czerwonym
bym na bieli tej pościeli
rozścielonej
winną kroplą wabić mogła dobrodzieja
i splątała pana miłość w moich kniejach
piątek, 26 lutego 2010
jeśli
jeśli miałabym wąchać kwiaty
to maciejki
delikatne w swej prostocie
ponad miarę skromne
a zapachem odurzają
-one trafią do mnie
jeśli miałabym wąchać kwiaty
to konwalie
dzwoneczkami do mych zmysłów
wydzwaniają
i jak maciejki
zapachem odurzają
jeśli miałabym wąchać kwiaty
to zabierz mnie na łąkę
i tam zakręć meandrami woni
rozpłyniemy się w naturze
zanurzymy w aromatu toni
to maciejki
delikatne w swej prostocie
ponad miarę skromne
a zapachem odurzają
-one trafią do mnie
jeśli miałabym wąchać kwiaty
to konwalie
dzwoneczkami do mych zmysłów
wydzwaniają
i jak maciejki
zapachem odurzają
jeśli miałabym wąchać kwiaty
to zabierz mnie na łąkę
i tam zakręć meandrami woni
rozpłyniemy się w naturze
zanurzymy w aromatu toni
czwartek, 25 lutego 2010
wiosenne haiku
marynuję dziś
zimową szarugę
promienną zalewą
światło wpuściłam
w umysłu zakamarki
radość kiełkuje
węglowe oczy
bałwana sprzed domu
skrzą się w niebiosach
każdym źdźbłem trawy
witam się z nadzieją
i tyleż mam planów
zimową szarugę
promienną zalewą
światło wpuściłam
w umysłu zakamarki
radość kiełkuje
węglowe oczy
bałwana sprzed domu
skrzą się w niebiosach
każdym źdźbłem trawy
witam się z nadzieją
i tyleż mam planów
czwartek, 18 lutego 2010
gra o wyższą stawkę-o życie
u sąsiada w bram błękicie
aniołowie w karty grają
już przegrali opierunek
oraz wikt
gra o wyższą stawkę idzie
bo o ziemski nasz dorobek
o meldunek nasz w tym miejscu
o nasz byt
i jak widać kiepsko idzie
bo nam się pogarsza życie
a że stawka jest wysoka
każdy wie
gra się zbliża ku końcowi
finał raczej niepomyślny
"zło" przejmuje ar po arze
kark się gnie
................................
nie pozwólcie nam uwierzyć
aniołowie
że bez walki chcecie oddać
nas na rzeź
już rumaki w stajniach
są wyszczotkowane
bój armagedonu
złem koniecznym jest
nie odpuśćcie nas tak sobie
jak błahostkę
choć po prawdzie to niewiele
zdziałaliśmy
przez głupotę grzech na świat
wszedł i niestety
owym grzechem naczelnego
przybiliśmy
aniołowie w karty grają
już przegrali opierunek
oraz wikt
gra o wyższą stawkę idzie
bo o ziemski nasz dorobek
o meldunek nasz w tym miejscu
o nasz byt
i jak widać kiepsko idzie
bo nam się pogarsza życie
a że stawka jest wysoka
każdy wie
gra się zbliża ku końcowi
finał raczej niepomyślny
"zło" przejmuje ar po arze
kark się gnie
................................
nie pozwólcie nam uwierzyć
aniołowie
że bez walki chcecie oddać
nas na rzeź
już rumaki w stajniach
są wyszczotkowane
bój armagedonu
złem koniecznym jest
nie odpuśćcie nas tak sobie
jak błahostkę
choć po prawdzie to niewiele
zdziałaliśmy
przez głupotę grzech na świat
wszedł i niestety
owym grzechem naczelnego
przybiliśmy
poniedziałek, 15 lutego 2010
wynurzenia
najczęstszą przyczyną
choroby morskiej
u męskiej populacji
jest powrót z kobietą
z pubu lub suto
zakrapianej kolacji
wszelkie części ruchome
bujają się rytmicznie
w naukowo nieobliczonych
kierunkach...
w głowie szum faluje
wprzód i w tył
piersi bujają się
góra - dół
obcasy parabolicznie
do wewnątrz i wspak
a torebka- lata jak ptak
do tego wszystkiego
sukienka na biodrach
własne faliste szlaki
wyznacza, grawitację zbywa
na nic więc skupienie się
na miłej konwersacji
bo partnerka tak jakby
leciutko gderliwa
puenta więc z wynurzeń
ruchoma niestety
nie ma nic bujniejszego
od pijanej kobiety
choroby morskiej
u męskiej populacji
jest powrót z kobietą
z pubu lub suto
zakrapianej kolacji
wszelkie części ruchome
bujają się rytmicznie
w naukowo nieobliczonych
kierunkach...
w głowie szum faluje
wprzód i w tył
piersi bujają się
góra - dół
obcasy parabolicznie
do wewnątrz i wspak
a torebka- lata jak ptak
do tego wszystkiego
sukienka na biodrach
własne faliste szlaki
wyznacza, grawitację zbywa
na nic więc skupienie się
na miłej konwersacji
bo partnerka tak jakby
leciutko gderliwa
puenta więc z wynurzeń
ruchoma niestety
nie ma nic bujniejszego
od pijanej kobiety
sobota, 13 lutego 2010
wieczór z tobą
zaśpiewałabym ci piosenkę
ale optymizm pożarł mi pies
nie był on mój i nie chciał oddać
czort go przysłał może czy bies
odważyłabym się zanucić
ale po co wystraszyć cię mam
gardło ścisnął czas i tak trudno
ładny dźwięk przetoczyć przez krtań
zatańczyłabym może dla ciebie
tylko nogi ołowiem obrosły
ani polki ni walca ni twista
moje nogi w siną dal poszły
więc tylko ciebie
przytulę mój miły
ciepłą dłonią policzek pogłaszczę
razem sobie posiedzimy
w ciszy która jest tylko nasza
a kiedy spojrzę
ty się uśmiechniesz
zawsze się śmiejesz
gdy zerkam tajemnie
a potem garniec
wspomnień odgrzejesz
i będzie pięknie
zawsze jest pięknie
ale optymizm pożarł mi pies
nie był on mój i nie chciał oddać
czort go przysłał może czy bies
odważyłabym się zanucić
ale po co wystraszyć cię mam
gardło ścisnął czas i tak trudno
ładny dźwięk przetoczyć przez krtań
zatańczyłabym może dla ciebie
tylko nogi ołowiem obrosły
ani polki ni walca ni twista
moje nogi w siną dal poszły
więc tylko ciebie
przytulę mój miły
ciepłą dłonią policzek pogłaszczę
razem sobie posiedzimy
w ciszy która jest tylko nasza
a kiedy spojrzę
ty się uśmiechniesz
zawsze się śmiejesz
gdy zerkam tajemnie
a potem garniec
wspomnień odgrzejesz
i będzie pięknie
zawsze jest pięknie
senne marzonka
dziś znów przez okno
słońce wrzuciło
promieni kilka
zawsze tak robi
bym chciała wstać
lecz dusza moja
jest niepokorna
tak nieposłuszna
na drugi bok zmyka
by dalej spać
na nic sposoby
piania kogutów
i bańki z mlekiem
na nic się zdaje
czajnika gwizd
z oślim uporem
pełna niemocy
by się obudzić
w sen wdziera mi się
poranka świst
a ja drzemię sobie do woli
ze snu do snu wskakuję ochoczo
choć nie jestem śpiącą królewną
księcia wyśnię i będzie uroczo
i tak marzę sobie po cichu
że gdy we śnie mym dłużej zabawi
to któregoś poranka jasnego
w moim oknie z promieniem się zjawi
słońce wrzuciło
promieni kilka
zawsze tak robi
bym chciała wstać
lecz dusza moja
jest niepokorna
tak nieposłuszna
na drugi bok zmyka
by dalej spać
na nic sposoby
piania kogutów
i bańki z mlekiem
na nic się zdaje
czajnika gwizd
z oślim uporem
pełna niemocy
by się obudzić
w sen wdziera mi się
poranka świst
a ja drzemię sobie do woli
ze snu do snu wskakuję ochoczo
choć nie jestem śpiącą królewną
księcia wyśnię i będzie uroczo
i tak marzę sobie po cichu
że gdy we śnie mym dłużej zabawi
to któregoś poranka jasnego
w moim oknie z promieniem się zjawi
czwartek, 11 lutego 2010
haiku
słowiczym śpiewem
drga leśna polana
tańczą nimfy nocy
xxxxxxxxxxxxxxxxx
o życiu
płynie samo
...od ciebie zależy
czy strumieniem będzie
czy ściekiem
drga leśna polana
tańczą nimfy nocy
xxxxxxxxxxxxxxxxx
o życiu
płynie samo
...od ciebie zależy
czy strumieniem będzie
czy ściekiem
wtorek, 9 lutego 2010
Gdy słowa w gardle uwięzną
Bez słowa skargi,
bo słów żadną miarą
nie da się objąć,
kiedy serce ściska.
Bez iskry złudnej,
że może powróci
ta wiara, która
bezpowrotnie prysła.
Pośród chaosu
współczesnego świata,
gdzie wszyscy, wszystko
i wszędzie w pośpiechu.
Echa religii
po omacku szukam,
wszczepionej w serce
tradycją, nauką.
Mimo wielości
wyznań,wiar, kościołów,
znaleźć nie sposób
głosu z głębi duszy.
Zrywa się nagle,
znów skulone leży,
a świat złem nasiąka
i mało co słyszy.
Grą przepychanek
'wielcy' zbyt zajęci,
za bardzo syci,
za mocno leniwi.
A w kątach domów
Biblia zakurzona
temat przewodni
cały świat zadziwi
bo słów żadną miarą
nie da się objąć,
kiedy serce ściska.
Bez iskry złudnej,
że może powróci
ta wiara, która
bezpowrotnie prysła.
Pośród chaosu
współczesnego świata,
gdzie wszyscy, wszystko
i wszędzie w pośpiechu.
Echa religii
po omacku szukam,
wszczepionej w serce
tradycją, nauką.
Mimo wielości
wyznań,wiar, kościołów,
znaleźć nie sposób
głosu z głębi duszy.
Zrywa się nagle,
znów skulone leży,
a świat złem nasiąka
i mało co słyszy.
Grą przepychanek
'wielcy' zbyt zajęci,
za bardzo syci,
za mocno leniwi.
A w kątach domów
Biblia zakurzona
temat przewodni
cały świat zadziwi
Myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem
myśl...
sączy się jad
spływając z mózgu
goryczą zalewa serce
nie pozwala sobie
na obiektywizm
realizm
rozsądek
pewna swoich racji
nie dopuszcza drobnej dygresji
że jest śmiertelnie otruta
mowa...
wyłuskuje z myśli
to co najboleśniejsze
odziewa w słowa
miecze
słowa pociski
wyrzuca na oślep
nie uświadamiając sobie
że jest śmiercionośna
uczynek...
w ruch idą ręce
uzbrojone
wzrok gradowym ciska
gromem
ciało podsycane adrenaliną
nie wie nawet
jak wielką ma siłę
nim opadnie omdlałe
zaniedbanie...
wynikła z braku zrozumienia
przepaść
pielęgnowany w myślach smutek
i zniechęcenie
brak empatii
brak euforii
i wszystko sprowadza się
do jednego
... tu leży miłość +
sączy się jad
spływając z mózgu
goryczą zalewa serce
nie pozwala sobie
na obiektywizm
realizm
rozsądek
pewna swoich racji
nie dopuszcza drobnej dygresji
że jest śmiertelnie otruta
mowa...
wyłuskuje z myśli
to co najboleśniejsze
odziewa w słowa
miecze
słowa pociski
wyrzuca na oślep
nie uświadamiając sobie
że jest śmiercionośna
uczynek...
w ruch idą ręce
uzbrojone
wzrok gradowym ciska
gromem
ciało podsycane adrenaliną
nie wie nawet
jak wielką ma siłę
nim opadnie omdlałe
zaniedbanie...
wynikła z braku zrozumienia
przepaść
pielęgnowany w myślach smutek
i zniechęcenie
brak empatii
brak euforii
i wszystko sprowadza się
do jednego
... tu leży miłość +
między snem a jawą
w twym oddechu
odnajduję
sens nocy
bezsennych
twym oddechem
kołysana
gwiazdy liczę
każdą myślą
cię okrywam
i przenoszę
na granice
naszych marzeń
sennej mary
wodzireja
co do tańca
nocą zrywa
by świt
wczesny
nas nie naszedł
na traceniu
chwil bezcennych
na sen
odnajduję
sens nocy
bezsennych
twym oddechem
kołysana
gwiazdy liczę
każdą myślą
cię okrywam
i przenoszę
na granice
naszych marzeń
sennej mary
wodzireja
co do tańca
nocą zrywa
by świt
wczesny
nas nie naszedł
na traceniu
chwil bezcennych
na sen
niedziela, 7 lutego 2010
Droga wróżko gdzie byłaś jak cię potrzebowałem ? - Kopciuszek
latałam tu i tam
gubiłam szczęście swoje
przepijałam cudze
trwoniłam czas na imitację życia
straciłam dar wróżki
i jestem teraz tak jak ty Kopciuszkiem
i pożytku ze mnie będziesz miał więcej
bo teraz już posiadam
pomocną dłoń i ofiarne serce
gubiłam szczęście swoje
przepijałam cudze
trwoniłam czas na imitację życia
straciłam dar wróżki
i jestem teraz tak jak ty Kopciuszkiem
i pożytku ze mnie będziesz miał więcej
bo teraz już posiadam
pomocną dłoń i ofiarne serce
haiku
jaśmin posadzę
delikatny uśmiech
gdy przechodzisz obok
całą istotą
mego rozumienia
pragnę cię ogarnąć
delikatny uśmiech
gdy przechodzisz obok
całą istotą
mego rozumienia
pragnę cię ogarnąć
* * *
na nic wysiłki zdegustowanych
wolności serca
nie skujesz w kajdany
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
chcieć zaspokoić
pragnienia wielu
to jak złowienie
ławicy ryb
przy jednorazowym
zarzuceniu wędki
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
znaleźć wartość
to jeszcze
nie nabycie praw do niej
wystarczy przymknąć
powieki
by została uznana
za zaginioną
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
przyjaźń jest
jak jedwab delikatna
mieni się barwami szczęścia
podatna na formę uczuć
daje się kształtować
wprawnemu sercu
wolności serca
nie skujesz w kajdany
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
chcieć zaspokoić
pragnienia wielu
to jak złowienie
ławicy ryb
przy jednorazowym
zarzuceniu wędki
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
znaleźć wartość
to jeszcze
nie nabycie praw do niej
wystarczy przymknąć
powieki
by została uznana
za zaginioną
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
przyjaźń jest
jak jedwab delikatna
mieni się barwami szczęścia
podatna na formę uczuć
daje się kształtować
wprawnemu sercu
wiosna
dzień ku dniowi lgnie
promieniejąc tęsknotą
noc czule kurczy
balowa suknia
aromatem nocy
pachnie- odwieszona
promieniejąc tęsknotą
noc czule kurczy
balowa suknia
aromatem nocy
pachnie- odwieszona
sobota, 6 lutego 2010
pieszczoty Eskimosów- inspiracja wierszem o kobiecym wąsiku :)))
- najmilszy ja cię błagam
i proszę
usuń te włosy
które masz w nosie
bo z pieszczot ekstazy
popadam w chich
gdy myziając moją buzię
sopel wisi z nich
i skupić się nie mogę
choć jestem do szału gotowa
i zapewne znowu usłyszysz
...jak boli mnie głowa
Kolejny wiersz o zaroście......
piękne miała nogi
od piwnicy aż po dach
widok zaczynał być błogi
lecz nagle ogarnął mnie strach
rąbek spódniczki uniosła
już widać bucika wzór
lecz co to jest w bucie?
to wiosła!
zarosłe mchem po burt...
i jakem odważny kochanek
tak strachu paraliż mnie ściął
że zanim dosięgnę podwiązki
utracę w tym gąszczu dłoń mą
więc nura w toń czarną zrobiłem
wyciągając wniosków moc
że lepiej by łyso mi było
niż spędzić włochatą z nią noc:)
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
w uchu szum
i to nie morza
muszla leży daleko
( ...w ubikacji? )
cóż to być może
kto powie mi?
że w uchu wiruje
i drży...
to pchełka szachrajka
co skakała po jajkach
do drastycznych posunięć
mnie zmusza
huśtając się na włosach
w uszach
więc pęseta idzie w ruch
z uszu sypie się
włosiany puch :))))
środa, 3 lutego 2010
konkluzja
bukiet czerwonych róż - prolog
w środku miast dialogu
był monolog
epilogiem była śmierć miłości
papier rozwodowy
rani jak nekrolog
w środku miast dialogu
był monolog
epilogiem była śmierć miłości
papier rozwodowy
rani jak nekrolog
niedziela, 31 stycznia 2010
haiku
wiosna jawi się
jak zwykle kolorowa
- skąd w oczach grafit?
powieki ciążą
zawężony widnokrąg
oddala jawę
ktoś mi powiedział
sen dobry na wszystko
-przespałam życie
...................
smutek zakryty
pierzyną uśmiechu
jak brudy pod śniegiem
..........................
Ból wywleczony
z dna serca.Nie ukoisz
ciszą ni słowem.
jak zwykle kolorowa
- skąd w oczach grafit?
powieki ciążą
zawężony widnokrąg
oddala jawę
ktoś mi powiedział
sen dobry na wszystko
-przespałam życie
...................
smutek zakryty
pierzyną uśmiechu
jak brudy pod śniegiem
..........................
Ból wywleczony
z dna serca.Nie ukoisz
ciszą ni słowem.
* * *
ciemną smugą oddzielam
radość od smutku
linia horyzontu -
zniekształcone
znamię bólu
słowa na wyrost
źle dopasowane
psują wizerunek
radość od smutku
linia horyzontu -
zniekształcone
znamię bólu
słowa na wyrost
źle dopasowane
psują wizerunek
depresja
każdą nocą myśli napęczniałe
toną w ciemności
umysł obdarty z pewności siebie
do świtu czeka
nieutulony
silnych postanowień gruzy
walą się na głowę
zwyczajne strachy lęki i obawy
w pełnym rynsztunku
blokują dostęp
zdrowemu rozsądkowi
rozmyślań próby
znów pokonane
garścią psychotropów
i już nie trzeba myśleć
już nic nie trzeba
toną w ciemności
umysł obdarty z pewności siebie
do świtu czeka
nieutulony
silnych postanowień gruzy
walą się na głowę
zwyczajne strachy lęki i obawy
w pełnym rynsztunku
blokują dostęp
zdrowemu rozsądkowi
rozmyślań próby
znów pokonane
garścią psychotropów
i już nie trzeba myśleć
już nic nie trzeba
poniedziałek, 25 stycznia 2010
trudna odpowiedź
Pytasz mnie, czy wierną
będę ci do końca świata...
A gdzie świat się kończy,
kto kres mu wyznacza,
czy śmierci i pastorskim
nakazom posłuszni,
kładąc się do grobu
o sobie zapomnimy?
Jaką miarą mierzysz
wierności granice,
jak dalece sięga
pobłażliwość twoja?
Pocałunek złożony
na innego licu
-czy zdradą jest
-wierności złamaniem
- czy tylko chwilą słabości
którą miłość rozgrzeszy łaskawie?
A czy spytałeś mnie
czym wierność mi się jawi
jak ją pojmuję rozumem
i sercem?
-wspólnotą dążenia do celów wyznaczonych
-wypiekiem na twarzy gorącym
-radością z drobiazgów
-brakiem uszczypliwości
-zaufaniem!
Oto podstawy wzajemności.
I niechby wtedy
świat jak supernowa
skończył się w momencie
nieprzychylnym wielce,
to ja wierności tobie
dotrzymać gotowam,
bo zaiste wierne
będzie moje serce.
będę ci do końca świata...
A gdzie świat się kończy,
kto kres mu wyznacza,
czy śmierci i pastorskim
nakazom posłuszni,
kładąc się do grobu
o sobie zapomnimy?
Jaką miarą mierzysz
wierności granice,
jak dalece sięga
pobłażliwość twoja?
Pocałunek złożony
na innego licu
-czy zdradą jest
-wierności złamaniem
- czy tylko chwilą słabości
którą miłość rozgrzeszy łaskawie?
A czy spytałeś mnie
czym wierność mi się jawi
jak ją pojmuję rozumem
i sercem?
-wspólnotą dążenia do celów wyznaczonych
-wypiekiem na twarzy gorącym
-radością z drobiazgów
-brakiem uszczypliwości
-zaufaniem!
Oto podstawy wzajemności.
I niechby wtedy
świat jak supernowa
skończył się w momencie
nieprzychylnym wielce,
to ja wierności tobie
dotrzymać gotowam,
bo zaiste wierne
będzie moje serce.
niedziela, 24 stycznia 2010
Czyj to w końcu sen?
Gdybym ja miała
przyjemność ci sprawić,
ptaszkiem bym mogła
w twoich snach się jawić.
Mruczeniem zwabiłbyś
na ganeczku płotek
i pazurkiem ostrym
zwichrował urodę...
Oj nie! Oj nie!
Nie pochwycisz mnie,
bo w snach się wszystko
zdarzyć może -
łowcą ja się stanę,
a ty nieboże
ofiarą mego będziesz
kamuflażu...
Wiesz jak to w snach bywa,
tyś kotem -serce moje złote,
lecz ja nie ptaszkiem twym,
tylko psem,
i to bardzo złym!
Nader wielką mam ochotę
przeczesać ci skórę,
boś na jawie
niegrzecznym 'kocurem'!
przyjemność ci sprawić,
ptaszkiem bym mogła
w twoich snach się jawić.
Mruczeniem zwabiłbyś
na ganeczku płotek
i pazurkiem ostrym
zwichrował urodę...
Oj nie! Oj nie!
Nie pochwycisz mnie,
bo w snach się wszystko
zdarzyć może -
łowcą ja się stanę,
a ty nieboże
ofiarą mego będziesz
kamuflażu...
Wiesz jak to w snach bywa,
tyś kotem -serce moje złote,
lecz ja nie ptaszkiem twym,
tylko psem,
i to bardzo złym!
Nader wielką mam ochotę
przeczesać ci skórę,
boś na jawie
niegrzecznym 'kocurem'!
satyrka na kotka
Pewna szprotka
tymi słowy zwraca się do kotka:
-pyszna jestem
i pachnę apetycznie,
leżę sobie na boczku lirycznie,
lecz nie patrz tak na mnie
i nie bądź taki hardy,
domek mój jest bardzo twardy
nie zdobędziesz mnie młokosie
młokos pazur wysuwa
puszki denko rozdziera
-mam cię maleńka
i co teraz?
- teraz mój drogi młokosie
ością dostaniesz po nosie,
gdy tylko wściubisz go w dziurkę
którą zrobiłeś pazurkiem,
do rzeczki wrzuć otwartą puszkę
zabawimy się w kotka i myszkę.
tymi słowy zwraca się do kotka:
-pyszna jestem
i pachnę apetycznie,
leżę sobie na boczku lirycznie,
lecz nie patrz tak na mnie
i nie bądź taki hardy,
domek mój jest bardzo twardy
nie zdobędziesz mnie młokosie
młokos pazur wysuwa
puszki denko rozdziera
-mam cię maleńka
i co teraz?
- teraz mój drogi młokosie
ością dostaniesz po nosie,
gdy tylko wściubisz go w dziurkę
którą zrobiłeś pazurkiem,
do rzeczki wrzuć otwartą puszkę
zabawimy się w kotka i myszkę.
Wieczorna nostalgia
Znów jak co wieczór
miasto mnie rozprasza
światła neonów
zabraniają marzyć
sygnały w strzępy
rozrywają myśli.
Czy mógłby wreszcie
cud jakiś się zdarzyć?
Bo ja tak marzę
obudzić się za miastem
gdzieś tam pod strzechą
starego Anioła
który mnie rano
na kubeczek mleka
świergotem ptaków
wprost przez okno woła.
W lnianej sukience
biegać na bosaka
natchnieniu rzucać się
prosto na szyję
w warcaby zagrać
z Aniołem o pióro
którym napiszę
co się w szczęściu kryje.
Zaczarowany jest przecież
mój Anioł
zaczarowane ma skrzydła
i oczy
i gdzie nie spojrzy
i gdzie by nie przysiadł
łanem się szczęście kołysze
i toczy.
Radością tryska
każdy dzień u niego
na zawsze pragnę
w tej chatce pozostać
budzi mnie jednak
ze snu różanego
sygnał karetki
błysk światła w mych oknach.
miasto mnie rozprasza
światła neonów
zabraniają marzyć
sygnały w strzępy
rozrywają myśli.
Czy mógłby wreszcie
cud jakiś się zdarzyć?
Bo ja tak marzę
obudzić się za miastem
gdzieś tam pod strzechą
starego Anioła
który mnie rano
na kubeczek mleka
świergotem ptaków
wprost przez okno woła.
W lnianej sukience
biegać na bosaka
natchnieniu rzucać się
prosto na szyję
w warcaby zagrać
z Aniołem o pióro
którym napiszę
co się w szczęściu kryje.
Zaczarowany jest przecież
mój Anioł
zaczarowane ma skrzydła
i oczy
i gdzie nie spojrzy
i gdzie by nie przysiadł
łanem się szczęście kołysze
i toczy.
Radością tryska
każdy dzień u niego
na zawsze pragnę
w tej chatce pozostać
budzi mnie jednak
ze snu różanego
sygnał karetki
błysk światła w mych oknach.
Niby zwyczajna ryba
Gdyby mowę znały ryby
gdyby nas umiały słuchać
tylko rybom zawierzywszy
tajemnice skryte
szeptałabym do ucha
............................
Gdybym wybierać miała
powiernicę mych trosk i tajemnic
kogóż bym wybrała?
Czy wieloryba co wielkością
i dostojeństwem
mój szacunek budzi?
Może pstrąga?
- w maśle jest pyszny,
za bardzo kusi ludzi...
Zapewne zwykła płotka
moją przychylność spotka
bo skromnie pływa koło mnie,
jak gdyby czekała
na moje wynurzenia.
Potem na dnie jeziora je skryje
lub w szuwarach( ryby je kochają)
i nie zdradzi mnie
za nic na świecie,
bo ryby zwyczajnie
głosu nie mają
gdyby nas umiały słuchać
tylko rybom zawierzywszy
tajemnice skryte
szeptałabym do ucha
............................
Gdybym wybierać miała
powiernicę mych trosk i tajemnic
kogóż bym wybrała?
Czy wieloryba co wielkością
i dostojeństwem
mój szacunek budzi?
Może pstrąga?
- w maśle jest pyszny,
za bardzo kusi ludzi...
Zapewne zwykła płotka
moją przychylność spotka
bo skromnie pływa koło mnie,
jak gdyby czekała
na moje wynurzenia.
Potem na dnie jeziora je skryje
lub w szuwarach( ryby je kochają)
i nie zdradzi mnie
za nic na świecie,
bo ryby zwyczajnie
głosu nie mają
sobota, 23 stycznia 2010
czarodziejski tercet
po parapecie
kocię się przechadza
mruczy zaklęcia
na nocy przetrwanie
kojącym basem
senność wydobywa
z zakamarków sypialni
swej pani
bujany fotel
niecierpliwie skrzypi
tak chciałby tembrem
ciepłym imponować
tak miło przecież gdy
można kotu
i pani swej
akompaniować
kot rytm nadaje
pani słów powabem
sznur aksamitnej
pieśni zaplata
bujany fotel
skrzypi rytmicznie
wieczorna kołysanka to
czy tęsknota do lata
kocię się przechadza
mruczy zaklęcia
na nocy przetrwanie
kojącym basem
senność wydobywa
z zakamarków sypialni
swej pani
bujany fotel
niecierpliwie skrzypi
tak chciałby tembrem
ciepłym imponować
tak miło przecież gdy
można kotu
i pani swej
akompaniować
kot rytm nadaje
pani słów powabem
sznur aksamitnej
pieśni zaplata
bujany fotel
skrzypi rytmicznie
wieczorna kołysanka to
czy tęsknota do lata
środa, 20 stycznia 2010
anty-oda do śniegu
śniegu zalegający
śniegu szary
białości skrawkiem
chcesz mnie przekupić
łopat czterdzieści
już w tobie złamałam
by w koleinach
cierpliwość gubić
rozgarniać ciebie
na prawo i lewo
topić obcasy
aż po same pachy
śniegu nachalny
tyś strapieniem moim
i tradycyjnie
nieprzygotowana
wiesz co ci powiem
-daj se wreszcie siana!
śniegu szary
białości skrawkiem
chcesz mnie przekupić
łopat czterdzieści
już w tobie złamałam
by w koleinach
cierpliwość gubić
rozgarniać ciebie
na prawo i lewo
topić obcasy
aż po same pachy
śniegu nachalny
tyś strapieniem moim
i tradycyjnie
nieprzygotowana
wiesz co ci powiem
-daj se wreszcie siana!
nocne aromaty
kadzidlaną wonią
magia otulona
bałamąci zmysły
sennemu marzeniu
budzi się namiętność
barwną erotyką
pobudzając członki
poddane uśpieniu
czas upojony
winem czerwonym
powoli odkrywa
wieczoru uroki
dotyk opuszków
tak lekki i zwiewny
przeżycie-
ach jakże głębokie
iskierka spojrzenia
miłosne wyznanie
cóż więcej potrzeba
tej nocy
na strunach gra wszechświat
melodia dusz płynie
chłonąc aromaty
skrzydła swe rozwiniesz
magia otulona
bałamąci zmysły
sennemu marzeniu
budzi się namiętność
barwną erotyką
pobudzając członki
poddane uśpieniu
czas upojony
winem czerwonym
powoli odkrywa
wieczoru uroki
dotyk opuszków
tak lekki i zwiewny
przeżycie-
ach jakże głębokie
iskierka spojrzenia
miłosne wyznanie
cóż więcej potrzeba
tej nocy
na strunach gra wszechświat
melodia dusz płynie
chłonąc aromaty
skrzydła swe rozwiniesz
bajanie
przemaszerować świat
wzdłuż i wszerz
gubić sny
gdzieś w schroniskach aniołów
w przewiązanej chuście
radość trzymać z przygód
które się przytrafiły
żar ogniska w policzki wmasować
może wina to barwa
wiśniowa
w każdej iskrze
dech świata wiruje
i w popiele gorącym się chowa
ślady stóp pozostawić
gdzieś w głuszy
na polankach maleńkich
jak groszek
szeptem cichym by tylko
las słyszał
dróg bezpiecznych dla wędrowców
proszę
a po przygodach
chcę do domu wrócić
na wieszaku przewiesić
wiatr świata
w miękkich kapciach
zmęczenie zatopić
i zaśpiewać hymn
na zakończenie lata
na bujanym fotelu
kot mruczy
niecierpliwie pazurkami drapie
opowiadam mu
co chciałabym zwiedzić
a on...
on szczęśliwy już chrapie
wzdłuż i wszerz
gubić sny
gdzieś w schroniskach aniołów
w przewiązanej chuście
radość trzymać z przygód
które się przytrafiły
żar ogniska w policzki wmasować
może wina to barwa
wiśniowa
w każdej iskrze
dech świata wiruje
i w popiele gorącym się chowa
ślady stóp pozostawić
gdzieś w głuszy
na polankach maleńkich
jak groszek
szeptem cichym by tylko
las słyszał
dróg bezpiecznych dla wędrowców
proszę
a po przygodach
chcę do domu wrócić
na wieszaku przewiesić
wiatr świata
w miękkich kapciach
zmęczenie zatopić
i zaśpiewać hymn
na zakończenie lata
na bujanym fotelu
kot mruczy
niecierpliwie pazurkami drapie
opowiadam mu
co chciałabym zwiedzić
a on...
on szczęśliwy już chrapie
Subskrybuj:
Posty (Atom)
***
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...