mój domek na końcu wszystkiego
zżółkł nieco i zmalał
w oknach firanki z haftem
na parapecie siedzi
mój - nie mój kot
i mruczy ni to z zadowoleniem
ni to z nudów
w domku skrzypi podłoga
stąpam powoli
a stary dywan unosi się
wielobarwną feerią skrzydełek
wodząc za nos
moją wyobraźnię
cichutko jest u mnie
wyniosły się już wszystkie smutki
a troski zmalały na tyle
że szara mysz wciągnęła je pod szafę
i trzyma na uwięzi
czasem wychodzę na zewnątrz
pokazać się rzeczywistości
ale tylko na ułamek chwili
i szybko zanim mnie dogoni
wbiegam do środka
...........................
mój mały domek
zbudowany z kartek
zapisanych wierszem
sobota, 13 listopada 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
***
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...
1 komentarz:
Bardzo lekko i przyjemnie się czyta taki wiersz... ogarnia mnie ciepło i poczucie przytulności. Lubię czasem poczytać coś takiego jako alternatywę dla swoich depresyjnych klimatów... Pozdrawiam Autorkę :-)
Prześlij komentarz