był kiedyś bal
na kilka par
szwagierka imieniny miała
był śmiech i tan
lał się szampan
a gwiazda nam błyszczała
wtem jeden gość
chwiejny w ukłonie
(cud objawienia zaiskrzył)
dłoń moją wziął
szarmancki ton ( w posadach zadrżało
gdyż imię moje tym samym być się zdało
z solenizantką)
bukiet życzeń lał mi w biust
odór sączył doń się z ust
a pierścionek skręcony
paluszka mego staw
w uścisku został brutalnie zgnieciony...
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
***
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz