u drzwi twoich
legnąwszy nieprzytomnie
najadłszy się szaleju
napiwszy animuszu
(w)zdycham
a w westchnieniach
z sił już opadłszy
padam pod progiem twym
z lamentem i skowytem
stóp szukam i kolan
i bioder
po których wspiąwszy się
z mozołem
przez drzwi przeprowadzon
ku ciepłej pościeli
wiedziony
do raju trafię
.............
a tam na gałęziach
drzewa zapomnienia wiszą
woreczki z lodem
wtorek, 24 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tadeusz
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz