poniedziałek, 27 grudnia 2010

sonet poświąteczny sarkastyczny

kiedy patrzę na tę rybę
co zamarzła na tarasie
to śmiech wzbiera
i złość chyba
że za dużo zjeść nie da się
kiedy patrzę na sałatki
jak lądują w koszu śmieci
to na myśl zaraz przychodzą
w innym domu głodne dzieci
kiedy przepych pcha się na wierzch
każdy kąt ozdobą świeci
nie do wiary
znowu one
głodne dzieci, głodne dzieci
gdy choinka igły gubi
bo choć piękna to umiera
to jak ropny wrzód na tyłku
dziecko głodne mi uwiera
i co roku obietnica
że ostatni raz ten przepych
że ten talerz znajdzie gościa
który może nie odświętny
jednak rok dla Boga pościł

Brak komentarzy:

Tadeusz

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...