Szafowanie aniołem
(wiersz pisany do szuflady)
autor Krzysztof Abrahamowicz
Mój anioł ma skrzydła zrobione z drzwi garderobianej szafy.
Te - skrzypią rdzą nieoliwionych zawiasów,
kiedy jak trzmiel, lecąc nisko nad głową,
buczący stroiciel basetli i kontrbasów,
przesuwając podmuchem, jak z miechów, powietrze
oszołomione lawendą i zielskiem na mole,
palcem wodząc po nich, sczytuje reliefy,
kozikiem niedbale wycięte na drzwiach - autografy.
Owe skrzydła wystrugał, przecież nie na anielską miarę,
nieletni, choć wprawny już syn pewnego stolarza.
Floresem ozdobił ich lico - niezbyt dobry snycerz,
stąd ulotność anioła ma wymiar zaciężny.
Czujny jest jednak i mężny anioł poskromiciel
gorejących smoków, zarówno Michał, jak i Jerzy,
pół święty, pół śnięty, mych słabości - rycerz.
Kiedy w szafie kłębią się mroczne i tajemne sprawy,
zza kurtyny, zwieszonej ściśle damskiej garderoby,
prześwieca intrygujący i ciekawy pokaz cieni,
tenże anioł przysłania skrzydłami owej sceny wnętrze.
I tylko przez niedomknięte staraniem szczeliny,
z balkonu zerkając na nieobrachowanym jakimś piętrze,
zauważyć możesz, jak wiersz ulotny z rękawa wypada,
zanim go, wciąż głodna, osikowa - pochłonie szuflada.
TRAGEDIA PEWNEJ SZAFY- moja odpowiedź na wiersz Ka.
Anielski duch szafy, pozbawion atrybutu swego
wyrwał odrzwia(obnażając trzewia) niewieściego zakamarku
zwiewnych sukien, apaszek, futer i futerału po skrzypcach
skrywającego spinki, broszki i bibeloty ważniejsze i piękniejsze
od codzienności poza szafą...
Wyrwał je i przypiąwszy do ramion poszybował do miejsc
najistotniejszych, do boga tego świata, materialnej wizji
kobiecej próżności...
Poszybował, jasny cel mając przed oczami, w snop świetlistych neonów-
i spłonął.
Na nic drzwi kunsztownie rzeźbione z suchego drewna przydrożnej
sosny dawno temu ściętej, bez wszech- obecnie panującej
karty kredytowej.