środa, 3 października 2007

dla mamy

Moja mama jest jak poranek
Jaśniejąca od świtu do świtu
Nawet nocka nie zrywa z niej blasku
Gdy cichutko coś robi przy małym świeczniku

Gdy wyciąga swe dłonie to wiemy
Ze dobroci garść pełną w nich trzyma
I jak ziarno na pola spragnione
Rzuca wszystkim -
czy wiosna, czy lato
czy jesień, czy zima

Z lwią odwagą i sercem baranka
jak kokoszka pisklęta swe chroni
I z urodą wykwintną jak łania
Domowego ogniska wciąż broni

Brak komentarzy:

Tadeusz

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...