Słoneczko mnie muska, już dzionek rozkwita
Już budzi się życie kochany
Przeciągam się troszkę i myślę pomału
Ze pójdę na spacer poranny
Że pójdę nie sama, pójdziemy we dwoje
Za ręce serdecznie złączeni
Pójdziemy przez pola
Pójdziemy przez łąkę
Aż w końcu nas gaik ocieni
Śniadanko w koszyczku targane wytrwale
Na kocyk wyjmiemy w krateczkę
Smakować nam będzie na wietrze wspaniale
Choć muszek tam będzie troszeczkę
A potem...
Spoglądam , nadciąga coś z dala
kolorów to nie ma w ogóle
Ja patrzę, a to rzeczywistość jest szara
Szaruśka w każdziutkim szczególe
Przyglądam się mocniej, wsłuchuję wytrwale
Coś szarpie me wnętrze i ciało
I zrywam się wreszcie
To dzwoni zegarek
Już wstaję. Tak dobrze się spało
środa, 3 października 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Tadeusz
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz