wtorek, 29 grudnia 2015
poniedziałek, 7 grudnia 2015
Szósty grudnia
Dzisiaj nie zasnę, lampa zagląda do okna,
mruga świątecznymi ozdobami
i namawia...
Na saksofonie gra nieokreśloną melodię,
chyba jakiś rozkochany we Wrocławiu
poeta. A może to malarz, który maluje
dźwiękiem, by zarobić na farby i sztalugi.
Nie zasnę dzisiaj.To noc Mikołaja,
a ja tak daleko
i moje buty pod niewłaściwym adresem.
Chciałam, aby chociaż Twardowski z księżyca
zanucił mi swój wiersz...
Gapa ze mnie,
przecież on teraz przy Ratuszu gra na saksofonie.
mruga świątecznymi ozdobami
i namawia...
Na saksofonie gra nieokreśloną melodię,
chyba jakiś rozkochany we Wrocławiu
poeta. A może to malarz, który maluje
dźwiękiem, by zarobić na farby i sztalugi.
Nie zasnę dzisiaj.To noc Mikołaja,
a ja tak daleko
i moje buty pod niewłaściwym adresem.
Chciałam, aby chociaż Twardowski z księżyca
zanucił mi swój wiersz...
Gapa ze mnie,
przecież on teraz przy Ratuszu gra na saksofonie.
wtorek, 24 listopada 2015
Zawsze
Za oddech
Za pokarm
Za dom bezpieczny
Za skrawek zieleni
Za oknem
Za światło
Za zmrok
Za sen ożywczy Za chwile
Zauroczeń
Za powab
Za uśmiech
Za dłoń wyciągniętą
Za twoje
Zapatrzenie
Za głosu tembr
Za oka błysk
Za kołysankę
Za ciebie
Wciąż … niezmiennie
sobota, 21 listopada 2015
kto mnie stąd ruszy
Jako, że mój Przyjaciel woli krótszą wersję wiersza, "a mnie jest szkoda lata" :) pozostawiam dwa warianty na pociechę lub ku utrapieniu odwiedzających mojego bloga :)
Jeszcze nade mną słońca promienie
Ciepłym oddechem na sukience
Kładą falbany, rzucają cienie
Tych coraz więcej
Uciekam zatem od drzew od krzewów
Wystawiam policzki wprost na światło
Jeszcze nasiedzę się w szarościach
Tych jest aż nadto
Łąki kołyszą barwne kwiecie
Aromat traw i ziół mnie kusi
Czy jest piękniejszy pejzaż na świecie
Kto mnie stąd ruszy
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
jeszcze nade mną słońca promienie
ciepłym oddechem na sukience
kładą falbany rzucają cienie
tych coraz więcej
uciekam zatem od drzew od krzewów
twarzą kieruję się ku światłu
jeszcze nasiedzę się w szarościachtych jest aż nadto
łąki kołyszą barwne kwiecie
rumieńce mam od aromatów
ten najpiękniejszy pejzaż na świecie
to dar od lata
jeszcze przysiada ptak na gałęzi
śpiewem zwołuje swoją ptaszynę
stoję w bezruchu oczarowana
słucham przez chwilę
zanim wyszukam wzrokiem śpiewaków
już wiatru struny je unoszą
wolnością kuszą doskonałą
o taką proszę
Jeszcze nade mną słońca promienie
Ciepłym oddechem na sukience
Kładą falbany, rzucają cienie
Tych coraz więcej
Uciekam zatem od drzew od krzewów
Wystawiam policzki wprost na światło
Jeszcze nasiedzę się w szarościach
Tych jest aż nadto
Łąki kołyszą barwne kwiecie
Aromat traw i ziół mnie kusi
Czy jest piękniejszy pejzaż na świecie
Kto mnie stąd ruszy
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
jeszcze nade mną słońca promienie
ciepłym oddechem na sukience
kładą falbany rzucają cienie
tych coraz więcej
uciekam zatem od drzew od krzewów
twarzą kieruję się ku światłu
jeszcze nasiedzę się w szarościachtych jest aż nadto
łąki kołyszą barwne kwiecie
rumieńce mam od aromatów
ten najpiękniejszy pejzaż na świecie
to dar od lata
jeszcze przysiada ptak na gałęzi
śpiewem zwołuje swoją ptaszynę
stoję w bezruchu oczarowana
słucham przez chwilę
zanim wyszukam wzrokiem śpiewaków
już wiatru struny je unoszą
wolnością kuszą doskonałą
o taką proszę
poniedziałek, 26 października 2015
tak jak lubię
mówisz do mnie
tak jak lubię
słowa owinięte zwiewną aurą
niedopowiedzenia
podajesz aksamitnym głosem
tak jak lubię
pamiętam pierwsze spojrzenie
cześć na moje dobry wieczór
ciepły uśmiech
nie trzeba nic więcej
noc otula się mgłą
melodia zaczyna płynąć
jest tak jak lubię
środa, 7 października 2015
Jadwiga Wojtczak-Jarosz (Kobiety Afryki) na temat mojej poezji :)
Moja zaduma nad poezją Renaty Grześkowiak
Z poezją Renaty Grześkowiak spędziłam niedawno cały weekend. Wierszem potrafią pisać tylko wybrańcy i nie chodzi o to, czy dbając o rym, czy też nie. Okazało się, że może go w ogóle nie być. W polskiej literaturze wierszowania XX-go wieku, to znaczy tej literaturze najmłodszej, obserwujemy stopniowe odchodzenie od rymowania aż do wiersza nie pozostawiającego żadnych reguł budowy wierszowej. Może być w nich brak jakiejkolwiek numeryczności. Innymi słowy, pojawiło się wierszowanie o budowie nienumerycznej, wiersz zwany ogólnie wierszem wolnym w różnych jego formach. W tej konwencji, w zbiorze wydanym w 2014 roku "Na krawędzi słońca i cienia..." Renezja (to pseudonim poetki) porusza się z godną podziwu swobodą, utrzymując najczęściej formę zdaniową, bodaj najwyraźniej zaznaczona w wierszu "Przy wierzbie głowiastej". Piękny wiersz, niewątpliwie w pamięci wędrowców (mojej także) przywołuje obrazy wiejskich przydrożnych kapliczek, wtulonych w gałęzie karłowatych wierzb:
Kiedy będę chciała
pomodlić się do Ciebie,
usiądę na skraju
wioski...
Zawsze tam przychodzisz siadasz na miedzy
i czekasz...
...................
Każesz ludziom przychodzić
do siebie, jak do znachora.
Ciągną rzesze z bolączkami, nowymi cielętami
dzećmi,
a Ty jak stary, wracający do gniazda
bocian, rozpościerasz skrzydła
nad wszystkim... i błogosławisz.
...................
Całe szczęście, że nie każesz
całować się po rękach
jak papieże,
wystarczy Ci szczera wiara
i pokora zgiętych kolan.
Prześliczny, ciepły, liryczny wiersz, a jednocześnie tak realistycznie opisujący sytuację, że niemal widzimy ten obraz. Ale nie tylko o obraz tu chodzi. Wiersze Renezji emocjonalnie angażują, pobudzają wyobraźnię, przywołują doznania kiedyś przeżyte. To nie tylko opis obrazu, ale i nastrój. Już samo drzewo ma swoją wymowę i symbolikę zarówno w polskiej literaturze, jak i obcojęzycznej. Stare wielkie drzewa stanowiły niegdyś symbol wspólnoty i mądrości zbiorowej; za czasów Chrobrego były to dęby, gdzieindziej jabłonie, w Kanadzie - to klony, także wśród Indian do dzisiaj. Symboliką drzewa posłużyła się poetka w następnym jeszcze wierszu, w którym pojawia się coś więcej – cecha bardzo charakterystyczna dla jej poezji:
Posadziłeś piołun w centrum naszego życia
ani go obejść
ani przeskoczyć
gorzki smak pocałunku świadczy
że nie posadzimy już drzewa.
To "coś więcej" zwróciło moją uwagę już poprzednio, podczas czytania pierwszego zbioru wierszy Renezji ("Może jutro..."), wydanego nieco wcześniej, zawierającego głównie wiersze rymowane. Ale nie o rymowaniu myślałam. Nie potrafiłam początkowo określić, o co mi właściwie chodzi, co mnie tak wtedy poruszyło. W codziennym życiu, gdy natrafiam na sytuację, która w jakiś sposób odbiega od przeciętności i nie mieści mi się w znanych standardach, to albo mówię sobie "prześpij ten problem, rano obudzisz się z rozwiązaniem" i tak często się dzieje, albo też - zwłaszcza jeśli to jeszcze dzień - zostawiam wszystko i idę się przejść. I właśnie wtedy był ten spacer. Po powrocie otworzyłam pierwszy tomik i znalazłam miejsce, przy którym jakiś "zegar" zaczął mi tykać w mózgu, że to tu, że tu jest to "coś", co czyni te wiersze wyjątkowymi. Werset, który zwrócił moją uwagę składał się zaledwie z dziesięciu słów, a mówił tak wiele! Pisząc prozą, zajęłoby to pewnie rozdział. A tu, w tych kilku słowach zmieścił się cały fizyczny obraz, sens sytuacji i cała gama uczuć. Jakby dwa lustra jednej sceny: to, co widać i to, co dzieje się w duszy:
Jeśli mnie kochasz, odejdź stąd
Do przemyślenia daj mi noc.
Czy można było krócej słowami opisać taką scenę? tak, aby czytający wyobraził sobie okoliczności i zrozumiał gmatwaninę uczuć dziewczyny? Zakończenie wiersza -
No proszę już idź
już zostaw mnie
- było już w zasadzie niepotrzebne. Zabrzmiało mi bolesnym zgrzytem, może o to właśnie chodziło, żeby samemu poczuć.
Niemal wszystkie wiersze drugiego zbioru, to właśnie takie krótki podwójnie lustrzane arcydzieła sceniczne. Tak chyba najtrafniej ich wyjątkowość określić. Miniaturowe scenki teatralne. Pozwolę sobie jeszcze niektóre z nich przytoczyć:
Wyszedł po papierosy za przysłowiowy róg (oni tak wychodzą)
Nie wiem, czy kupił, nie wiem, czy zapalił.
Zapałkami, które po nim zostały podpaliłam drogę powrotną.
Treść niby błaha, banalna, ktoś by powiedział "a co mnie obchodzą zapałki, a i nawet papierosy!?". No właśnie! A może to wiersz do zrozumienia tylko dla drugiej kobiety? Bo w tym wierszu odezwała się kobieta, której cierpliwość ma swoje granice i to właśnie odbiło się w tym drugim lustrze. To nie rodzaj kobiety o poddańczym poświęceniu afrykańskich kobiet przedstawionych przeze mnie w "Kobietach Afryki". Ta kobieta nie da sobie w kaszę dmuchać, chociaż bierze na siebie cały "pakiet" przyziemnych obowiązków:
w pakiecie podstawowym otrzymałam:
rodzinę wielodzietną, minimalne zarobki
i życie pod górkę
Nic to
Syzyf też ciężko pracował
na wiekuistą pamięć
A jednak w innym miejscu przyznaje:
kobieta -
matka. żona, kochanka
za dnia kuchta domowa
wybranka nocą
jedyna – do czasu aż jej mężczyzna
nie uzna inaczej.
Niezwykła oszczędność w słowach nadaje tym wierszom szczególny wyraz. Jakże przy tym jaskrawo odbija powszechne gadulstwo; jesteśmy stanowczo nazbyt przegadani w rozmowach i mowach! A jednocześnie wiersze Renezji zawsze trzymają się ziemi, są w każdym calu egzystencjalne, jakby żywcem wyjęte z codziennego życia. To, co jeszcze spostrzegamy, to umiejętność zachowania należytego dystansu w stosunku do sytuacji, jak i do samej siebie, a także spora doza humoru, czasami ironii, innym razem z przymrużeniem oka traktowanie samej siebie. Jednak zawsze dużo w nich (może chwilami zbyt dużo?) chęci pokazania, jak twardą potrafią być kobiety. Tylko czy warto, aby były aż tak twarde? Zwłaszcza, gdy w tym drugim lustrze - patrząc na całe bogactwo przykrych doznań tej "twardej kobiety" – widzimy, za jaką cenę. Duża część wierszy ma zabarwienie feministyczne. [I bardzo dobrze, kobieta też człowiek, szkoda, że nawet we współczesnej Polsce trzeba czasami o tym przypominać]. W tych właśnie wierszach, wyrazistością porównań i ostrością spostrzeżeń przypominała mi nieraz Renezja twórczość żyjącej w ubiegłym stuleciu znanej pisarki, Anny Świrszczyńskiej, ulubionej poetki Czesława Miłosza, o której z najwyższym uznaniem pisał w swoich recenzjach.
Gdybym na koniec miała napisać coś całkiem od siebie, to mimo że nie mam w zwyczaju narzucać się uszczęśliwiając innych radami, to jednak (mimo tychże skrupułów i braku odwagi w takowym działaniu) napisałabym całkiem po prostu: Reniu Kochanie, czekam na trzeci zbiór wierszy. To wielka sprawa mieć tak wyjątkowy dar. Te miniaturowe sceny opatrzone "podwójnym lustrem", w którym odbija się dusza człowieka, a wszystko w kilku słowach zawarte, są wyśmienite.
Z poezją Renaty Grześkowiak spędziłam niedawno cały weekend. Wierszem potrafią pisać tylko wybrańcy i nie chodzi o to, czy dbając o rym, czy też nie. Okazało się, że może go w ogóle nie być. W polskiej literaturze wierszowania XX-go wieku, to znaczy tej literaturze najmłodszej, obserwujemy stopniowe odchodzenie od rymowania aż do wiersza nie pozostawiającego żadnych reguł budowy wierszowej. Może być w nich brak jakiejkolwiek numeryczności. Innymi słowy, pojawiło się wierszowanie o budowie nienumerycznej, wiersz zwany ogólnie wierszem wolnym w różnych jego formach. W tej konwencji, w zbiorze wydanym w 2014 roku "Na krawędzi słońca i cienia..." Renezja (to pseudonim poetki) porusza się z godną podziwu swobodą, utrzymując najczęściej formę zdaniową, bodaj najwyraźniej zaznaczona w wierszu "Przy wierzbie głowiastej". Piękny wiersz, niewątpliwie w pamięci wędrowców (mojej także) przywołuje obrazy wiejskich przydrożnych kapliczek, wtulonych w gałęzie karłowatych wierzb:
Kiedy będę chciała
pomodlić się do Ciebie,
usiądę na skraju
wioski...
Zawsze tam przychodzisz siadasz na miedzy
i czekasz...
...................
Każesz ludziom przychodzić
do siebie, jak do znachora.
Ciągną rzesze z bolączkami, nowymi cielętami
dzećmi,
a Ty jak stary, wracający do gniazda
bocian, rozpościerasz skrzydła
nad wszystkim... i błogosławisz.
...................
Całe szczęście, że nie każesz
całować się po rękach
jak papieże,
wystarczy Ci szczera wiara
i pokora zgiętych kolan.
Prześliczny, ciepły, liryczny wiersz, a jednocześnie tak realistycznie opisujący sytuację, że niemal widzimy ten obraz. Ale nie tylko o obraz tu chodzi. Wiersze Renezji emocjonalnie angażują, pobudzają wyobraźnię, przywołują doznania kiedyś przeżyte. To nie tylko opis obrazu, ale i nastrój. Już samo drzewo ma swoją wymowę i symbolikę zarówno w polskiej literaturze, jak i obcojęzycznej. Stare wielkie drzewa stanowiły niegdyś symbol wspólnoty i mądrości zbiorowej; za czasów Chrobrego były to dęby, gdzieindziej jabłonie, w Kanadzie - to klony, także wśród Indian do dzisiaj. Symboliką drzewa posłużyła się poetka w następnym jeszcze wierszu, w którym pojawia się coś więcej – cecha bardzo charakterystyczna dla jej poezji:
Posadziłeś piołun w centrum naszego życia
ani go obejść
ani przeskoczyć
gorzki smak pocałunku świadczy
że nie posadzimy już drzewa.
To "coś więcej" zwróciło moją uwagę już poprzednio, podczas czytania pierwszego zbioru wierszy Renezji ("Może jutro..."), wydanego nieco wcześniej, zawierającego głównie wiersze rymowane. Ale nie o rymowaniu myślałam. Nie potrafiłam początkowo określić, o co mi właściwie chodzi, co mnie tak wtedy poruszyło. W codziennym życiu, gdy natrafiam na sytuację, która w jakiś sposób odbiega od przeciętności i nie mieści mi się w znanych standardach, to albo mówię sobie "prześpij ten problem, rano obudzisz się z rozwiązaniem" i tak często się dzieje, albo też - zwłaszcza jeśli to jeszcze dzień - zostawiam wszystko i idę się przejść. I właśnie wtedy był ten spacer. Po powrocie otworzyłam pierwszy tomik i znalazłam miejsce, przy którym jakiś "zegar" zaczął mi tykać w mózgu, że to tu, że tu jest to "coś", co czyni te wiersze wyjątkowymi. Werset, który zwrócił moją uwagę składał się zaledwie z dziesięciu słów, a mówił tak wiele! Pisząc prozą, zajęłoby to pewnie rozdział. A tu, w tych kilku słowach zmieścił się cały fizyczny obraz, sens sytuacji i cała gama uczuć. Jakby dwa lustra jednej sceny: to, co widać i to, co dzieje się w duszy:
Jeśli mnie kochasz, odejdź stąd
Do przemyślenia daj mi noc.
Czy można było krócej słowami opisać taką scenę? tak, aby czytający wyobraził sobie okoliczności i zrozumiał gmatwaninę uczuć dziewczyny? Zakończenie wiersza -
No proszę już idź
już zostaw mnie
- było już w zasadzie niepotrzebne. Zabrzmiało mi bolesnym zgrzytem, może o to właśnie chodziło, żeby samemu poczuć.
Niemal wszystkie wiersze drugiego zbioru, to właśnie takie krótki podwójnie lustrzane arcydzieła sceniczne. Tak chyba najtrafniej ich wyjątkowość określić. Miniaturowe scenki teatralne. Pozwolę sobie jeszcze niektóre z nich przytoczyć:
Wyszedł po papierosy za przysłowiowy róg (oni tak wychodzą)
Nie wiem, czy kupił, nie wiem, czy zapalił.
Zapałkami, które po nim zostały podpaliłam drogę powrotną.
Treść niby błaha, banalna, ktoś by powiedział "a co mnie obchodzą zapałki, a i nawet papierosy!?". No właśnie! A może to wiersz do zrozumienia tylko dla drugiej kobiety? Bo w tym wierszu odezwała się kobieta, której cierpliwość ma swoje granice i to właśnie odbiło się w tym drugim lustrze. To nie rodzaj kobiety o poddańczym poświęceniu afrykańskich kobiet przedstawionych przeze mnie w "Kobietach Afryki". Ta kobieta nie da sobie w kaszę dmuchać, chociaż bierze na siebie cały "pakiet" przyziemnych obowiązków:
w pakiecie podstawowym otrzymałam:
rodzinę wielodzietną, minimalne zarobki
i życie pod górkę
Nic to
Syzyf też ciężko pracował
na wiekuistą pamięć
A jednak w innym miejscu przyznaje:
kobieta -
matka. żona, kochanka
za dnia kuchta domowa
wybranka nocą
jedyna – do czasu aż jej mężczyzna
nie uzna inaczej.
Niezwykła oszczędność w słowach nadaje tym wierszom szczególny wyraz. Jakże przy tym jaskrawo odbija powszechne gadulstwo; jesteśmy stanowczo nazbyt przegadani w rozmowach i mowach! A jednocześnie wiersze Renezji zawsze trzymają się ziemi, są w każdym calu egzystencjalne, jakby żywcem wyjęte z codziennego życia. To, co jeszcze spostrzegamy, to umiejętność zachowania należytego dystansu w stosunku do sytuacji, jak i do samej siebie, a także spora doza humoru, czasami ironii, innym razem z przymrużeniem oka traktowanie samej siebie. Jednak zawsze dużo w nich (może chwilami zbyt dużo?) chęci pokazania, jak twardą potrafią być kobiety. Tylko czy warto, aby były aż tak twarde? Zwłaszcza, gdy w tym drugim lustrze - patrząc na całe bogactwo przykrych doznań tej "twardej kobiety" – widzimy, za jaką cenę. Duża część wierszy ma zabarwienie feministyczne. [I bardzo dobrze, kobieta też człowiek, szkoda, że nawet we współczesnej Polsce trzeba czasami o tym przypominać]. W tych właśnie wierszach, wyrazistością porównań i ostrością spostrzeżeń przypominała mi nieraz Renezja twórczość żyjącej w ubiegłym stuleciu znanej pisarki, Anny Świrszczyńskiej, ulubionej poetki Czesława Miłosza, o której z najwyższym uznaniem pisał w swoich recenzjach.
Gdybym na koniec miała napisać coś całkiem od siebie, to mimo że nie mam w zwyczaju narzucać się uszczęśliwiając innych radami, to jednak (mimo tychże skrupułów i braku odwagi w takowym działaniu) napisałabym całkiem po prostu: Reniu Kochanie, czekam na trzeci zbiór wierszy. To wielka sprawa mieć tak wyjątkowy dar. Te miniaturowe sceny opatrzone "podwójnym lustrem", w którym odbija się dusza człowieka, a wszystko w kilku słowach zawarte, są wyśmienite.
wtorek, 6 października 2015
myślą przy myśli
do łezki - łezka
do ziarnka - ziarnko
czy zechcesz kiedyś być mą wybranką
do rożka - rożek
połowy - pół
sklecimy razem rodzinny stół
do ręki - ręka
do noska - nosek
tulisz się do mnie jak Eskimosek
do kocham – kocham
do zechcesz – chcę
zmieniłaś w jawę marzenia sen
myśli przy myślach
serce przy sercu
i rym nas stawia na ślubnym kobiercu
przy chwili - chwila
a przy mnie ty
razem tworzymy pojęcie – MY
patrzysz – ja patrzę
czujesz – ja czuję
złączeni w jedno – życie pulsuje
i jestem – bo jesteś
i trwam – bo trwasz
życie się rodzi – a świat jest nasz
do ziarnka - ziarnko
czy zechcesz kiedyś być mą wybranką
do rożka - rożek
połowy - pół
sklecimy razem rodzinny stół
do ręki - ręka
do noska - nosek
tulisz się do mnie jak Eskimosek
do kocham – kocham
do zechcesz – chcę
zmieniłaś w jawę marzenia sen
myśli przy myślach
serce przy sercu
i rym nas stawia na ślubnym kobiercu
przy chwili - chwila
a przy mnie ty
razem tworzymy pojęcie – MY
patrzysz – ja patrzę
czujesz – ja czuję
złączeni w jedno – życie pulsuje
i jestem – bo jesteś
i trwam – bo trwasz
życie się rodzi – a świat jest nasz
ziarnko do ziarnka
na najpiękniejsze sny
trzeba sobie zasłużyć
bujanie w obłokach niekoniecznie
czyni sen lekkim
najpiękniejsze myśli mają
swoich siewców niezgody
którzy wnikając w szare komórki
zasiewają wątpliwość
najpiękniejsza chwila trwa
zbyt krótko
by się nią wystarczająco nacieszyć
a życie pogania
jednak mimo to
śnię najpiękniej jak umiem
myślę najpiękniej jak pragnę
chwytam najpiękniejsze chwile
wyściełam nimi moją wieczność
trzeba sobie zasłużyć
bujanie w obłokach niekoniecznie
czyni sen lekkim
najpiękniejsze myśli mają
swoich siewców niezgody
którzy wnikając w szare komórki
zasiewają wątpliwość
najpiękniejsza chwila trwa
zbyt krótko
by się nią wystarczająco nacieszyć
a życie pogania
jednak mimo to
śnię najpiękniej jak umiem
myślę najpiękniej jak pragnę
chwytam najpiękniejsze chwile
wyściełam nimi moją wieczność
poniedziałek, 5 października 2015
czas- umowny potykacz życia
patrzę na twoje zdjęcie
a ty z niego patrzysz na mnie
wyobrażam sobie że jestem obok
tylko obiektyw mnie nie uchwycił
widzę skieki w spojrzeniu
jakbyś już knuł psotę
że za chwilę chwycisz za rękę
i porwiesz w radosną przyszłość
w tle widzę spokój
w tobie widzę spokój
w sobie czuję błogą ciszę
a dookoła nas uśmiecha się życie
patrzysz na mnie ze zdjęcia
i wiem że uśmiechasz się
własnie do mnie
choć wcale nie stoję za obiektywem
...........
z inspiracji R.H.
a ty z niego patrzysz na mnie
wyobrażam sobie że jestem obok
tylko obiektyw mnie nie uchwycił
widzę skieki w spojrzeniu
jakbyś już knuł psotę
że za chwilę chwycisz za rękę
i porwiesz w radosną przyszłość
w tle widzę spokój
w tobie widzę spokój
w sobie czuję błogą ciszę
a dookoła nas uśmiecha się życie
patrzysz na mnie ze zdjęcia
i wiem że uśmiechasz się
własnie do mnie
choć wcale nie stoję za obiektywem
...........
z inspiracji R.H.
wtorek, 8 września 2015
siostro... https://www.youtube.com/watch?v=iofT_kc7FH8
w natłoku planet
w miriadach istnień
zginęłaś mi siostro
przewodniczko
zapatrzeniem cię wołam
wzywam zamyśleniem
krzyk przeciskam
przez słowotok
codzienności
stopą wygniatam ślad
idź po nich odważnie
dłonią odgarniam chmury
patrz na smugi nieba
wieczorną ciszą patrzę w niebo
bo musisz dojrzeć
błysk oka
bo nie tak miało być
bo nie na tak długo
siostro
https://www.youtube.com/watch?v=iofT_kc7FH8
w miriadach istnień
zginęłaś mi siostro
przewodniczko
zapatrzeniem cię wołam
wzywam zamyśleniem
krzyk przeciskam
przez słowotok
codzienności
stopą wygniatam ślad
idź po nich odważnie
dłonią odgarniam chmury
patrz na smugi nieba
wieczorną ciszą patrzę w niebo
bo musisz dojrzeć
błysk oka
bo nie tak miało być
bo nie na tak długo
siostro
https://www.youtube.com/watch?v=iofT_kc7FH8
wtorek, 18 sierpnia 2015
różane łzy ( pieśń żałosna )
( czytaj sercem, a otworzą się wrota duszy... )
( śpiewaj sercem - aniołowie cię usłyszą)
posadziłeś mnie w centrum ogrodu
bym słonecznych kąpieli zażywała
przyniesioną w konewce wodą
herbacianą sukienkę płukałeś
pochylałeś się czule nade mną
pod twym okiem tak pięknie wzrastałam
herbacianą sukienkę jak w bajce
z kopciuszkowej w balową zmieniałam
ogrodniku, gdzie jesteśogrodniku mój
idą chłody i deszcze
a ja stoję tu
cała blada, sukienka
nie ma w sobie barw
ogrodniku szarzeje cały świat
drżały liście gdy obejmowałeś
mnie swym cieniem
czy pamiętasz jak wtedy pachniałam
kiedyś w róży Mały Książę się zakochał
dzisiaj róża ogrodnika pokochała
nie zostawiaj mnie proszę
nie zostawiaj tu
cały obraz zasłania wszędobylski bluszcz
jeśli nie chcesz mnie widzieć jak konam
włóż w donicę i zabierz do domu
ogrodniku czy słyszysz
ogrodniku mój
idą deszcze i chłody
a ja stoję tu
cała blada, sukienka
nie ma w sobie barw
ogrodniku bez ciebie smutny świat
niedziela, 16 sierpnia 2015
noc się do mnie przytula
przenikam wierszem
zmierzch
w oddali słychać jak zwołują się
na koncert żabie rodziny
pojedynczo co odważniejsze
cykady grają własną melodię
wszystko działa jak w zegarku
głosy gorącego dnia przechodzą
w szepty wieczornej ciszy
stawek podnosi mgłę
obleka nią trzy pochyłe wierzby
koi ich życiowy płacz
poi ożywczą rosą
daje im pewność przetrwania
przenikam wierszem ciszę
płoży się noc u stóp
klei do kolan
ramion
widnokrąg zaczyna mrugać
miriadami westchnień
na Wielkim Wozie latarnik zapalił
główny neon i już wiem
że cykl trwa nieprzerwanie
zmierzch
w oddali słychać jak zwołują się
na koncert żabie rodziny
pojedynczo co odważniejsze
cykady grają własną melodię
wszystko działa jak w zegarku
głosy gorącego dnia przechodzą
w szepty wieczornej ciszy
stawek podnosi mgłę
obleka nią trzy pochyłe wierzby
koi ich życiowy płacz
poi ożywczą rosą
daje im pewność przetrwania
przenikam wierszem ciszę
płoży się noc u stóp
klei do kolan
ramion
widnokrąg zaczyna mrugać
miriadami westchnień
na Wielkim Wozie latarnik zapalił
główny neon i już wiem
że cykl trwa nieprzerwanie
sobota, 8 sierpnia 2015
piegowate szczęście
piegowate słońce
piegowate szczęście
świat serwuje doznaniaw kropki w kratkę
ciągiem splotów zdarzeń
siedzisz na krawędzi mojego
patchworku który rozbudowuję
każdym piegiem, uśmiechem
mozaiką składanych szeptem
słów
piegowatość doznań mamy
zgodną z linią papilarną życia
piegowate szczęście
świat serwuje doznaniaw kropki w kratkę
ciągiem splotów zdarzeń
siedzisz na krawędzi mojego
patchworku który rozbudowuję
każdym piegiem, uśmiechem
mozaiką składanych szeptem
słów
piegowatość doznań mamy
zgodną z linią papilarną życia
cisza
drogi mój przyjacielu
w dzisiejszym świecie
najbardziej pożądam ciszy
kołyszę ją we wnętrzu
poprzez muzykę płynącą z radia
przez samotny taniec w salonie
chcę by rozśpiewała się w mojej duszy
grała dawną melodię w której czułam...tak mocno czułam życie
dotykam siebie
dotykam skroni, policzków, ust
smakuję ciszę
a ta... gra znaną melodię
dotykam piersi
piersi reagują
dotykam ramion
tuli się cisza w objęciach
czujesz?
opływa mnie zewsząd
zamykam oczy
świat materialny przestaje
mieć znaczenie
w dzisiejszym świecie
najbardziej pożądam ciszy
kołyszę ją we wnętrzu
poprzez muzykę płynącą z radia
przez samotny taniec w salonie
chcę by rozśpiewała się w mojej duszy
grała dawną melodię w której czułam...tak mocno czułam życie
dotykam siebie
dotykam skroni, policzków, ust
smakuję ciszę
a ta... gra znaną melodię
dotykam piersi
piersi reagują
dotykam ramion
tuli się cisza w objęciach
czujesz?
opływa mnie zewsząd
zamykam oczy
świat materialny przestaje
mieć znaczenie
piątek, 17 lipca 2015
malwy kochają płoty
jeszcze nie tak dawno wystawałam pod płotem
wypatrywałam ciebie
zawsze wtedy wyobrażałam sobie
z jaką radością musisz przemierzać drogę
by do mnie przyjść
i nagle eureka
olśnienie
przestałeś do mnie przychodzić
kiedy jeszcze nosiłam tę sukienkę w kwiaty
posadziłam pod płotem malwy
niech dają barwne złudzenie
że jeszcze tam stoję
a ja
ruszam w życie!
może miłość nie znosi płotów?
wypatrywałam ciebie
zawsze wtedy wyobrażałam sobie
z jaką radością musisz przemierzać drogę
by do mnie przyjść
i nagle eureka
olśnienie
przestałeś do mnie przychodzić
kiedy jeszcze nosiłam tę sukienkę w kwiaty
posadziłam pod płotem malwy
niech dają barwne złudzenie
że jeszcze tam stoję
a ja
ruszam w życie!
może miłość nie znosi płotów?
szeptem
czy pan wie
mój drogi przyjacielu
że w świetle latarki
nie tylko pan ale i słowa
które wypowiada
wywołują moją gęsią skórkę
czy w ramach samoobrony
przed cieniami pana mrocznych słów
uciekać powinnam w czarną noc
czy wręcz przeciwnie
przycisnąć mocno biodro do pana biodra
i ramię do pana ramienia
bezpańska poetka powiedziała mi
że noc jest magiczna
tylko wtedy kiedy
słowa zamieniają się w szepty
a ciepło bez problemu przechodzi
z ciała w ciało
mój drogi przyjacielu
że w świetle latarki
nie tylko pan ale i słowa
które wypowiada
wywołują moją gęsią skórkę
czy w ramach samoobrony
przed cieniami pana mrocznych słów
uciekać powinnam w czarną noc
czy wręcz przeciwnie
przycisnąć mocno biodro do pana biodra
i ramię do pana ramienia
bezpańska poetka powiedziała mi
że noc jest magiczna
tylko wtedy kiedy
słowa zamieniają się w szepty
a ciepło bez problemu przechodzi
z ciała w ciało
niedziela, 14 czerwca 2015
Bezpańska Poetko...
- Bezpańska Poetko
dlaczego wieczorami promienie
dotykają ziemi?
- Bo to jest mój skarbie droga do nieba
dla wszystkich żyjątek, które zasnęły
po raz ostatni...
dlaczego wieczorami promienie
dotykają ziemi?
- Bo to jest mój skarbie droga do nieba
dla wszystkich żyjątek, które zasnęły
po raz ostatni...
Bezpańska Poetka
-Samotny Grajku,
czy znajdę kiedyś drogę na której
nie będą rosły ciernie?
- Jakiż to dla ciebie problem, Bezpańska Poetko,
przecież ty unosisz się nad drogą
na melodii wierszy.
czy znajdę kiedyś drogę na której
nie będą rosły ciernie?
- Jakiż to dla ciebie problem, Bezpańska Poetko,
przecież ty unosisz się nad drogą
na melodii wierszy.
sobota, 13 czerwca 2015
Bezpańska Poetka
Bezpańska Poetka
zatrwożona wyjrzała przez okno
już tak późno
a jeszcze nie wrócił
jej Spokój Duszy...
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Bezpańska Poetka
nałożyła kapelusz z bardzo szerokim rondem.
W jego cieniu Samotny Grajek widzi gwiazdy.
- Mrugnij Poetko, niech jedna spadnie
i spełni marzenie...
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Kiedy wieje bardzo silny wiatr
Bezpańska Poetka wystawia swoje
poplątane sny.
Nic tak dobrze nie robi
jak wietrzenie szarych komórek.
zatrwożona wyjrzała przez okno
już tak późno
a jeszcze nie wrócił
jej Spokój Duszy...
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Bezpańska Poetka
nałożyła kapelusz z bardzo szerokim rondem.
W jego cieniu Samotny Grajek widzi gwiazdy.
- Mrugnij Poetko, niech jedna spadnie
i spełni marzenie...
xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Kiedy wieje bardzo silny wiatr
Bezpańska Poetka wystawia swoje
poplątane sny.
Nic tak dobrze nie robi
jak wietrzenie szarych komórek.
w imię czego
najprościej nakrzyczeć jest
na najbliższych
wylać gorzkie żale
jak pomyje
prosto w twarz
po co opanowywać złość
wszak ich miłość do nas
nie pozwoli im odpłacić
pięknym za nadobne
zgaszony uśmiech
smutek w oczach
na odrodzenie trzeba będzie
długo poczekać
a w prezencie odpowiedni czas…
czas konfrontacji z własnym
uczuciem
na najbliższych
wylać gorzkie żale
jak pomyje
prosto w twarz
po co opanowywać złość
wszak ich miłość do nas
nie pozwoli im odpłacić
pięknym za nadobne
zgaszony uśmiech
smutek w oczach
na odrodzenie trzeba będzie
długo poczekać
a w prezencie odpowiedni czas…
czas konfrontacji z własnym
uczuciem
wtorek, 26 maja 2015
"Nie ma już tamtych malinówek" - pieśń dziadowska
"Nie ma już tamtych malinówek" - pieśń dziadowska
Mojej mamie...
Ta opowieść będzie sadem się zaczynać,
gdzie rumiana Jadzia zrywa malinówki.
Pachną latem - i te jabłka i dziewczyna,
niech śpiewają poświęcone dla niej nutki.
Ta historia może błaha jest, lecz szczera,
tak mi bliska, zatem ją zanucę komuś
a w ogrodzie tym zza drzewa ktoś spoziera
zakochany młodzik z bogatego domu.
Wystarczyło, by raz spojrzał na dziewczynę
i już serce wzlata gdzieś ponad obłoki,
wszyscy niechaj znają powód i przyczynę
jak świat w wędrowaniu długi i szeroki.
Chłopiec pewny, bo ma urok i obycie,
regał ksiąg o życiu przeczytany,
nieraz w samotności pomagały przetrwać,
teraz to nie książki w głowie mu szumiały.
Tę dziewczynę, tę Jagódkę chciał za żonę,
świata krąg mu blaskiem oczu przesłaniała.
Polna śmieszka, lecz ubóstwem naznaczona,
bogatego chłopca wcale nie wypatrywała.
Zakochany chłopak nie szczędził wysiłków
Czy na pewno przegrał? Historia podpowie…
Słodkim malinówkom nie szczędził pochwały,
zaszumiały drzewa, szumiało jej w głowie.
Mojej mamie...
Ta opowieść będzie sadem się zaczynać,
gdzie rumiana Jadzia zrywa malinówki.
Pachną latem - i te jabłka i dziewczyna,
niech śpiewają poświęcone dla niej nutki.
Ta historia może błaha jest, lecz szczera,
tak mi bliska, zatem ją zanucę komuś
a w ogrodzie tym zza drzewa ktoś spoziera
zakochany młodzik z bogatego domu.
Wystarczyło, by raz spojrzał na dziewczynę
i już serce wzlata gdzieś ponad obłoki,
wszyscy niechaj znają powód i przyczynę
jak świat w wędrowaniu długi i szeroki.
Chłopiec pewny, bo ma urok i obycie,
regał ksiąg o życiu przeczytany,
nieraz w samotności pomagały przetrwać,
teraz to nie książki w głowie mu szumiały.
Tę dziewczynę, tę Jagódkę chciał za żonę,
świata krąg mu blaskiem oczu przesłaniała.
Polna śmieszka, lecz ubóstwem naznaczona,
bogatego chłopca wcale nie wypatrywała.
Zakochany chłopak nie szczędził wysiłków
Czy na pewno przegrał? Historia podpowie…
Słodkim malinówkom nie szczędził pochwały,
zaszumiały drzewa, szumiało jej w głowie.
poniedziałek, 18 maja 2015
Tadeusz Kurowski - "Starcze oczarowanie"
Z przyjemnością przedstawiam wiersz Szanownego Pana Tadeusza, który otrzymałam mailem:)
Dziękuję za miłe słowa wplecione w strofy poezji :)
11 maja 2015 roku
dotknąłem wirtualnie
młodej KOBIETY uroku
A stało się to naturalnie,
bo to jest Pani Renata...
warta mojego
nawet pół świata!
Cóż mi z tego będzie
z mojej świata połówki,
jeśli na nim nie będzie
Jej ślicznej główki...
A być nie może,
bo dzielą nas lata
naszego* żywota...
A na to nikt i nic
nie pomoże..
Więc pozostaje mi
tylko wierności** cnota.
Bo to,czego 11 maja,
jak prawie od obucha
doznałem,było tym,
że pod ziemię się
schowałem...
List e-m Jej posłałem
rumieńcem się spłoniłem...
I niech tak zostanie,Boże,
bo zbędna tylko ochota...
A na to nikt i nic
nie pomoże,
więc pozostaje mi
tylko wierności**cnota
T.K,
Dziękuję za miłe słowa wplecione w strofy poezji :)
11 maja 2015 roku
dotknąłem wirtualnie
młodej KOBIETY uroku
A stało się to naturalnie,
bo to jest Pani Renata...
warta mojego
nawet pół świata!
Cóż mi z tego będzie
z mojej świata połówki,
jeśli na nim nie będzie
Jej ślicznej główki...
A być nie może,
bo dzielą nas lata
naszego* żywota...
A na to nikt i nic
nie pomoże..
Więc pozostaje mi
tylko wierności** cnota.
Bo to,czego 11 maja,
jak prawie od obucha
doznałem,było tym,
że pod ziemię się
schowałem...
List e-m Jej posłałem
rumieńcem się spłoniłem...
I niech tak zostanie,Boże,
bo zbędna tylko ochota...
A na to nikt i nic
nie pomoże,
więc pozostaje mi
tylko wierności**cnota
T.K,
środa, 6 maja 2015
piątek, 1 maja 2015
***
pozwoliła by ją zranił
myślą
mową
uczynkiem
i zaniedbaniem
położyła na szalę ufność i zdrowie
dwa mocne klaśnięcia w policzki
przywróciły jasność myślenia
nie wnosi pretensji do czasu
niech płynie w swoim strumieniu
sama wyleczy rany
myślą
mową
uczynkiem
i zaniedbaniem
położyła na szalę ufność i zdrowie
dwa mocne klaśnięcia w policzki
przywróciły jasność myślenia
nie wnosi pretensji do czasu
niech płynie w swoim strumieniu
sama wyleczy rany
piątek, 17 kwietnia 2015
Cała ja :)
Mam tyle wad, ile potrafię znieść.
Mam tyle zalet, ile potrafię udźwignąć.
Wznoszę się wystarczająco wysoko,
by dosięgnąć marzeń
i spadam wystarczająco nisko,
By odbić się od dna...
I niech ktoś zaprzeczy,
że jestem ideałem :)
Mam tyle zalet, ile potrafię udźwignąć.
Wznoszę się wystarczająco wysoko,
by dosięgnąć marzeń
i spadam wystarczająco nisko,
By odbić się od dna...
I niech ktoś zaprzeczy,
że jestem ideałem :)
poniedziałek, 16 marca 2015
Jak motyl
Obserwuję, jak z kokonu wydostaje się motyl.
Waha się.
Nie jest chyba do końca pewien…
Cofa się.
A może nabiera kolejnego oddechu?
Odkrywa przed światem skrawek skrzydłai wtedy widzi niezadowolenie,
Czuje ukrywaną niechęć,
słyszy poszum krytyki innych motyli.
Chciałby włożyć skrzydło ponownie do kokonu,
lecz to, co wydawało się bezpiecznym schronieniem
już w strzępach, już innemu celowi służy.
Obserwuję, jak motyl bije się z emocjami.
Światło życia go wzywa, miejsce piękne kusi,
„przyjaciele”, których znał będąc brzydką gąsienicą
obiecywali wierność.
Piękni oni, mienią się na swych piedestałach
i tak dobrotliwie patrzą z góry…
I nagle silny Paź Królowej rozrywa kokon.
Już nie ma powrotu.
Już teraz albo zginąć, albo wzlecieć
wysoko, najwyżej - ku słońcu.
Waha się.
Nie jest chyba do końca pewien…
Cofa się.
A może nabiera kolejnego oddechu?
Odkrywa przed światem skrawek skrzydłai wtedy widzi niezadowolenie,
Czuje ukrywaną niechęć,
słyszy poszum krytyki innych motyli.
Chciałby włożyć skrzydło ponownie do kokonu,
lecz to, co wydawało się bezpiecznym schronieniem
już w strzępach, już innemu celowi służy.
Obserwuję, jak motyl bije się z emocjami.
Światło życia go wzywa, miejsce piękne kusi,
„przyjaciele”, których znał będąc brzydką gąsienicą
obiecywali wierność.
Piękni oni, mienią się na swych piedestałach
i tak dobrotliwie patrzą z góry…
I nagle silny Paź Królowej rozrywa kokon.
Już nie ma powrotu.
Już teraz albo zginąć, albo wzlecieć
wysoko, najwyżej - ku słońcu.
niedziela, 15 marca 2015
A gdyby tak
Gdzie są ci dawni
wspaniali poeci
gdzież oni
- kochani, twórczy,płodni
gdzie ta pokora,
do wyjawiania prawdy skora
choćby za karę uciśnienia...
czy kara poetę może zmieniać
czy zamyka mu oczy, usta
czy mowa jego stanie się pusta
a wiersz by nie był splamiony
jak gazik będzie wyjałowiony
czy da się nieprawość i żądzę
zakryć grubym pieniądzem
czy przeto
Pan Bóg kazał być poetą
by tylko ambrozję spijać z ust weny
i pisać miłosne poemy
wszak czasy nadal krzyczą głosem
kobiet krzywdzonych
ich dzieci
czy można na to uszy zakryć
i pisać że słońce świeci
A gdyby tak z piedestału na którym
rządy stoją, te rządy
spojrzały ponad swój długi nos Pinokia
Nie spojrzą - świat żywą tkanką pulsuje
nie spojrzą - bo prawda w oczy kole
nie przejdą na drugą stronę
zdradzając boginię Mamonę
wspaniali poeci
gdzież oni
- kochani, twórczy,płodni
gdzie ta pokora,
do wyjawiania prawdy skora
choćby za karę uciśnienia...
czy kara poetę może zmieniać
czy zamyka mu oczy, usta
czy mowa jego stanie się pusta
a wiersz by nie był splamiony
jak gazik będzie wyjałowiony
czy da się nieprawość i żądzę
zakryć grubym pieniądzem
czy przeto
Pan Bóg kazał być poetą
by tylko ambrozję spijać z ust weny
i pisać miłosne poemy
wszak czasy nadal krzyczą głosem
kobiet krzywdzonych
ich dzieci
czy można na to uszy zakryć
i pisać że słońce świeci
A gdyby tak z piedestału na którym
rządy stoją, te rządy
spojrzały ponad swój długi nos Pinokia
Nie spojrzą - świat żywą tkanką pulsuje
nie spojrzą - bo prawda w oczy kole
nie przejdą na drugą stronę
zdradzając boginię Mamonę
czwartek, 12 marca 2015
Radosne wyczekiwanie
The gate, well oiled
Ajar
My friend
Is ready
To greet you
On the very threshold
My whole adobe is waiting
To embrace you
With its aroma
Colors
Laugh
And open arms
tłumaczenie: Aleksander Janowski
urywek wiersza "Radosne oczekiwanie"
Drogi mój Przyjacielu
taka była dzisiaj urocza pogoda,
ciepło i nawet słonecznie.
Wyszłam na podwórko, budzić otuloną szczelnie wiosnę...
W wielu miejscach broniła się jeszcze
naciągała płaszcz liści,
zaszywała się w trawy,
które dawno już utraciły nadzieję,
że może jeszcze ..lecz zieleń wyrywna -
młodość wybrała i od korzenia
pędzi ku słońcu.
W końcu poddała się - ta wiosna...
zobaczyłam jej stokrotkowy, różowy uśmiech,
skromny jeszcze,w zwiniętym pączku
skryty, lecz z obietnicą
że już niebawem...może nawet jutro?
Lilie - te nie mogą usiedzieć w ukryciu
wystawiają kiełki i szarogęszą się
we wszystkich zakamarkach ogrodu.
Drogi mój Przyjacielu,
juz furtka naoliwiona, uchylona,
gotowa do przyjęcia
a tuż za progiem stoi całe moje domostwo
by Ciebie powitać aromatem,
kolorami,
śmiechem i otwartymi
ramionami
Ajar
My friend
Is ready
To greet you
On the very threshold
My whole adobe is waiting
To embrace you
With its aroma
Colors
Laugh
And open arms
tłumaczenie: Aleksander Janowski
urywek wiersza "Radosne oczekiwanie"
Drogi mój Przyjacielu
taka była dzisiaj urocza pogoda,
ciepło i nawet słonecznie.
Wyszłam na podwórko, budzić otuloną szczelnie wiosnę...
W wielu miejscach broniła się jeszcze
naciągała płaszcz liści,
zaszywała się w trawy,
które dawno już utraciły nadzieję,
że może jeszcze ..lecz zieleń wyrywna -
młodość wybrała i od korzenia
pędzi ku słońcu.
W końcu poddała się - ta wiosna...
zobaczyłam jej stokrotkowy, różowy uśmiech,
skromny jeszcze,w zwiniętym pączku
skryty, lecz z obietnicą
że już niebawem...może nawet jutro?
Lilie - te nie mogą usiedzieć w ukryciu
wystawiają kiełki i szarogęszą się
we wszystkich zakamarkach ogrodu.
Drogi mój Przyjacielu,
juz furtka naoliwiona, uchylona,
gotowa do przyjęcia
a tuż za progiem stoi całe moje domostwo
by Ciebie powitać aromatem,
kolorami,
śmiechem i otwartymi
ramionami
wtorek, 3 marca 2015
IN THE GLOW
Settled in front of the comp,
My dear friend,
Staring at the screen,
In search of an email,
A word or a smile,
The harbinger of spring
Repeating like a mantra:
“Write, write to me,
Do not leave me in suspense”
I do not look my best today
Cloaked in the pallid light
Tagging at the strand of my hairs
Over and over again
Like it is at fault
That you do not appear
As the electrifying info:
“You have got one unread message”
Do you believe,
My dear friend,
That even the simplest notice
From you
And especially these simples,
Not at all the life changing ones,That I like the most?
Wiersz przetłumaczony przez Aleksandra Janowskiego, autora najnowszej książki "Pieprz w oczach, czyli podśmiewajki"
Dziękuję:)
My dear friend,
Staring at the screen,
In search of an email,
A word or a smile,
The harbinger of spring
Repeating like a mantra:
“Write, write to me,
Do not leave me in suspense”
I do not look my best today
Cloaked in the pallid light
Tagging at the strand of my hairs
Over and over again
Like it is at fault
That you do not appear
As the electrifying info:
“You have got one unread message”
Do you believe,
My dear friend,
That even the simplest notice
From you
And especially these simples,
Not at all the life changing ones,That I like the most?
Wiersz przetłumaczony przez Aleksandra Janowskiego, autora najnowszej książki "Pieprz w oczach, czyli podśmiewajki"
Dziękuję:)
sobota, 28 lutego 2015
Nie żałuję
Stanęłam na progu jesieni,
ostatni raz patrzę za siebie...
W miejscu gdzie się zatrzymaliśmy
nie ma już nikogo.
Odszedłeś we własnym kierunku
zdobywając wiosnę,
stawiasz kierunkowskazy,
lecz już ich nie odczytam.
To co nas zderzyło
było najpiękniejszym przypadkiem,
który lotem błyskawicy
połączył spojrzenia,
zagotował krew - zniewolił.
Twoje dłonie na moich policzkach,szept wywołujący dreszcz,
słowa jak dojrzałe truskawki
wpływały wprost do moich ust.
Dzisiaj na progu jesieni,
w sukience, którą tak uwielbiałeś
szukam wzrokiem śladów,
nasłuchuję... i ciągle jeszcze
wiosna pachnie tobą.
Otuliłeś mnie wspomnieniami
jak ciepłym aromatem.
Uśmiecham się.
Mogłam przez chwilę być
w centrum twojej uwagi,
widzieć siebie w twoich oczach,
splatając nasze ręce
słyszeć muzykę miłości.
Na krótką chwilę,
na ułamek życia,
stałeś się darem - wiedziałam
że będę musiała oddać cię młodości.
Wyciąga ramiona,by kochać tak,
jak ja kochałam.
ostatni raz patrzę za siebie...
W miejscu gdzie się zatrzymaliśmy
nie ma już nikogo.
Odszedłeś we własnym kierunku
zdobywając wiosnę,
stawiasz kierunkowskazy,
lecz już ich nie odczytam.
To co nas zderzyło
było najpiękniejszym przypadkiem,
który lotem błyskawicy
połączył spojrzenia,
zagotował krew - zniewolił.
Twoje dłonie na moich policzkach,szept wywołujący dreszcz,
słowa jak dojrzałe truskawki
wpływały wprost do moich ust.
Dzisiaj na progu jesieni,
w sukience, którą tak uwielbiałeś
szukam wzrokiem śladów,
nasłuchuję... i ciągle jeszcze
wiosna pachnie tobą.
Otuliłeś mnie wspomnieniami
jak ciepłym aromatem.
Uśmiecham się.
Mogłam przez chwilę być
w centrum twojej uwagi,
widzieć siebie w twoich oczach,
splatając nasze ręce
słyszeć muzykę miłości.
Na krótką chwilę,
na ułamek życia,
stałeś się darem - wiedziałam
że będę musiała oddać cię młodości.
Wyciąga ramiona,by kochać tak,
jak ja kochałam.
piątek, 27 lutego 2015
Mój wierny czytelnik, Pan Aleksander Janowski, tłumaczy kolejny mój wiersz :)
Silence
With my blushing cheek
And meaningful gaze
Turned inwardly
While outside
only the poetry
Is flowing
........................................
cisza
z zarumienionym policzkiem
z wiele mówiącym spojrzeniem
z kierunkiem wgłąb siebie
a na zewnątrz
tylko poezja
wypływa
With my blushing cheek
And meaningful gaze
Turned inwardly
While outside
only the poetry
Is flowing
........................................
cisza
z zarumienionym policzkiem
z wiele mówiącym spojrzeniem
z kierunkiem wgłąb siebie
a na zewnątrz
tylko poezja
wypływa
czwartek, 26 lutego 2015
Pan Aleksander Janowski, autor wielu książek przetłumaczył mój wiersz :))) Dziękuję :)
Глухая тишина
Часики тикают
В моём уме
Собачка у ног свернулась калачиком
Кошка уютилась на моих коленях
Уходящий вечер
Сматывает в тугой клубок
Останки солнечных лучей
Вот - вот кинет их в море
По обе стороны окон - затишье
Слева и справа
Ласковая полевая дорога бежит
в куда - то
Я прибыла по ней с востока
Срубила дом в полпути
Укоренила дерево
Зовет дорога ласковая
Манит, влечет
Что сулит, обещает?
Мечтами картины пишу
Как билетами ими играю
Туда, далеко
и обратно
Вернусь, когда осень созреет Спелые фрукты сорву
Яблоням ветви подрежу
Одомашню собаку
Кошку
Себя
łagodnością inspiracji
wszechogarniająca cisza
tykanie zegara tylko w moim
umyśle
śpiący u stóp pies
kot na kolanach
wieczór zwija na kłębek
resztki promieni słonecznych
tylko patrzeć jak je rzuci w morze
z jednej i drugiej strony okna
spokój
w jednym i drugim kierunku
łagodna droga - dokądś
przyszłam nią ze wschodu
w połowie zbudowałam dom
posadziłam drzewo
łagodna droga zaprasza
kusi przygodą
marzeniami odkrywam obrazy
bawię się nimi jak biletem
w jedną i drugą stronę
powrócę jesienią
trzeba będzie zerwać owoce
przyciąć gałęzie
udomowić psa kota
siebie
wtorek, 24 lutego 2015
cisza
dziś wróciłam "do siebie"
zszyłam srebrną nicią duszę i serce
wysprzątałam potłuczone szkło
by nikt nie rozciął szwów
nie zniszczył ściegu mojego życia
...................
z zarumienionym policzkiem
z wiele mówiącym spojrzeniem
z kierunkiem wgłąb siebie
a na zewnątrz
tylko poezja
listy latają
we wszystkich szufladach mam listy
większość to te napisane
ale nie wysłane
dużo jest pięknych - przeterminowanych
niektóre nawet z adnotacją - "brak adresata"
pomiędzy nimi są te od ciebie
sięgam po szorstkie...
bolał od nich policzek
i drżały litery nie chcąc
ułożyć się w słowa odpowiedziznajduję też ciepłe
miękkie jak puchowa pierzyna
pozwalające otulić się wspomnieniami
i na chwilę zapomnieć
że mam tylko listy
we wszystkich szufladach mam porządek
a jednak nie znajduję telegramu
że wracasz...
większość to te napisane
ale nie wysłane
dużo jest pięknych - przeterminowanych
niektóre nawet z adnotacją - "brak adresata"
pomiędzy nimi są te od ciebie
sięgam po szorstkie...
bolał od nich policzek
i drżały litery nie chcąc
ułożyć się w słowa odpowiedziznajduję też ciepłe
miękkie jak puchowa pierzyna
pozwalające otulić się wspomnieniami
i na chwilę zapomnieć
że mam tylko listy
we wszystkich szufladach mam porządek
a jednak nie znajduję telegramu
że wracasz...
łagodnością inspiracji
wszechogarniająca cisza
tykanie zegara tylko w moim
umyśle
śpiący u stóp pies
kot na kolanach
wieczór zwija na kłębek
resztki promieni słonecznych
tylko patrzeć jak je rzuci w morze
z jednej i drugiej strony okna
spokój
w jednym i drugim kierunku
łagodna droga - dokądś
przyszłam nią ze wschodu w połowie zbudowałam dom
posadziłam drzewo
łagodna droga zaprasza
kusi przygodą
marzeniami odkrywam obrazy
bawię się nimi jak biletem
w jedną i drugą stronę
powrócę jesienią
trzeba będzie zerwać owoce
przyciąć gałęzie
udomowić psa kota
siebie
tykanie zegara tylko w moim
umyśle
śpiący u stóp pies
kot na kolanach
wieczór zwija na kłębek
resztki promieni słonecznych
tylko patrzeć jak je rzuci w morze
z jednej i drugiej strony okna
spokój
w jednym i drugim kierunku
łagodna droga - dokądś
przyszłam nią ze wschodu w połowie zbudowałam dom
posadziłam drzewo
łagodna droga zaprasza
kusi przygodą
marzeniami odkrywam obrazy
bawię się nimi jak biletem
w jedną i drugą stronę
powrócę jesienią
trzeba będzie zerwać owoce
przyciąć gałęzie
udomowić psa kota
siebie
kiedy już...
kiedy będziemy biegli
złączeni za ręce
za nami pozostanie przeszłośćze wszystkimi swoimi smakami
i już będziemy wbiegać
w tylko naszą chwilę
wtedy nie złapię tchu
a ty chwycisz mnie w ramiona
i uratujesz najpiękniejszym
życiodajnym pocałunkiem
W poświacie
Siedzę przed komputerem
mój drogi Przyjacielu
i wypatruję na monitorze
jak zwiastuna wiosny
Pana e maila,
słowa,
uśmiechu.
Wpatruję się w ekran
i jak mantrę wypowiadam
napisz,
nie zostawiaj w zawieszeniu.
Otulona bladym światłem
wyglądam nie najlepiej,
co chwilę
poprawiam kosmyk włosów,
jakby on był winny temu,
że nie chce Pan się pojawić
w wywołującej deszcz informacji:
"Masz 1 nieodebraną wiadomość".
Szanowny Panie, da Pan wiarę?
Nawet proste w treści,
nie wnoszące żadnych zmian w moim życiu
-a może właśnie te w szczególności-
lubię od Pana listy.
mój drogi Przyjacielu
i wypatruję na monitorze
jak zwiastuna wiosny
Pana e maila,
słowa,
uśmiechu.
Wpatruję się w ekran
i jak mantrę wypowiadam
napisz,
nie zostawiaj w zawieszeniu.
Otulona bladym światłem
wyglądam nie najlepiej,
co chwilę
poprawiam kosmyk włosów,
jakby on był winny temu,
że nie chce Pan się pojawić
w wywołującej deszcz informacji:
"Masz 1 nieodebraną wiadomość".
Szanowny Panie, da Pan wiarę?
Nawet proste w treści,
nie wnoszące żadnych zmian w moim życiu
-a może właśnie te w szczególności-
lubię od Pana listy.
niedziela, 1 lutego 2015
http://www.glogow-info.pl/index.php…
http://www.glogow-info.pl/index.php…
No proszę, czasem zdobywam jakieś miejsca w konkursach!
Korzystając z okazji serdecznie gratuluję wszystkim, uczestnikom( nie tylko konkursu) oraz gościom w Twierdzy Głogów, czy to bywalcom realnym, czy tylko wirtualnie odwiedzającym imprezę. Głogowie, ach Głogowie, niech każdy się dowie, żeś miastem otwartym na LUDZI, w tym mieście tak wiele się dzieje, w tym mieście nie można się nudzić ! Pozdrawiam najserdeczniej Emotikon smile
A tak swoją drogą, rozumiem dlaczego "Zima w Twierdzy zakończona" ...przy takiej ilości gorących serc, trudno utrzymać niską temperaturę Emotikon smile
No proszę, czasem zdobywam jakieś miejsca w konkursach!
Korzystając z okazji serdecznie gratuluję wszystkim, uczestnikom( nie tylko konkursu) oraz gościom w Twierdzy Głogów, czy to bywalcom realnym, czy tylko wirtualnie odwiedzającym imprezę. Głogowie, ach Głogowie, niech każdy się dowie, żeś miastem otwartym na LUDZI, w tym mieście tak wiele się dzieje, w tym mieście nie można się nudzić ! Pozdrawiam najserdeczniej Emotikon smile
A tak swoją drogą, rozumiem dlaczego "Zima w Twierdzy zakończona" ...przy takiej ilości gorących serc, trudno utrzymać niską temperaturę Emotikon smile
sobota, 17 stycznia 2015
"Między pieńkiem a pietruszką" przetłumaczone na j. rosyjski przez mojego serdecznego znajomego Aleksandra Janowskiego :)
МЕЖ ПЕНЬКОМ И ПЕТРУШКОЙ
что, муженек, сидишь угрюм, невесел
головушку удалую на грудь повесил
иль хворь пришибла, иль иное наважденье
не горюй
наваристый куриный суп тебе сварю
к огню придвинься,
руки обогрей
не мешкай, шевелись скорей
живей, мой муженек, живей
деревня верит, что в супу - мужская сила
по мне же - он любую хворь осилит
гляди, какой бульон выходит жирный
утонут в нем твои печали, кривды
по - бабьи я читать тебе нотации не стану
захочешь - сам расскажешь без утайки, прямо
так шевелись, хватай колун,
с любовью
в конце концов, я этот суп тебе готовлю
Bardzo dziękuję wspaniałemu pisarzowi, że znalazł czas i chęci, aby przetłumaczyć mój wiesz :)
что, муженек, сидишь угрюм, невесел
головушку удалую на грудь повесил
иль хворь пришибла, иль иное наважденье
не горюй
наваристый куриный суп тебе сварю
к огню придвинься,
руки обогрей
не мешкай, шевелись скорей
живей, мой муженек, живей
деревня верит, что в супу - мужская сила
по мне же - он любую хворь осилит
гляди, какой бульон выходит жирный
утонут в нем твои печали, кривды
по - бабьи я читать тебе нотации не стану
захочешь - сам расскажешь без утайки, прямо
так шевелись, хватай колун,
с любовью
в конце концов, я этот суп тебе готовлю
Bardzo dziękuję wspaniałemu pisarzowi, że znalazł czas i chęci, aby przetłumaczyć mój wiesz :)
Pozwolę sobie przedstawić piękny wiersz mojej przemiłej znajomej, Pani Jadzi Wojtczak- Jarosz.
Nie było gwiazd, tylko księżyc za gęstą woalką
Świecił z daleka.
I zeszła noc czarna, gorąca i parna,
i przyszedł szum wiatru,
jak szum pszenicznego ziarna.
I wielki Pan z Ziemi powstał,
ramiona wiatru wyciągnął gorące,
wypełnił przestrzeń, bieg czasu zatrzymał
i szeptał jakąś historię tajemną,
i pieścił Ziemię, całował jej piersi
i trwali razem w uścisku złączeni,
jak para kochanków ukrytych wśród cieni.
To przyszedł Kochanek do Ziemi.
Jak dobrze! jak dobrze jest zapaść w tę ciemność,
tak miękką, zaciszną, gorącą...
łanami zboża w wspomnieniach pachnącą...
jak dobrze...
Jak dobrze pozwolić się pieścić.
I trwali razem w noc ciemną wtuleni,
aż brzask przyszedł siny
i szukał ich cieni.
Pan zadrżał, gdy spostrzegł,
że ciemność zaczyna już blednąć
i niebo zszarzało poświatą poranka.
Czas odejść.
Pan klęknął
i Ziemię całował i żegnał,
A ona milczała, i tylko z jej oczu
łzy rosą spłynęły...
Tak Ziemia żegnała Kochanka.
Autor Jadwiga Wojtczak - Jarosz, autorka książki "Kobiety Afryki..."
Świecił z daleka.
I zeszła noc czarna, gorąca i parna,
i przyszedł szum wiatru,
jak szum pszenicznego ziarna.
I wielki Pan z Ziemi powstał,
ramiona wiatru wyciągnął gorące,
wypełnił przestrzeń, bieg czasu zatrzymał
i szeptał jakąś historię tajemną,
i pieścił Ziemię, całował jej piersi
i trwali razem w uścisku złączeni,
jak para kochanków ukrytych wśród cieni.
To przyszedł Kochanek do Ziemi.
Jak dobrze! jak dobrze jest zapaść w tę ciemność,
tak miękką, zaciszną, gorącą...
łanami zboża w wspomnieniach pachnącą...
jak dobrze...
Jak dobrze pozwolić się pieścić.
I trwali razem w noc ciemną wtuleni,
aż brzask przyszedł siny
i szukał ich cieni.
Pan zadrżał, gdy spostrzegł,
że ciemność zaczyna już blednąć
i niebo zszarzało poświatą poranka.
Czas odejść.
Pan klęknął
i Ziemię całował i żegnał,
A ona milczała, i tylko z jej oczu
łzy rosą spłynęły...
Tak Ziemia żegnała Kochanka.
Autor Jadwiga Wojtczak - Jarosz, autorka książki "Kobiety Afryki..."
niedziela, 4 stycznia 2015
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Tadeusz
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...