poniedziałek, 16 marca 2015

Jak motyl

Obserwuję, jak z kokonu wydostaje się motyl.
Waha się.
Nie jest chyba do końca pewien…
Cofa się.
A może nabiera kolejnego oddechu?
Odkrywa przed światem skrawek skrzydła
i wtedy widzi niezadowolenie,
Czuje ukrywaną niechęć,
słyszy poszum krytyki innych motyli.
Chciałby włożyć skrzydło ponownie do kokonu,
lecz to, co wydawało się bezpiecznym schronieniem
już w strzępach, już innemu celowi służy.
Obserwuję, jak motyl bije się z emocjami.
Światło życia go wzywa, miejsce piękne kusi,
„przyjaciele”, których znał będąc brzydką gąsienicą
obiecywali wierność.
Piękni oni, mienią się na swych piedestałach
i tak dobrotliwie patrzą z góry…
I nagle silny Paź Królowej rozrywa kokon.
Już nie ma powrotu.
Już teraz albo zginąć, albo wzlecieć
wysoko, najwyżej - ku słońcu.


Brak komentarzy:

Tadeusz

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...