pod kamieniem
miłość złożona
i wspomnienia
żałość osnuta dymem
zniczy , tli w sercu
nadzieję
oczekiwanie jest teraz
celem samym w sobie
i niewiadomą
bo nikt przecież
nie wrócił
nie pocieszył
tylko wiara
ta pozostaje
niewzruszona
piątek, 30 października 2009
Odwiedziny
Pachną liście pod stopami
Zasypane alejki ciche
W których leżą złożone rzędami
Nasze miłości ukochane
Samosiejek zeschłe gałązki
Tam gdzie lata nikt nie zaglądał
Uprzątnę je i chociaż w starą butelkę
Świeżych chryzantem wiązkę włożę
Zasługuje na szacunek
Nawet najuboższy z kąta
Bo na wszystkich przecież grobach
Palec położył wieczny sen
Zaludniło się raz do roku
Na ostatniej przystani wiecznej
Ziemia drżeniem odpowiada
Na szmer naszej modlitwy
Zasypane alejki ciche
W których leżą złożone rzędami
Nasze miłości ukochane
Samosiejek zeschłe gałązki
Tam gdzie lata nikt nie zaglądał
Uprzątnę je i chociaż w starą butelkę
Świeżych chryzantem wiązkę włożę
Zasługuje na szacunek
Nawet najuboższy z kąta
Bo na wszystkich przecież grobach
Palec położył wieczny sen
Zaludniło się raz do roku
Na ostatniej przystani wiecznej
Ziemia drżeniem odpowiada
Na szmer naszej modlitwy
wtorek, 27 października 2009
obecna
coraz ciszej szeleści
jesień pod stopami
zmieniając krajobraz
w poszarzałą masę
na ostatni zamek
kluczem dzikich gęsi
jesień wielobarwna
lato zamknęła i więzi
wszechobecna nuda
z wszystkich stron się zlata
wycinając barwy z tła
otępieniem wistość łata
wieczory się dłużą
dnia szybko ubywa
regał biblioteczny
renesans przeżywa
spłakane niebiosa
w drzewach hula wiatr
zadudniło , zaszumiało
mroźnych nocy czas
szlochają gałęzie
przyodziewek obdarł mróz
barwnym liściem tlą ogniska
czas z pamiątek zetrzeć kurz
jesień pod stopami
zmieniając krajobraz
w poszarzałą masę
na ostatni zamek
kluczem dzikich gęsi
jesień wielobarwna
lato zamknęła i więzi
wszechobecna nuda
z wszystkich stron się zlata
wycinając barwy z tła
otępieniem wistość łata
wieczory się dłużą
dnia szybko ubywa
regał biblioteczny
renesans przeżywa
spłakane niebiosa
w drzewach hula wiatr
zadudniło , zaszumiało
mroźnych nocy czas
szlochają gałęzie
przyodziewek obdarł mróz
barwnym liściem tlą ogniska
czas z pamiątek zetrzeć kurz
niedziela, 25 października 2009
Jeden dzień dodaj
Potłukło się lustro kainowe
Żałość wylała z ram
Świat struty jadem skorpiona
Co więźniem na wieczność być miał
Nieświadomym
Zbierane kawałki ostrożnie
By więcej już krwi nie spuszczano
Za zimną kotarą kosz
I łóżko stalowe i wiadro
Na mocz, czy na łzy?
Strzaskane marzenia odbija
Światło rażące oczy boleśnie
Ułożą się puzzle – kiedyś na pewno
Jak nie na jawie , to chociaż we śnie
Nie bój się tylko śnić
…………………………………….
Lat siedem
Siedemdziesiąt
Siedemset
Nie przeliczaj nieszczęść na lata
Lesz powstań wreszcie, zakasz rękawy
Masz czas na działanie do końca świata
Żałość wylała z ram
Świat struty jadem skorpiona
Co więźniem na wieczność być miał
Nieświadomym
Zbierane kawałki ostrożnie
By więcej już krwi nie spuszczano
Za zimną kotarą kosz
I łóżko stalowe i wiadro
Na mocz, czy na łzy?
Strzaskane marzenia odbija
Światło rażące oczy boleśnie
Ułożą się puzzle – kiedyś na pewno
Jak nie na jawie , to chociaż we śnie
Nie bój się tylko śnić
…………………………………….
Lat siedem
Siedemdziesiąt
Siedemset
Nie przeliczaj nieszczęść na lata
Lesz powstań wreszcie, zakasz rękawy
Masz czas na działanie do końca świata
tulipan
z kielicha twego wiosnę sączę
z upodobaniem
najpiękniejszy z kwiatów
tulipanie
ni aromatu w tobie ni bogactwa
wszelakiego
a bukiet wiosenną ozdobą
salonu każdego
na każdym płatku promień słońca
ciepło pozostawia
i dumą owija każdy pąk z osobna
bo nie ma symbolu
równie dostojnego
jak wczesnomajowa
suknia wielobarwna
ogrodu pięknego
sobota, 24 października 2009
Bieszczady
nad polami nad polami
na połonin wrzosowiskach
ubarwiony tęczy łuk
przy chylących się cerkiewkach
gra na flecie stary Bóg
niemożliwym przecież jest
nie zakochać się na zabój
w dzikim krajobrazie Bieszczad
gdzie zaczarowanym pyłem
sypie w oczy duszek Czad
choć raz w życiu tak naprawdę
przyjdź na połoniny
najpiękniejsza łąk królowa
w roślinności wybujałej
strzępki dawnych czasów chowa
nad polami , strumieniami
biesów harce niestworzone
serca kradną zapatrzonym
a na twarzach grymas rzeźbią
niewolniczo-rozmarzony
choćbyś na kraj świata poszedł
nicią zwiążą z miejscem tym
zaplątana w nią tęsknota
do stron wrzosem ubarwionych
zmusi ciebie do powrotu
płyną chmury upierzone
jak poduchy naszych babć
nad strumieniem tryskającym
baja piękne opowieści
sam gospodarz-stary Czad
czwartek, 22 października 2009
Ballada jasielska
Nad meandrami Wisłoki
kraina piękna się ściele,
na prawach magdeburskich
miasto wyrasta z osady
kolejami dziejów bogacąc historię
niczym ropy naftowej pokłady
Wiosenną porą czternastego wieku
król Kazimierz Wielki
honory sprawuje
goszcząc nieopodal , zaledwie w Sanoku
przepięknemu Jasielowi
prawa miejskie ofiaruje.
Jana Olbrachta-króla
nie pomińmy – On wszakże
za przywilej i herbu piękno
potrójnym splotem trzech liter
w koronie
jakoby czasów dzisiejszych sięgnął
Wiadomym bowiem jest wszem
no i wobec
o trzech pięknych miastach
na Podkarpaciu
co ramię w ramię działają prężnie
to wszakże Jasło , Krosno i Sanok
Burzliwe dzieje przypadły w udziale
pożoga wielka w wieku dziewiętnastym
i hitlerowskich ataków znamię
lecz Jasło miastem jest z charakterem
nowe stronice dziejów otwiera
kraju podporą
ludności oazą
dla Europy dobrym partnerem.
kraina piękna się ściele,
na prawach magdeburskich
miasto wyrasta z osady
kolejami dziejów bogacąc historię
niczym ropy naftowej pokłady
Wiosenną porą czternastego wieku
król Kazimierz Wielki
honory sprawuje
goszcząc nieopodal , zaledwie w Sanoku
przepięknemu Jasielowi
prawa miejskie ofiaruje.
Jana Olbrachta-króla
nie pomińmy – On wszakże
za przywilej i herbu piękno
potrójnym splotem trzech liter
w koronie
jakoby czasów dzisiejszych sięgnął
Wiadomym bowiem jest wszem
no i wobec
o trzech pięknych miastach
na Podkarpaciu
co ramię w ramię działają prężnie
to wszakże Jasło , Krosno i Sanok
Burzliwe dzieje przypadły w udziale
pożoga wielka w wieku dziewiętnastym
i hitlerowskich ataków znamię
lecz Jasło miastem jest z charakterem
nowe stronice dziejów otwiera
kraju podporą
ludności oazą
dla Europy dobrym partnerem.
wtorek, 20 października 2009
poniedziałek, 19 października 2009
jak im pościelesz, tak przed Bogiem staniesz
świat upada na ryj
świnie pyskami gryzą koryto
własnością się obdarowali
i teraz kwiczą
a tym co w walce
zdrowie przegrali
krwią własną strzegli
honoru jak trzeba
zamknijcie nawet śmietnik
pod blokiem
i zaryglujcie wrota do nieba
jałmużnę dając brud z dłoni ściera
ścierwo co się do władzy dobiera
siebie na sam przód
ogrzać mamoną
biedni niech płoną
w ruderach grzejąc się
przy piecykach
i wspominając lata młodości
kiedy za Polskę grała muzyka
ich serc oddanych
czystych i prostych
nie im czas teraz walczyć o swoje
nam powierzono kolejne losy
więc weźmy wreszcie się do roboty
póki nam szronem nie zajdą włosy
byśmy przed Bogiem stając skromnie
płonąć ze wstydu nie musieli
kiedy zapyta , co z waszym dziadkiem
jak babce swojej wnuczek pościelił...
niedziela, 18 października 2009
a ja ciebie ucieleśnię
a ja tobie gwiazd nazrywam
do poszewki włożę
będziesz z nich obrazy
układał
i gdy smutek cię ogarnie
na pościeli je rozsypiesz
każda jedna swoją bajkę
ci opowie
a ja tobie wiatru szalem
wokół ramion się oplączę
i gdy zechcesz to uniosę
i polecisz
wnet zapomnisz o udrękach
z góry trosk nie widać wcale
w nowe myśli obleczony
dziś zaświecisz
tylko z tobą wszystko mogę
bo tyś moim jest marzeniem
jesteś wielką niewiadomą
którą żyję
uwieczniony na papierze
wyobraźni mojej tworze
zaistniałeś na stronicach
i nie zginiesz
do poszewki włożę
będziesz z nich obrazy
układał
i gdy smutek cię ogarnie
na pościeli je rozsypiesz
każda jedna swoją bajkę
ci opowie
a ja tobie wiatru szalem
wokół ramion się oplączę
i gdy zechcesz to uniosę
i polecisz
wnet zapomnisz o udrękach
z góry trosk nie widać wcale
w nowe myśli obleczony
dziś zaświecisz
tylko z tobą wszystko mogę
bo tyś moim jest marzeniem
jesteś wielką niewiadomą
którą żyję
uwieczniony na papierze
wyobraźni mojej tworze
zaistniałeś na stronicach
i nie zginiesz
pustogłowie
życie na garbie się buja
taka już jego pieprzona uroda
życie ma zmarszczek zbyt wiele
by gładko przez nie
przejść było można
hazard wpisany w scenariusz
nadaje smaczek klubowy
sumienie za drzwiami
w zębach cygaro
każdy do biegu gotowy
bo w życiu ważnych jest tylko
tych kilka kwestii płytkich
jak dobrze się ustawić i zjeść
z kim przespać
i kogo wykpić
życie zwyczajnie do bani
wydaje się pustym próżniakom
miast książek- świat akcji
w komputerowej vistości
twardzieli czyni z mięczaków
taka już jego pieprzona uroda
życie ma zmarszczek zbyt wiele
by gładko przez nie
przejść było można
hazard wpisany w scenariusz
nadaje smaczek klubowy
sumienie za drzwiami
w zębach cygaro
każdy do biegu gotowy
bo w życiu ważnych jest tylko
tych kilka kwestii płytkich
jak dobrze się ustawić i zjeść
z kim przespać
i kogo wykpić
życie zwyczajnie do bani
wydaje się pustym próżniakom
miast książek- świat akcji
w komputerowej vistości
twardzieli czyni z mięczaków
niedziela, 11 października 2009
pomysł na ....slamowy wierszyk netowy
by pomysłów miewać wiele
kazał zamknąć się w kościele
czy klasztorze-
zwał jak zwał
‘jazdy’ wszak tam dziwne miał
strach pomyśleć na co wpada
gdy samotnia go dopada
a wariacki umysł dziki
włos nam jeży
i owsiki
do roboty moi mili
czas ucieka , temat kwili
puenta drogą z boku leci
łapać gonić
kadzić świecić
zatem kończę swe wywody
gdyż slamowe mam powody
by napisać wierszyk głupi
acz poprawny -
czy inny Piotr by kupił?
kazał zamknąć się w kościele
czy klasztorze-
zwał jak zwał
‘jazdy’ wszak tam dziwne miał
strach pomyśleć na co wpada
gdy samotnia go dopada
a wariacki umysł dziki
włos nam jeży
i owsiki
do roboty moi mili
czas ucieka , temat kwili
puenta drogą z boku leci
łapać gonić
kadzić świecić
zatem kończę swe wywody
gdyż slamowe mam powody
by napisać wierszyk głupi
acz poprawny -
czy inny Piotr by kupił?
Między pieńkiem, a pietruszką
Nagotuję ci rosołu kochany,
bo taki smutny siedzisz
jakbyś był - no nie wiem,
...zdegustowany?
Niby choroby na tobie
nie widać,
ale przysuń się lepiej do pieca
i ogrzej stare kości.
We wsi gadają,
że to krzepę poprawia,
i ja myślę,że służy
ku zdrowotności.
Duże oka wychodzą
kurak był tłuściutki,
będziesz mógł w rosole
zmartwienia utopić
i wszelakie smutki.
Nie potrafię ci ja
ględzić jak filozof,
na nic zda się babskie
prawienie morałów,
kiedy widzę, że cię
od środka coś gryzie...
powiesz - dobrze
nie powiesz - przeżyję
sam zdecydujesz.
A teraz rusz się wreszcie
chłopie
i drewna mi nanoś,
bo przecie dla ciebie
ten obiad gotuję.
bo taki smutny siedzisz
jakbyś był - no nie wiem,
...zdegustowany?
Niby choroby na tobie
nie widać,
ale przysuń się lepiej do pieca
i ogrzej stare kości.
We wsi gadają,
że to krzepę poprawia,
i ja myślę,że służy
ku zdrowotności.
Duże oka wychodzą
kurak był tłuściutki,
będziesz mógł w rosole
zmartwienia utopić
i wszelakie smutki.
Nie potrafię ci ja
ględzić jak filozof,
na nic zda się babskie
prawienie morałów,
kiedy widzę, że cię
od środka coś gryzie...
powiesz - dobrze
nie powiesz - przeżyję
sam zdecydujesz.
A teraz rusz się wreszcie
chłopie
i drewna mi nanoś,
bo przecie dla ciebie
ten obiad gotuję.
ciepło w sercu
lubię
gdy wyciągasz z kieszeni
pomysły na życie
lubię
kiedy wzrokiem przenikasz
pragnień moich granice
lubię
gdy uśmiechem mnie kusisz
w diamentowej oprawie
lubię
lubię
rozmów łańcuchy
nocami klejone
i przytulać się lubię
pod niebem rozpalonym
gwiezdne wianki
warkoczy strojnych łuna
dla nas trwa to przedstawienie
zmierzchem się rodzi
świtem kona
lubię nas w tym miejscu
świata
i o tej właśnie porze
dwie połówki szczęścia
idealnie skrojone
miłość i empatia
przyjaźń i zrozumienie
nierozłączni na wieki
wieków- sobie przeznaczone
gdy wyciągasz z kieszeni
pomysły na życie
lubię
kiedy wzrokiem przenikasz
pragnień moich granice
lubię
gdy uśmiechem mnie kusisz
w diamentowej oprawie
lubię
lubię
rozmów łańcuchy
nocami klejone
i przytulać się lubię
pod niebem rozpalonym
gwiezdne wianki
warkoczy strojnych łuna
dla nas trwa to przedstawienie
zmierzchem się rodzi
świtem kona
lubię nas w tym miejscu
świata
i o tej właśnie porze
dwie połówki szczęścia
idealnie skrojone
miłość i empatia
przyjaźń i zrozumienie
nierozłączni na wieki
wieków- sobie przeznaczone
piątek, 9 października 2009
dotykaj
dotykaj mnie wiatrem oddechem
organzą. dotykaj niebem
i piekła gorącem.
dotykaj chłodem świtów niezbudzonych
i gwiazdą zaranną
gdy jutrzenka wschodzi.
czuć ciebie jest nieba błękitem
nieposkromieniem grzesznicy
i anielskim łaskotaniem.
tylko mnie dotykaj.
takie mam pragnienie tego oczekuję
nie oczekuję wyznań. ja tylko
lubię twoje dotykanie.
organzą. dotykaj niebem
i piekła gorącem.
dotykaj chłodem świtów niezbudzonych
i gwiazdą zaranną
gdy jutrzenka wschodzi.
czuć ciebie jest nieba błękitem
nieposkromieniem grzesznicy
i anielskim łaskotaniem.
tylko mnie dotykaj.
takie mam pragnienie tego oczekuję
nie oczekuję wyznań. ja tylko
lubię twoje dotykanie.
czwartek, 8 października 2009
wszechświat się śmieje
rozłożył gwiazdy tak
by sprzyjały
by światłem wątłym
acz serce kojącym
dno duszy i granice
możliwości
z nadzieją wyściełały
wszechświat cię kocha
dowodem na to
jest twoich marzeń
częste spełnianie
i co wymyślisz
czego zapragniesz
zaiste daje ci, nieustannie
koło się toczy
czasem wyszczerbi ,
koleje losu z toru wypadną
lecz tak być musi
tak się należy
abyś docenił
wartość nadrzędną
wszechświat się śmieje
dla ciebie działa
i całe życie pozwala marzyć
tylko pamiętaj
wdzięczność okazać
nadmiarem szczęścia
bliźnich obdarzyć
Do czego zdolny jest niespełniony artysta
bo ten wąsik
ach ten wąsik
co dzień w lustrze
złościł chłopię
wzdragał się na widok
tegoż
nerwy sobie strzępił
w końcu nie wytrzymał
i się wyżył
na Europie
ach ten wąsik
co dzień w lustrze
złościł chłopię
wzdragał się na widok
tegoż
nerwy sobie strzępił
w końcu nie wytrzymał
i się wyżył
na Europie
poniedziałek, 5 października 2009
zdążyć odnaleźć ...
ciemność gęstnieje
w zakamarkach
smutkiem zalewając
zagubioną postać
tworzy ścianę strachu
Droga Mleczna
daje nadzieję odszukania
rozstawionych znaków
gotowych wsączyć w znękany umysł
światło- maleńki jego koralik
niczym latarenka morska
-zbawienna łuna
łapczywie chwytana
umęczonymi od wypatrywania
okiennicami umysłu
ciemność powraca-zimny pled
nie chce dać złudnego nawet
poczucia ciepła
zagłusza zdrowy rozsądek
miażdżącymi spokój odgłosami natury
każdy chrzęst trzask szmer
nawet spadająca kropla
to orgia gwaru nie określonego
nie akceptowalna żadnym zmysłem
gdy wstąpi się - do samotni
w zakamarkach
smutkiem zalewając
zagubioną postać
tworzy ścianę strachu
Droga Mleczna
daje nadzieję odszukania
rozstawionych znaków
gotowych wsączyć w znękany umysł
światło- maleńki jego koralik
niczym latarenka morska
-zbawienna łuna
łapczywie chwytana
umęczonymi od wypatrywania
okiennicami umysłu
ciemność powraca-zimny pled
nie chce dać złudnego nawet
poczucia ciepła
zagłusza zdrowy rozsądek
miażdżącymi spokój odgłosami natury
każdy chrzęst trzask szmer
nawet spadająca kropla
to orgia gwaru nie określonego
nie akceptowalna żadnym zmysłem
gdy wstąpi się - do samotni
między uśmiechem a przeznaczeniem
żywym ogniem miłość płonie
na policzku łza „polonem”
nie do scałowania
topisz wzrokiem
- topię - ciebie topię…
czas wypełniony po brzegi-
sypie wzruszenia zebrane w przelocie
naręcze fascynacji buduaru
tajemnych zakątków
ozdobą
a skala rtęci się podnosi
z każdym oddechem, spojrzeniem
ku drzwiom sypialni
wzrok figlarny wznosisz
z wyzwaniem
……………………………
magnetyczna chwila
srebro w platynę zmienia
na policzku łza „polonem”
nie do scałowania
topisz wzrokiem
- topię - ciebie topię…
czas wypełniony po brzegi-
sypie wzruszenia zebrane w przelocie
naręcze fascynacji buduaru
tajemnych zakątków
ozdobą
a skala rtęci się podnosi
z każdym oddechem, spojrzeniem
ku drzwiom sypialni
wzrok figlarny wznosisz
z wyzwaniem
……………………………
magnetyczna chwila
srebro w platynę zmienia
piątek, 2 października 2009
Bawmy się
Z potłuczonych klepsydr
gwiezdny pył odzyskał...
Droga Mleczna wyszła jak marzenie.
Po piaskownicy przestworzy wałęsają się
życiorodne błyski tworząc
Ziemię
- najszczęśliwsze dziecko wszechświata.
Gwiazdy tańczą breakdanca
- taką mają uciechę
planety czardaszem czarują
Księżyc zaś w ukłonie
Ziemię cmoknął szarmancko
i jużci walczykiem słońce
wzorcowo obtańcowują
A ja sobie z kątka wszechświata
na te dziwy patrzę i tak sobie myślę
szczerze...
nie wiem co wy wszyscy na to
ale ja w tą bajeczkę
...........
No właśnie
O przemądrzałym
(fraszka)
Mądrością sowią chciał zaimponować
Gdyż koneserem cnót wszelakich zwał się
Cichaczem Onej do uszka podszeptywał
Lecz nie słuchała, wobec tego darł się
Wrzeszczał do lubej ,że urodą grzeszy
Że lud cały swe- nań wywala gały
Na koniec stłukł dziewczę na kwaśne jabłuszko
Bo zbałamuciła urajony świat cały
Mądrością sowią chciał zaimponować
Gdyż koneserem cnót wszelakich zwał się
Cichaczem Onej do uszka podszeptywał
Lecz nie słuchała, wobec tego darł się
Wrzeszczał do lubej ,że urodą grzeszy
Że lud cały swe- nań wywala gały
Na koniec stłukł dziewczę na kwaśne jabłuszko
Bo zbałamuciła urajony świat cały
Na gadułę
(fraszka)
Długim ozorem wachlował wkoło
Obrabiał tyłki wszem no i wobec
Że TEN TEJ w krzakach (mrówki...) z mozołem
Doczekał niebożę pryszcza na ozorze
Długim ozorem wachlował wkoło
Obrabiał tyłki wszem no i wobec
Że TEN TEJ w krzakach (mrówki...) z mozołem
Doczekał niebożę pryszcza na ozorze
Subskrybuj:
Posty (Atom)
***
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...