piątek, 14 listopada 2008

A wieczorem...

Spokojem otulona
Błądzę pomiędzy drzewami
Tylko szeleszczą liście
Myśli niosę w koszyku
Skrawki wspomnień marzeń i planów
Miejsce czyniąc nowym
I dokładam raz po raz :
Świst wiatru z konarów wyjęty
Opar wilgotnej ściółki
Wzrok mój kieruję w górę
Gdzie Śmiech się plącze w gałęziach
Młodość, promieni sięga
Umysł ciszą wysycam
A strofy falą uczuć wezbrane
Przepływają na papier
Usiądź proszę obok mnie
I rozpalaj wyobraźnię wersami
Wprost od płonących drew
…………….

Kaszmirowa łuna
Nad dachami się unosi
Poetką jestem
I palę starymi wierszami.

3 komentarze:

rudjola pisze...

ach jak ten kaszmir pachnie...ale zostaw coś jak przyjadę ;)
buziaki!

przemijanie pisze...

Łowię stare wiersze z kaszmirowej łuny,
chcąc ocalić,
zapamiętać jak najwięcej.

Czy zdążę
zanim dachy
w mroku się pogrążą?

renezja pisze...

Dla Was dziewczyny mam wydania specjalne :))
Lekturę winkiem wzbogacimy i popłynie niczym muzyka...w miasto, a my ...nimfy poezji wprawimy naszych chłopów w palpitacje serca:)))))

Tadeusz

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...