Bezpańska poetka przysiadła
przy kamieniu otulonym ciszą.
Przesiąkł wspomnieniami
wypalanymi każdym kolejnym zniczem,
ranty wygładzone jak obrus świąteczny
przywołały zapach jego wody kolońskiej.
Zawsze wstawiał kwiaty do wazonu
i zrywał jeden płatek...
kuferek pachnącego suszu
jak mała urna stoi na straży
niezapomnienia chwil, uroczystości
pierwszych oznak wiosny.
Mruży się i kurczy płomyk
ledwo uratowany przed chciwym powiewem.
Ostatnią zapałką przywołała światło
w ten zakątek ostatecznego spokoju.
Tylko wiatr i małe dzieci - te
czują się wszędzie swobodnie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
***
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz