środa, 27 lipca 2011
Dam ci
Co mogę ci dać?
zwykłe ciało obleczone
bliznami porodów,
znikomą ilość młodzieńczych promieni
w oczach,
pożądanie skryte w bieliźnie
made in china.
Co mogę dać w zamian
za burzę motyli, która zamiast
wzbijać się w pragnieniach
spławiona jest meandrami Dunajca.
Flisacka miłość przemoczona:
źródlana- czysta.
Ze szczytów uniesień
w rozpadliny niespełnienia,
z zaprószonego nieba
w otchłań ciemnego pokoju.
Tak łatwo wbić się w rolę,
która przywiera do ciała
kaftanem- bezpieczeństwa?
Dam Ci bliznę i historię
z nią związaną,
dam skrawek materiału ,
który własnymi zębami
rozdarłeś, obnażając przeszłość.
Dam to i owo,
które unosi się na kręgach
jeziora zapatrzeń.
Nie chcesz? Rzuć kamyk.
zwykłe ciało obleczone
bliznami porodów,
znikomą ilość młodzieńczych promieni
w oczach,
pożądanie skryte w bieliźnie
made in china.
Co mogę dać w zamian
za burzę motyli, która zamiast
wzbijać się w pragnieniach
spławiona jest meandrami Dunajca.
Flisacka miłość przemoczona:
źródlana- czysta.
Ze szczytów uniesień
w rozpadliny niespełnienia,
z zaprószonego nieba
w otchłań ciemnego pokoju.
Tak łatwo wbić się w rolę,
która przywiera do ciała
kaftanem- bezpieczeństwa?
Dam Ci bliznę i historię
z nią związaną,
dam skrawek materiału ,
który własnymi zębami
rozdarłeś, obnażając przeszłość.
Dam to i owo,
które unosi się na kręgach
jeziora zapatrzeń.
Nie chcesz? Rzuć kamyk.
wtorek, 12 lipca 2011
z serii - Nie budź anioła przed świtem
SKRYSTALIZOWANA PRAWDA
po najczarniejszych zakamarkach
wałęsają się aniołowie z pokruszonymi skrzydłami
wolontariusze czyśćca z kluczami od przerdzewiałych
kłódek do raju przeklętych bogów
mało w nich lekkości, wyrywają ze szponów
śmierci szarpiąc za wynędzniały łach
i pałkami bijąc po goleniach
najbrutalniejsza prawda wyskrobana jest na ławkach
i poświęcona krwią zapitych ojców
zanim łono wypluje ją i wdepcze w proch ziemi
OKALECZENI
wy jesteście solą ziemi
aniołowie stróże naszych poczynań
clochardzi zrzuceni za karę
na padół rozpusty i bezrozumności
na waszych skrzydłach krystalizują
się łzy skaleczonych życiem
wy jesteście solą ziemi
słonym smakiem potu- zgarbionego
przybitego do rzeczywistości szarego
człowieka,który w obawie przed obcięciem
nie wyciąga ręki ku bliźniemu
i z lękiem kurczy się w sobie
bez widoku na supernową...
piątek, 8 lipca 2011
między miłością a nienawiścią
między miłością a nienawiścią
życie to gra na scenie
szerokiej po horyzont
czasem gubi swoją kwestię
nie zgrywając się ze scenariuszem
i ginie jako statysta
życie to muzyka która
w brzmieniu własnego akordu
fałszywie zagranego rani zmysł
i wyostrza chore fantazje reżysera
życiem nakarmić można rekiny
wszelkich form wyższych
pasożytujących na glonach prawości
skromności i naiwności
"uparcie i skrycie..."-fakt -ja też
życie to gra na scenie
szerokiej po horyzont
czasem gubi swoją kwestię
nie zgrywając się ze scenariuszem
i ginie jako statysta
życie to muzyka która
w brzmieniu własnego akordu
fałszywie zagranego rani zmysł
i wyostrza chore fantazje reżysera
życiem nakarmić można rekiny
wszelkich form wyższych
pasożytujących na glonach prawości
skromności i naiwności
"uparcie i skrycie..."-fakt -ja też
piątek, 1 lipca 2011
szach - mat
na kolanach samotnego żeglarza
syrena z odzysku przysiadła
wyblakłą czerwienią podwiązki
kusząc wbija resztki wdzięków
w zmęczone mięśnie - przekrwiony wzrok
wilka morskiego wodząc na pokuszenie
rum słodyczą oblepia przełyk
widmo upiornych nocy puszcza powoli kark
i omdlewa pod krzesłem barowym
przyszpilone zdezelowanym obcasem
nimfy z nabrzeża uczepionej
niczym kompas do żeglarskiego wyposażenia
na kolanach samotnego marynarza
historia się tworzy i koło zatacza
niejednych dramatów ofiara
wielkich namiętności bohaterka
czasem kwiaty rzuca za odpływającym
statkiem częściej kamienie i przekleństwa
a morze chłonie...chłonie wszystko
i głosem syren jak drogowskazem
prowadzi do przystani zwanej 'szach-mat'
syrena z odzysku przysiadła
wyblakłą czerwienią podwiązki
kusząc wbija resztki wdzięków
w zmęczone mięśnie - przekrwiony wzrok
wilka morskiego wodząc na pokuszenie
rum słodyczą oblepia przełyk
widmo upiornych nocy puszcza powoli kark
i omdlewa pod krzesłem barowym
przyszpilone zdezelowanym obcasem
nimfy z nabrzeża uczepionej
niczym kompas do żeglarskiego wyposażenia
na kolanach samotnego marynarza
historia się tworzy i koło zatacza
niejednych dramatów ofiara
wielkich namiętności bohaterka
czasem kwiaty rzuca za odpływającym
statkiem częściej kamienie i przekleństwa
a morze chłonie...chłonie wszystko
i głosem syren jak drogowskazem
prowadzi do przystani zwanej 'szach-mat'
w odpowiedzi na pocztówkę
nie wszystkie miejsca zasługują na pocztówki
opar zgniłego wspomnienia dławi gardło
a smog nie przepuszcza przejaskrawionych
promieni społecznego optymizmu
poza kraty ośrodka dla obłąkanie radosnych
worków treningowych...ale czy to kawior
zwyczajna ikra dawnej biedy w ustach
współczesnych degustatorów i promotorów
życia
opar zgniłego wspomnienia dławi gardło
a smog nie przepuszcza przejaskrawionych
promieni społecznego optymizmu
poza kraty ośrodka dla obłąkanie radosnych
worków treningowych...ale czy to kawior
zwyczajna ikra dawnej biedy w ustach
współczesnych degustatorów i promotorów
życia
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Tadeusz
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...