Zabrałeś mi skarb najcenniejszy
Wyrwałeś go z sercem moim
To moje szczęście największe
I nie ma ratunku żadnego
Wraz z tobą maleńka niech skonam
I zejdę z padołu podłego
To miejsce , co żadnym dziś rajem
Za skarbem pragnę podążać
Z błaganiem przed Tobą staję
Z ciemności ból przenikliwy
Nie taki wszak planowałeś
Dla ludzi żywot prawdziwy
To cała spuścizna raju
Wszędzie dziś - nieporządek
Ludzie Ci nie pomagają
Już patrzeć nań niepodobna
Gorycz mi żółcią serce zalała
Tej straty świat mi nie odda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz