środa, 22 września 2010

nałóg

wyszedł po papierosy
za przysłowiowy róg
pościel wyziębiona
tęsknotą przesiąka

nie wiem czy kupił
nie wiem czy zapalił
zapałkami które
po nim zostały
spaliłam
drogę powrotną

niedziela, 19 września 2010

oddech plaży

w ziarenkach piasku
kryją się słowa z których
ma powstać poezja
maleńkie drobnym maczkiem
pokryte myśli
stworzą strofy na miarę
wschodów i zachodów słońca
siedzę samotnie na plaży
i przesypując czas przez palce
znajduję słowa mające opisać
zachwyt na widok
tonącej w morzu inspiracji

środa, 15 września 2010

nostalgia

nadal nie mogę zebrać myśli
codzienność walczy o swoje prawa
błądzę pomiędzy marzeniem a smutkiem
i nie znajduję tłumaczenia dla nas

jak to się stało nie pojmuję
że niby wszystko pięknie zgrane
czas wykupiony i błogosławieństwo
droga do szczęścia nadzieją usłana

zabrakło zwykłej rozmowy naszej
w pędzie żywota na oślep gnani
nie zdążyliśmy zwyczajnie się zgadać
spleść w jedno nasze jakże piękne plany

chyba już zawsze będzie ucisk w sercu
kiedy powrócę do wspomnień w których
tak mało trzeba by wielkie marzenia
utracić i nie móc nawet wykrzyczeć bólu

wtorek, 14 września 2010

clochard

przefiltrowane uczucia
pozbywszy się piołunu
mogą posłużyć jako kompres
drugiemu śmiertelnikowi
wyciągającemu ręce do nieba

nie sięgnąwszy jednak
zamierzonego celu
brodę moczy zaledwie
w płynących falach obojętności

clochardowy świat zasługuje
na clochardowych przyjaciół
którzy moszcząc się tuż obok
chłoną te same wartości
egzystencjalne

blichtr mijających zakamuflowanych
za ciemnymi okularami postaci
zostawia za sobą woń perfumerii

jak mur przez który
nie da się przeskoczyć
na drugą stronę człowieczeństwa

niedziela, 12 września 2010

między ryczącą czterdziestką a stonowaną pięćdziesiątką

ona
podzielona na dekady
w ciągłym boju o figurę
goni niedościgłą modę
i uciekającą młodość

mijające lata w biegu
za przedszkolem, szkołą, pracą
kreowaniem siebie
podnoszeniem ego męża

świat prawidłowo posklejany
wyrzucone stare pamiątki
(zapomniane szkolne miłostki
już nie zarywają
nocnego wypoczynku)

ona
na wysokich obcasach
przemierza kilometry biurowych korytarzy
nie skarżąc się na ból kostki
a przecież tak niedawno...

bez drżenia kolan przechodzi obok
(kiedyś rozebrałby ją wzrokiem
dziś kłania się z uszanowaniem)
by za chwilę stażystkę (wzrokiem )
obedrzeć, zerżnąć i jeszcze mieć siłę
na podanie jej zszywacza

nie zdążyła "wyjść z pieluch"
a życie z powabnego ciała
wyssało większość seksapilu
wstrzykując w zamian...

---------------------------------
każda przez lata sama
kształtuje siebie
bowiem doświadczenie i mądrość
można odziać w szaty, bądź w szmaty

piątek, 10 września 2010

sploty

na zakrętach życia
jedne drzwi się zatrzaskują
innych nie ma kto otworzyć
okna zasłonięte ciemną kotarą
zgubnych myśli
za którą pajęczyna firan
i medytacji
rodzi niepewność
rozsypane złudzenia nie budują
wspólnego domu
są ruiną-
artystycznym nieładem poety

poniedziałek, 6 września 2010

drogowskazy

conocne- codzienne
drobiazgowe dotyki
nie znaczące zbyt wiele
muśnięcia uśmiechów
kadr za kadrem mijające chwile
znaczą drogę do głębi poznania
ścieżka między mną a tobą
na ułamek istnienia pozostawia
ślady naszych stóp
byśmy się nie pogubili

idę po odciśniętych drogowskazach
by dotrzeć do przystani
twego serca

Tadeusz

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...