
patrzę na wyjca
i oczom nie wierzę
ile to można drzeć się w niebiosy
anieli z nieba już pospadali
kostuchy wieją aż gubią kosy
patrzę na toto
okular trę szmatą
z niedowierzaniem podchodzę bliżej
wyjec tak jakby też zaskoczony
lustrzane swoje odbicie liże
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz