niedziela, 27 stycznia 2008

Wierszowanka trzecia nie całkiem zabawna...

Kiedy chandra mnie dopada
Podły nastrój to nie wróg
Gdy samotność w okno wali
A bezsilność zwala z nóg

Zwijam ciało w zwarty kłębek
I zasłaniam dłońmi wzrok
Mgła osnuwa cały pokój
Duszę mą oplata mrok

Nie wiem wtedy co to uśmiech
Mina ładną nie chce być
Chłód ogarnia całe ciało
Z bezsilności pragnę wyć

Wyję wtedy do księżyca
Przeklinając co się da
I w poduszce duszę żale
Jedna drugą goni łza

Od łez mokre są rękawy
A od szlochu ciało drży
Chandra podłe scenariusze
Wciska nawet w moje sny

Poty zimne zalewają
Gdy koszmary senne mam
Pościel szorstka jak grzbiet jeża
Czy ja sobie radę dam?

Więc gdy rankiem jakoś wstanę
Kombinując żeby nie
Chandra podle zęby szczerzy
Bo dziś znów dopadnie mnie

2 komentarze:

Wiki pisze...

hihihi śmieszny ten wiersz:):):):)...Wpadnij na mojego bloga!...Zapraszam :)

renezja pisze...

hihihih to znaczy że jesteś bardzo pozytywnie usposobiona.....
Na pewno zajrzę na Twojego bloga..
Pozdro:):):)

***

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego wszechswiat podepnie skrzydła, by ...