sobota, 26 lipca 2014

Mów do mnie jeszcze

Z najczarniejszych snów wychodzi się
Po omacku
Powoli
Potykam się o własne nogi, kaleczę dłonie
Szukające wsparcia
W najczarniejszych snach wrogiem nr 1
Jestem ja
Gonitwa myśli przetwarzana na niezliczoną ilość obrazów
Uderza silnym strumieniem doznań
Miłość i nienawiść
Serce i rozum
Rozmowa ofiary z oprawcą
Budzi nienaturalnie podniecające doznania
Najczarniejszy sen bywa
Czystą erotyką uśpionych pragnień
Mów do mnie jeszcze

wtorek, 22 lipca 2014

cygańskie bajanie

daj mi swoją rękę
zabawię się w twoją
osobistą cygankę
wywróżę ci miłość
u boku najpiękniejszej kobiety

czy
wspominałam ci już...
śliczna -
tak za mną wolają

Jesteś

Jesteś moim witrażem
Stworzonym z barwnych myśli
Promieniami śmiechu
Prześwietlam nasze rozmowy

Jesteś kierunkowskazem
Idę dokładnie w stronę
Twojego otwartego
Serca

Jesteś Gwiazdą Północną
Nocami wsiadam do Wielkiego Wozu
I pędzę na spotkanie
Naszych dusz

Jesteś Alfą i Omegą
Wyznawać Tobie miłość
Wierszem mogę nawet
W prozie życia

fatamorgana uczuć

czy to tylko złudzenie
taka miłość fatamorgana
na przestrzeni półkul
na granicy czasu
na przekór wszystkiemu
czy to jest możliwe
by czerpać upojenie
ze złudzenia
spragnione ciało poić uczuciem
którego erotyka rodzi się
w podświadomości
nienasycona maszyna pożądania
wprawia w ruch system
oczy-serce
oczy- palce- serce
oczy-obraz- miłość

niech zamkną się moje oczy
niech zesztywnieją palce
niechaj wyparują obrazy
jeśli pielęgnuję próżnię

sobota, 12 lipca 2014

Czy to ja wrosłam w krzyż,czy krzyż we mnie?

Czy to tylko moje wrażenie,
że życie składa się z krzyży
nakładanych jeden po drugim na nasze
coraz bardziej przygarbione karki?
Surowy, nieociosany pal
gniecie wątłe, spragnione wzniosłości ciała,
jakby Pan Bóg Wszechmogący bał się,
że jak wzniesiemy się zbyt wysoko
to odkryjemy jego słabości
i przestanie już być wzorem
wszechmocy, wszechrzeczy, wszechstanowienia.

Staramy się pozbyć coraz to nowych krzyży,
mocujemy się ludzkimi rękoma, karkami,
spocone ciała i płyny limfatyczne z pęcherzy
namaszczają je, wygładzają,
dopasowują ich kształt do naszych
wyobrażeń i kiedy zaczynamy je już kochać,
wtedy jako dar pokutny oddajemy Bogu,
a w zamian za ten, Bóg
daje nam kolejne lata
i kolejny krzyż do ociosania, natarcia,
wypielęgnowania.

Nadal nie mogę zrozumieć w imię czego to wszystko.
Nie mam już duszy, oddałam ją przy pierwszym krzyżu,
przy drugim w zamian za nią dostałam wolę walki.
Przy trzecim zaczęłam pielęgnować tę wolę,
aby starczyła na kolejne lata i kolejne krzyże.

Na razie zadaję jeszcze pytania, ale jest ich już coraz mniej.
Odpowiedzi nie oczekuję, powoli znajduję je sama.

Tadeusz

Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...