Wesołych Świąt wszystkim razem i z osobna
Bo wymieniać po imieniu raczej nie podobna
Jajka malowanego, baranka cukrowego
Poniedziałku lanego- nieprzeziębionego
A po drodze niechaj wszyscy pamiętajmy
O wadze tego Święta...
Chrystus umarł za nas- niech każdy pamięta
I kolano zegnie na myśl o tym czynie
Bowiem dzięki Chrystusowi
Ludzkość nie zaginie
Wszystkie nasze grzechy wziął na barki swoje
Odkupiwszy krwią własną
Otworzył podwoje, byśmy żyli i życiem swym błogim
Dziękowali stokrotnie,klękając przed Bogiem
Niechaj Świat co łka widząc mękę Pana
Częściej za swe przewinienia
Pada na kolana
I w pokorze wielkiej
Niechaj ma wytchnienie
Chrystus za nas umarł, a za swą lojalność
Został nagrodzony
Przez Zmartwychwzbudzenie
Teraz Królem w niebie jest najznamienitszym
I uporządkuje wkrótce ten na Ziemi zamęt
Wierzę w to niezmiennie i pokładam ufność
Niech Żyje nasz Król Wielki!
Na wieki wieków Amen!
piątek, 22 kwietnia 2011
wtorek, 5 kwietnia 2011
Mowa ziemi
Uczę się mowy ziemi
nabrzmiałej rodzącą się wiosną,
ale twardej jeszcze i tkliwej.
Uczę się każdym pęcherzem wykradając
lasowi skrawki,wyrywam połacie perzu.
Mech, perz i szczaw- dobrodziejstwo natury,
które wypielić z rabat kwiatowych
kosztuje wiele dni pracy
i parę bolesnych odcisków.
Ojciec zwykł mawiać- "ucz się dziecko
choćby bolało, bo znośniejszy ból mózgu za młodu
niż kręgosłupa na starość".
Uczę się ciągle, a moja nauka
pachnie polami, zupą szczawiową
kaczeńcem u stóp i drugim, większym
nad głową.
Wszystkimi zmysłami badam życie na wsi,
dotykam pór roku,chłonę zapach natury,
liczę gwiazdy, które umknęły znad miasta
i krecie wulkaniki -zwiastun niechybnego
wybuchu wiosny.
Jutro zakwitną mlecze,zerwane staną się nalewką,
a te które osiwieją,
polecą w świat z moimi fantasmagoriami
może na kolejną kartkę z wierszem...
nabrzmiałej rodzącą się wiosną,
ale twardej jeszcze i tkliwej.
Uczę się każdym pęcherzem wykradając
lasowi skrawki,wyrywam połacie perzu.
Mech, perz i szczaw- dobrodziejstwo natury,
które wypielić z rabat kwiatowych
kosztuje wiele dni pracy
i parę bolesnych odcisków.
Ojciec zwykł mawiać- "ucz się dziecko
choćby bolało, bo znośniejszy ból mózgu za młodu
niż kręgosłupa na starość".
Uczę się ciągle, a moja nauka
pachnie polami, zupą szczawiową
kaczeńcem u stóp i drugim, większym
nad głową.
Wszystkimi zmysłami badam życie na wsi,
dotykam pór roku,chłonę zapach natury,
liczę gwiazdy, które umknęły znad miasta
i krecie wulkaniki -zwiastun niechybnego
wybuchu wiosny.
Jutro zakwitną mlecze,zerwane staną się nalewką,
a te które osiwieją,
polecą w świat z moimi fantasmagoriami
może na kolejną kartkę z wierszem...
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Tadeusz
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Ile razy można żegnać się na zawsze, kruszyć serce, mielić je na drobny mak? Łzy z oczu już nie płyną, ciśnienie w skroniach wraca do ...
-
Nie wszyscy muszą rodzić się ze skrzydłami, ale każdy powinien mieć u ramion specjalny zaczep, do którego Wszechświat podepnie skrzydła, by ...
-
Dlaczego duszo moja tak często łzami się zalewasz? Udręczona latami szarymi nie potrafisz wznieść się ponad to wszystko Ciężar łez trzyma ci...